Most Kłamstw (K)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 03 Lut 2017, 17:24
Most Kłamstw (K)

Słyszałeś kiedyś o Moście Kłamstw? Istnieje tylko kilka takich na całym świecie, a ten, umieszczony na Mahala, jest zapomniany i ulokowany w dzielnicy poza centrum miasta, która zdecydowanie nie należy do najbezpieczniejszych. Nie bez powodu nosi jednak swoją nazwę – wystarczy wejść na most i zadać komuś pytanie, by poznać magię tego miejsca. Jeśli odpowie zgodnie z prawdą, nic się nie stanie, lecz jeśli postanowi skłamać – cała żelazna konstrukcja nad Newą się zatrzęsie. Najprawdopodobniej z tego powodu most już nie wygląda na stabilne i bezpieczne przejście, przez co niektórzy powiadają, że już wkrótce runie w dół.

W tym temacie musisz rzucić kością k6. Jeśli wylosujesz liczby parzyste – 2, 4 i 6 – to niespodziewanie zaczynasz odczuwać nieliczne, choć niepokojące drżenia na Moście Kłamstw. Czyżby całe Twoje życie to było jednak jedne wielkie kłamstwo? W przypadku nieparzystych – 1, 3, 5 – zostajesz jedynie zaczepiony przez cyganeczkę, która chciała odpowiedzieć na kilka Twoich pytań związanych z przyszłością.

Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Czw 21 Lut 2019, 20:23

19.08.1999




Nie jest łatwo farbę drukarską zmyć z dłoni, chociaż trudniej z sumienia zmyć winę. To nie tak, że Agata te ulotki sama na sicie odbijała, bo nie zapomniała wcale, a wręcz teraz coraz częściej przypominała sobie o świecie bez magii, o tym, że i za barykadą mają swoje możliwości, niektóre podobne, w większości nawet gdy dotyczyły tej samej materii rozwiązania były tak zupełnie inne, że rzeczy pozornie znane zdawały się być Agacie czarną magią.
Nie miała wielu funduszy, nie zdążyła się przyzwyczaić do posiadania i wydawania po powrocie z Jakucji i obecnie mogąc zmieścić cały swój majątek w uprzęży na plecach i między ogonem adoptowanego aitwara o wdzięcznym imieniu Stefcia. Chociaż ze Stefci to taki pożytek, że jedyne co przynosiła nowej przyjaciółce na chatę to małe marchewki, papierki po cukierkach, raz nawet przyniosła łapkę jakiegoś misia-pluszaka, marchewki fajnie, ale całą resztę śmieci Agata wyrzucała ukradkiem, upewniwszy się, że wąż nie zauważy, zżyła się więc Agata bardzo, aż dziw, z nową pupilką Stefcią i bardzo dobrze, niech ma kogoś w życiu, kogo otacza troską.
W pracy pojawiała się już regularnie z całym swoim wyżej wspomnianym dobytkiem, kuszą i Stefcią, czasami odlatującą gdzieś ze snopem iskier, teraz nie inne wyposażenie miała Agata na stanie kroki kierując mimochodem w stronę Mostu Kłamstw. Mimochodem.
Parę godzin już za nimi, parę przed nimi jeszcze, nocne patrole były najgorsze z paru względów, pomijając oczywiście porzucenie snu na rzecz nocnej zmiany, ulice o tej porze były spokojne jak nigdy, kiedy miasto trzymało obywateli zamkniętych w domach. Nic się nie dzieje, pozornie, ale funkcjonujesz w trybie czuwania, wypatrując na ulicach niepokojącego ruchu, nasłuchując, ziewając, kontrolując poruszające się posągi odkąd wcielono je do miejskiego monitoringu, robiąc przerwę na papierosa, łapiąc w końcu jakiegoś młokosa w bramie, który cyka blyat myśli, że jest rebelsem, bo chodzi bez przepustki po godzinie milicyjnej i trzeba go oddelegować na miejsce, słuchać ryków ojca takiego Ivana i zachować powagę, dojebać pouczenie, chociaż masz ochotę rozerwać na kawałki najpierw gnojka, potem ojca, nie dlatego, że się kłóci, dlatego, że jest głośny i męczący. Kolejne ziewnięcie, kolejny ciężki krok, chwila ciszy, potem chwila rozmowy z kolegami na temat czegokolwiek, artykułu w gazecie, tego młokosa, wspomnienia związanego z tą konkretnie mijaną ławką, rzucone po raz setny kurwa zaraz zasnę i po raz setny w odpowiedzi napijmy się w końcu tej kawy.
No to trzeba było skoczyć, po drodze do Gwardii, ktoś teleportował się na trzy minuty, bo któryś z nich na pewno nie był tak jak Agata niemagią w sekrecie spętany, kawa do termosu i z powrotem na patrol. I tak jej dobrze idzie już miesiąc utrzymywanie czarnego sekretu, może dlatego, że nikt nie kwestionował, kiedy głową kiwnęła na jednego z drugim skocz po termos, bo życzyłaby sobie tego w każdych innych warunkach.
W każdym razie wracając do technologii mugolskiej i farby drukarskiej, to te wszystkie ulotki na temat chujowości wyższego formatu władz gwardii, co się walały tu i tam, co je gwardziści znajdowali tu i tam, to Agaty sprawka, z jej własnych drobnych w mugolskiej szemranej drukarni powielona. Pracująca tam parka studentów spojrzała niby dziwnie, niby obojętnie, więc zanim ktokolwiek pytania zadał, mruknęła, że do spektaklu ulotki i już wszystko było obojętne.
Niektóre litery jednak podczas rozwieszania odbijały się pod wpływem spoconych dłoni na palcach i niespodzianka, na kartce to się nie chciały trzymać, a na skórze jak tatuaż. Nie zmieniło to jednak niczego w agatowym maniakalnym szorowaniu całego ciała szczotką o twardym włosiu pod strumieniem zimnej wody, bo jakoś nie wychodziła z założenia, że się absolutnie nikt nie może dowiedzieć o tym, że za ulotkową propagandą stała, prędzej czy później wyjdzie na jaw - i co z tego? Najpierw jednak wyłapać chciała sojuz, dlatego też z dzisiejszego przydziału na patrol była bardzo zadowolona. Cały czas trzymała się przecież na uboczu, niewielu mając w gwardii kolegów, niby siedząc w kącie, podrzucając do japy żurawinę, monitorowała wszystkie w zasięgu wzroku i słuchu reakcje, wszystkie szepty i zaciśnięte w wąską linię wargi.
Zdezelowany most był jej strategicznym punktem, do wybadania autentycznych reakcji Blue i Oslo-boya, trochę zagrane po świńsku z jej strony, trochę sprytnie, bo w takim miejscu nie byli w stanie nieszczerze na pytanie odpowiedzieć. Zakapować ich nie zakapuje, może na tym tylko zyskać, ale skąd mogliby wiedzieć o tym teraz.
Zatrzymała się przy jednej z barierek przystając, skoro przerwa na kawę z termosu to i na papierosa, wyjęła z kieszonki munduru swoją papierośnicę, jeśli chłopcy chcieli to ich poczęstowała, swoją fajkę odpalając od iskry z ogona Stefci, która się Agacie wokół szyi oplotła jak zabójczy naszyjnik, dziobiąc ją ptasią mordą w głowę co chwilę, miotając oczywiście raz na jakiś czas drobną iskierką, nie na tyle groźną, by komukolwiek lub czemukolwiek krzywda się stać mogła, w końcu Stefcia w takim położeniu była spokojna, gorzej, gdy postanowi spontanicznie gdzieś odlecieć, jedno takie poparzenie drobne już Cyzia Agacie na szyi goiła. Ale wytłumacz tu takiej wściekłej osie, że nie może nosić Stefci jak szalika.
Co gorsza, wytłumacz Stefci, że tu nie wolno jej siedzieć.
No i tak sobie stoi patrol magiczny odlotowe agentki na moście przy barierkach robiąc sobie zasłużoną przerwę, cyganka jeszcze nie przyszła, zostawię legitymowanie jej na potem, a Agata do innej kieszonki sięga, wyciągając z niej poskładany papier, między wargi papierosa wtyka, żeby móc rozłożyć notatkę dwiema dłońmi, rozprostować w miarę możliwości, chociaż wszystkie te notatki są takie same i pewnie każdy już zna treść na pamięć, nie muszą czytać.
- No i? - Zapytała, wyjmując z ust papierosa i kładąc ulotkę na barierce, jeden palec wskazujący lewej ręki na niej trzymając, żeby nie odleciała, chociaż wiatru to nie bardzo uświadczyli tej sierpniowej nocy.
- Opinie? - Wzięła termos, kładąc go w końcu na rogu papieru, bo sama sięgnęła po kubek kawą wypełniony, aby go przejąć od któregoś z towarzyszów.


Ostatnio zmieniony przez Agathe Zakharenko dnia Czw 21 Lut 2019, 20:26, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 21 Lut 2019, 20:23
The member 'Agathe Zakharenko' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Foka Pankratov
Foka Pankratov
Most Kłamstw (K) Fac9e2fd347d22a6501452d81353622b
Petersburg, Rosja
30 lat
¾
za Raskolnikami
Klątwołamacz, Kolekcjoner myśli
https://petersburg.forum.st/t2113-foka-pankratov-budowa#11958https://petersburg.forum.st/t2117-foka-pankratovhttps://petersburg.forum.st/t2115-fokahttps://petersburg.forum.st/t2116-voluntad

Pon 25 Lut 2019, 22:24
Jego nieco przygarbiona postać, z dłońmi wepchniętymi głęboko w kieszenie letniej kurtki, zlewała się z ciemnością otaczającej ich nocy. Tylko tląca się coraz słabiej końcówka wetkniętego w usta papierosa, od czasu do czasu wykonująca w powietrzu wzorzyste slalomy – niczym Cybulski w klatkoschodowej scenie z Do widzenia, do jutra – wyraźnie odcinała się na tle ponurych, słabo oświetlonych ulic, które przemierzali we trójkę wolnym krokiem, podświadomie zachowując od lat zaprogramowaną czujność charakterystyczną dla członków Białej Gwardii. Zerkał niekiedy na stworzenie owinięte wokół agathowej szyi, w ciszy kontemplując wybór zaiste oryginalnego szalika. Z tego, co zdołał do tej pory zaobserwować, Panna Zakharenko była sama w sobie, w całości można by rzec, chodzącym oryginałem: w wysokich butach i stroju wciąż, miał wrażenie, dostosowanym bardziej do syberyjskich warunków, niźli nocnego petersburskiego patrolu. Choć kto wie, co mogło czekać na nich za rogiem, w świecie coraz częściej kującym w oczy Czarnym Słońcem. Wracając jednak do stroju Agathy, na dobrą sprawę Foka doskonale pamiętał, że po powrocie z Kolumbii sam długo przekonywał się do rezygnacji z kolorowych koszul, czy przewiewnych lnianych spodni, które jeszcze tak niedawno nosił. U niego jednak spowodowane to było czymś w rodzaju nienazwanej melancholii, u Agathy zaś nie wyczuwał, a raczej nie spodziewał się podobnych emocji, zważywszy na miejsce odbytej misji. Pozwalał więc sobie na snucie podejrzeń, że zwyczaj ten gdzie indziej musiał znajdować swoje źródło. Wzruszył jednak ramionami, odganiając od siebie te myśli, co jakiś czas wyrzucając z siebie kilka krótkich zdań, odpowiadając raczej zdawkowo, bo nie bardzo miał tego wieczoru ochotę na rozmowę, skupiał się raczej na kolejnych papierosach wtykanych w usta, aby w końcu z ulgą przyjąć pomysł bliższego zapoznania się z zawartością termosu.
Dopiero sięgając po zaproponowanego przez nią papierosa (ten poprzedni, już dużo wcześniej - to znaczy pięć sekund wcześniej, dla niego to niemal jak wieczność - skończył w jednej z ulicznych studzienek, a w końcu trzeba było zachować odpowiednie działanie papierosowego cyklu) zdał sobie sprawę, gdzie dokładnie się znajdują. - Dziękuję - mruknął, nieco podejrzliwym tonem, zupełnie jakby to faktura papierosa nie bardzo przypadła mu do gustu, a nie samo miejsce, do którego ich przyprowadziła. Przeszedł parę kroków, oparł się o przeciwległą balustradę mostku i jakby z zainteresowaniem wlepił wzrok w pozbawione gwiazd nocne niebo. Chwilę potem przeniósł go jednak na Peera, a potem na ulotkę.- Niewątpliwie. Czas na zmiany. - Roześmiał się, dziwnie przerywanym śmiechem, spowodowanym najpewniej kaszlnięciem, oznaką przepełnionych dymem papierosowym płuc. - Wielu rozegrałoby to wszystko lepiej. Inaczej. - Oszczędność słowa od dawna wychodziła mu na dobre, czekał więc na reakcję Peera, równocześnie sygnalizując, że i owszem, tajemnicze ulotki wzbudziły jego zainteresowanie. W zamian za to sam posłał w stronę Agathy pytanie-odbijam-piłeczkę - Masz z tym coś wspólnego? - Wziął do ręki ulotkę, pomachał jej nią przed nosem. Most Kłamstw rezerwował dla nich tej nocy prawdę. I tylko prawdę.


Ostatnio zmieniony przez Foka Pankratov dnia Czw 28 Lut 2019, 19:19, w całości zmieniany 4 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 25 Lut 2019, 22:24
The member 'Foka Pankratov' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Peer Lagerlöf
Peer Lagerlöf
Most Kłamstw (K) 9CwWaak
Oslo, Norwegia
43 lata
nieznana
neutralny
gwardzista
https://petersburg.forum.st/t1008-peer-lagerlofhttps://petersburg.forum.st/t1014-peer-lagerlof#3441https://petersburg.forum.st/t1013-merlin#3440

Pon 25 Lut 2019, 22:31
Gdyby ktoś Peera zapytał o zdanie w kontrowersyjnej sprawie nocnych patroli, teraz machnąłby już tylko lekceważąco ręką, pytając, czy kogoś może interesuje zrobienie interesu życia i wzięcie za niego dziennej zmiany w zamian za opchnięcie durnemu Norwegowi każdego nocnego dyżuru. Powoli przyzwyczajał się do faktu, że bogowie już jakiś czas temu dali mu stanowczo do zrozumienia, że głęboko na dnie swoich rogów lepkich od miodu mają jego pełne desperackiej rozpaczy zażalenia o zbyt krótkiej dobie i jedyną możliwością względnie normalnego spędzania czasu z synem jest ciągnięcie nocnych zmian jedna za drugą, na przemian, jak warkocze koleżanki z ławki przed sobą i balsamowanie otępiałego ciała i umysłu specyfikami w hurtowych ilościach rekwirowanymi kilka godzin wcześniej w pracy.
Zamiast tego Agathe uznała za stosowne poznać jego opinię na temat ulotki. Nie byle jakiej zresztą, bo na widok której – gdyby akurat nie oddawał się w spokoju potrzebom fizjologicznym – zwyczajnie zesrałby się ze strachu, kiedy pierwszy raz postanowiła go zaatakować. Czas reakcji między przyswojeniem jej treści, uznaniem, że jedyną dopuszczalną formą, w jakiej może się znajdować to ekstrawagancko łaciate konfetti, a zakończeniem robótek ręcznych nigdy nie był tak zwalający z nóg, zaś udawanie, że wszystko znajdowało się w jak najlepszym porządku tak stresująco trudne. Tyle że, jakkolwiek szalbierczo by to nie zabrzmiało, szczęśliwym zbiegiem okoliczności Kwatera Główna w ciągu kilku następnych dni od felernego incydentu niemal utonęła pod ilością pojawiających się jak ninja agitek o treści, którą obecnie mógłby recytować z zamkniętymi oczyma.
- A mnie to jebie – rzucił tak bezczelnie swobodnym tonem, że jakiekolwiek wątpliwości na temat tego, że mógłby się zgrywać, byłyby co najmniej nie na miejscu. – Nie żeby coś, ale to – podbródkiem wskazał na ulotkę. – To nie moja walka. Według kontraktu mam się tu przebujać jeszcze rok, a potem spierdalam w podskokach na swoje podwórko, gdzie z przełożonymi mamy nie lepsze problemy. Tylko wiecie co? – zawiesił na moment głos, korzystając z okazji do przejęcia termosu i pociągnięcia solidnego łyka kawy. – My się z nimi nie cackamy. Nie czekamy, aż nam z błogosławieństwem ucałują rączki i pozwolą działać, tylko bierzemy sprawy w swoje ręce i bawimy się w partyzantkę. Bo kiedy dowództwo baluje, ludzie giną – sparafrazował na zakończenie, opierając się tyłem o barierkę mostu.
Sytuacja Białej Gwardii malowała się w podobnych, brudno-szarych barwach, co, od kilkunastu lat, stan protagonistów na skandynawskiej ziemi. Lagerlöf z autopsji wiedział, że strącenie króla z tronu wcale nie jest łatwe, zwłaszcza gdy jedynym zarzutem wydaje się być podejmowanie przez przełożonego głupich decyzji – tyle że w przypadku Kosmasa Zakharenko i Dunji Yanevy nie chodziło o podejmowanie działań bardziej lub mniej niedorzecznych, a niemal całkowity uwiąd rozrastający się tak gwałtownie po strukturach Białej Gwardii, że co bardziej ambitnym jednostkom brakowało miejsca na rozpostarcie skrzydeł gotowych do działania.


Ostatnio zmieniony przez Peer Lagerlöf dnia Sob 09 Mar 2019, 15:12, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 25 Lut 2019, 22:31
The member 'Peer Lagerlöf' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Sro 27 Mar 2019, 20:45
A takie w nich nadzieje pokładała i chuj i cześć. Zasady jednak tworzenia rewolucji są dosyć jasne i w pojedynkę nigdy niczego się nie ugra, więc Agata obserwując reakcje różne na plakaty sięgnęła po dwóch gwardzistów wydających jej się najsensowniejszym wyjściem w tej sytuacji, pomijając fakt, że 99% gwardii stanowili npc, a z nimi ciężko się umawiać na grę. Użytkowniku, jeśli to czytasz, serdecznie polecam robienie postaci gwardzistów, ubaw po pachy.
Agata zaciągnęła się papierosem lustrując Fokę wzrokiem bez cienia rozbawienia, bo obladi oblada, niby most kłamstw, a jednak udało mu się minąć ograniczenia i trochę owinąć w bawełnę to się już Agacie nie spodobało, jednocześnie starała się zreflektować, bo co by nie było, to ona postąpiła niesprawiedliwie nie dając im obu zbytniej możliwości potencjalnego zachowania opinii dla siebie. Pokiwała głową na boki, zgadzając się, wielu niewątpliwie rozegrałoby to lepiej no i co z tym zrobimy? Oblizała wargi.
- Ta. - Mruknęła oczy mrużąc i wzrok przenosząc na Beera Lagerlofa i unosząc do ust papierosa, ależ ją szybko ten Blue zasrany rozgryzł to jest niepojętne. Z drugiej strony Agata to się nie zamierzała kryć z tym, że za ulotkami stoi zbyt długo, bo znowu, wracając do rewolucji, musi ona mieć czyjąś twarz.
- Jebie cię, mówisz. - Ależ, ależ w niej krew zabuzowała o stwórcy świata w pyte kopani, ależ jej gorąc buchnął w twarz, chociaż ton chłodny jak marmur na cmentarnym nagrobku w środku zimy.
- Nie twoja walka. Mhm. - Zaciągnęła się fajką i taka krew gorąca, bardzo się ją staram schłodzić, bo bez sensu, żeby tu teraz konflikty jakieś wybuchły, jeśli macie współpracować, a jaka jest Agata każdy wie.
- No to słuchaj Olso Boy, bo ja to inaczej widzę. Nie twoja walka - chuj, nie zgodzę się. Wiesz dlaczego? Bo niekompetencje mojego starego i Lisicy rozleją się nie tylko na Rosję i Słowiańszczyznę, ale w podskokach podobnych do tych, co ty byś chciał do domu, Salida się rozleje na Skandynawie i co, zesracie się, ale nie będzie czasu na nas zwalać, kiedy za każdym rogiem stosy zapłoną. Dlatego. - Ojej, papieroch jej dogasał, więc stylem Foki wzięła kolejnego i odpaliła jednego od drugiego, szczerze mówiąc jest to już gest, który mnie kojarzy się albo z a) smętnymi pisarzami ubiegłego wieku, którzy zakończyli swój żywot w nędzy (ale przynajmniej dużo mieli kochanek) b) najgorszymi pijusami.
- Chciałabym wiedzieć, czy mając przed sobą roczny kontrakt, to jest Peer kurwa, kurwa mać, to jest rok czasu, to się angażujesz czy ki chuj. Skoro masz takie z partyzantką doświadczenie, jak może się. Kurwa. - No dobra, nie zapanowałam za nią, bo zanim zdanie dokończyła porządnie literacko, to odeszła parę kroków z dłonią wyprostowaną, jakby chciała Peerowi z liścia przyjebać, tylko, że w drugą stronę poszła. I nawet papierosa wyjęła z japy i jej się tak teraz tlił pomiędzy palcami drugiej ręki. Głos podnosiła systematycznie przy tej ostatniej wypowiedzi, ale teraz to już dawaj na prawie cały regulator.
- Jak cię może. KURWA JEBAĆ. JAK LUDZIE. Za rogiem giną. Ja pierdole. Wkurwiasz mnie. - Wyrzuciła tego papierocha za barierkę, chociaż w całkiem dobrym stanie był, nawet nie pół spaliła, dłonie do włosów uniosła za głowę się łapiąc. Chwilę się próbując uspokoić, bo nie w smak jej były takie wybuchy emocji, nie byli przecież kolegami, tylko współpracownikami, żeby się im tak obnażała z emocjami, które nią targały w związku z sytuacją na Słowiańszczyźnie.
- I co, odpowiada wam ten grafik, praca na cztery brygady, dwa na dwa, dzień dzień noc noc, obiad, wóda, seks, wypłata, południe w parku z synem i dawaj, podpisujesz listę obecności, zdajesz raport, zajebiście, bo się stary Zakharenko nie dopierdala, bo ma to w dupie też i tylko w gazetach słupki w górę, liczby w górę i do domu? - Taki strumień świadomości, to ja nic nie poradzę, w końcu są na Moście Kłamstw, a nie Moście Logicznie Złożonych Zdan, skoro jej się w taki sposób w głowie myśli kotłują, to kim jesteśmy żeby ją zatrzymać.
Sponsored content


Skocz do: