Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 04 Maj 2019, 13:29
Salon

Od zawsze to pomieszczenie wydawało się być azylem twórczości. Niejednokrotnie można tu odnaleźć swoistego rodzaju spokój. Czuć tutaj roztaczającą się aurę sztuki, która dostrzegalna jest nie tylko w obrazach, ale także książkach porozstawianych w domowej biblioteczce, a także półmroku, który panuje tu za dnia. Wszędzie porozstawiane są świece, które płoną żywym ogniem, zaś drewno idealnie kontrastuje z morskim odcieniem zieleni, jakim są obite meble. Dla gości jest dostępna również część „jadalna”, gdzie można spożyć kolację, lecz miejsca są tylko cztery.

Lev Vasilyev
Lev Vasilyev
Salon QWeACoQ
Petersburg, Rosja
40 lat
¾
neutralny
pianista, kompozytor
https://petersburg.forum.st/t2228-lev-vasilyevhttps://petersburg.forum.st/t2231-lev-vasilyevhttps://petersburg.forum.st/t2233-levhttps://petersburg.forum.st/t2232-zrzeda

Nie 05 Maj 2019, 21:05
Ponura systematyka zegara odzwierciedlała się w szepcie wskazówek, sunących zgodnie z rozkazem zębatych kół mechanizmu. Czas płynął wyjątkowo niespiesznie, zostawiał niemal w poczuciu wszechobecnego znużenia; znużenia, które obejmowało natrętnie mimo podjętych zajęć.
Siedział przy swoim biurku. Wymowna bariera drzwi, zamkniętych szczelnie jak zawsze oddzielała mężczyznę w świątyni własnej pracowni, samotnie wychodzącego naprzeciw skłębionym myślom. Nie tolerował, kiedy ktoś (najczęściej żałosna nie-córka) odważył się swym nadejściem zakłócić rytuał pracy. Musiał. Być. Sam.
Był wyjątkowo cicho.
Nie wyjął dziś fortepianu, który posłusznie czekał na ujawnienie zaklęciem. Wyjmował stare zapiski - szelest trzymanych kartek roznosił się w pomieszczeniu. Przeglądał listy, prześlizgiwał się wzrokiem wśród uwag, spoglądał na pięciolinie. Nostalgia kołysała go lekko niczym troskliwa matka. Powinien dopełnić niektóre z pozostawionych utworów? rzuconych na pastwę żółknięcia i przylegania kurzu? Nie wiedział. Zastanawiał się. Stał na rozdrożu myśli.
Był zagorzałym perfekcjonistą - przy wzniosłym procesie tworzenia oraz selekcji utworów wystawianych na osąd dziennego światła. Miał również znamienne cechy - każda kompozycja, podpisana przez jego nazwisko łączyła serie przeciwieństw. Senność i mnogość uczuć. Kontrowersję i niebywały porządek. Większość zdawała się stonowana i przepełniona zadumą, jakże przeciwnie wobec ciepłego, rozjaśnionego uśmiechem oblicza pianisty, jakim uwielbiał obdarzać większość odbiorców; jakim potrafił wzbudzić więź, zaufanie; zwodzić naiwne, kobiece dusze.
Niespotykanie pozostał w swoim mieszkaniu, snując wytrwale plany. Był nieświadomy, jak bardzo przeszkodził Liliyi, jak bardzo zgrzytał swą obecnością w chęciach widzenia się z przyjaciółką. Zazwyczaj rzucał się prosto w zawirowania przygód artystycznego półświatka; nie stronił od alkoholu, ani tym bardziej od przypadkowych kontaktów z płcią piękną - gdzie rozpaczliwie niemal próbował pogrzebać swoje emocje. Swoje niepogodzenie z losem. Swoją doszczętną rozpacz.
Westchnął, ledwie słyszalne. Odczuwał lekki skręt głodu. Po krótkim wahaniu sięgnął ku swej zdobyczy - otrzymywanie upominków nie było niczym nietuzinkowym w karierze docenianego pianisty. Skosztował czekoladek, które zostały dostarczone porankiem przez orła. Smakowały wybornie.
Równocześnie usłyszał, że najwyraźniej będą mieć gościa.
Bogna Nicicka
Bogna Nicicka
Salon Tumblr_p287rtL7UT1r7zm5qo10_400
Sosnowiec, Polska
20 lat
półkrwi
neutralny
modelka Wrońskiej
https://petersburg.forum.st/t633-bogna-ignacja-nicicka#1124https://petersburg.forum.st/t636-bogna-nicicka#1140https://petersburg.forum.st/t637-bimbrowniczka#1142https://petersburg.forum.st/t638-sosen

Czw 09 Maj 2019, 17:19
Miało go nie być. Liliya twierdziła, że z reguły wychodzi wieczorami, pewnie będą same, więc jej ojciec nie będzie im przeszkadzać w babskich rozmowach między stęsknionymi przyjaciółkami. Bognie ten pomysł się podobał. Była ciekawa, jak wygląda pokój jej koleżanki i chciała z nią wypić szampana. Francuskiego, na jej prośbę kolega jej wysłał. Jeśli okaże się nędzny najwyżej go wyleją do kibla albo da go Vasilyevie, żeby się w nim wykąpała. Podobno bogaci ludzie tak robią, choć ani nigdy nikogo takiego nie spotkała, ani sama tego nie próbowała. Ale może dziś była okazja, by ktoś zdał recenzję z takich luksusów.
Nie stroiła się nie wiadomo jak. Miała na sobie zwykłą, letnią sukienkę w kwiaty, słomkowy kapelusz, sandały i pierścionek, który zdarzało jej się od czasu do czasu nosić. Nicicka lubiła biżuterię, ale z reguły zapomniała ją zakładać, dlatego póki co starała się nauczyć nosić jedynie ten pierścionek. Nie do końca jej to szło, ale machała na to ręką. Miała większe zmartwienia. Choćby powrót do Paryża od razu na dość męczący pokaz.
Niby widziała się z Liliyą ledwo dwa dni wcześniej, ale i tak zdążyła się stęsknić. Aż jej szkoda było, że nie dały rady wcześniej się zobaczyć. Gdyby tylko jej znajomi znali się ze sobą tak dobrze jak z nią... Mieliby całe maratony spotkań, to na pewno.
Odnalazła wreszcie wzrokiem odpowiednią kamienicę i przeszła przez furtkę. Lekko stresik ją łapał. Tak dawno nie była w odwiedzinach, że nie wiedziała czy nie zapomniała jakiejś ważnej zasady nie licząc "gość w dom, Bóg w dom". Wiedząc, że teraz za dużo nie zdziała zaczęła głęboko oddychać i ostatni, głęboki wydech zrobiła tuż przed drzwiami mieszkania swojej przyjaciółki. Zaraz też na twarz przybrała uśmiech, żeby nie wyglądać na wystraszoną i... Puk, puk.
Zapukała.
Liliya Vasilyeva
Liliya Vasilyeva
Salon 6a906549ffef790c57c5e6eeee3d4122
Petersburg, Rosja
19 lat
nieznana
neutralny
niespełniona pianistka, której skrzydła podcina ojciec
https://petersburg.forum.st/t2242-liliya-vasilyeva#13241https://petersburg.forum.st/t2248-liliyahttps://petersburg.forum.st/t2249-libra

Czw 09 Maj 2019, 21:59
Czekała na to spotkanie, podobnie jak na wieczór bez ojca, co wydawało się podłą kpiną. Nie mogło go jednak być w pobliżu, skoro tak niebywale pragnęła rozmowy z przyjaciółką, jej ciepłych słów, iluzorycznego wsparcia i możliwości wyduszenia z siebie więcej tajemnic niż tylko jedna – zamknięta pośród meandrów ozdobnych sentencji.
Czas zbliżał się nieubłaganie, wybijała ta konkretna godzina, a Vasilyeva wciąż zdawała się być pogrążona w rozmyślaniu na temat ostatniej rozmowy z ojcem. Czy doprawdy zdołał się zmienić? Przejrzeć na oczy? Nienawiść ustąpiła, a jego tunele żylne wypełniło współczucie? Naiwność charakteryzowała młodziutką dziewczynę, toteż odpuściła te pragnienia, gdy dostrzegła Bognę i pojęła, że przecież n i c nie jest gotowe. Próbowała skupić się na własnych postanowieniach, byle tylko nie zagarnąć dla nich wszelkich smakołyków, bo przecież czy podczas takiego wieczoru nie będzie cudownie zajadać się wszelkimi ciasteczkami, popijając je winem? Wierzyła, że Lev nie wróci zbyt szybko, bo to oznaczałoby kolejną batalię przykrych ciosów.
Spokojnym krokiem ruszyła w stronę drzwi, przez które przepuściła Nicicką, od razu otulając ją wątłymi ramionami. Niemal bez słowa poprowadziła swego gościa w stronę salonu, szeptem tłumacząc, że są wciąż same, toteż nie mają obowiązku krępować się w jakichkolwiek tajemnicach, a obie zapewne mogły kontynuować bez trudu dysputę z placu zabaw, czyż nie?
- Mamy szczęście – powiedziała w końcu nieco głośniej, gdy utwierdziła się w złudnym przeświadczeniu o obecności (nie)chcianego człowieka. - Mój tata wróci pewnie w nocy, dlatego teraz możemy opracować francuski plan wycieczki, żebym z nim porozmawiała przy najbliższej okazji – mówiła z uśmiechem na ustach, jakby to była najpiękniejsza perspektywa. - Nie sprawiałabym ci problemu? – to byłoby prawdziwym faux pas. Nie czekała jednak zbyt długo i pospiesznie podążyła do kuchni, by przygotować resztę przekąsek. Skąd miała wiedzieć, że pan domu zaszył się w swej sypialni i dopiero ją opuści? Przez zamknięte drzwi pomieszczania, w którym skryła się na moment – nie słyszała żadnych szmerów.

Lev Vasilyev
Lev Vasilyev
Salon QWeACoQ
Petersburg, Rosja
40 lat
¾
neutralny
pianista, kompozytor
https://petersburg.forum.st/t2228-lev-vasilyevhttps://petersburg.forum.st/t2231-lev-vasilyevhttps://petersburg.forum.st/t2233-levhttps://petersburg.forum.st/t2232-zrzeda

Sro 15 Maj 2019, 21:16
Kolejna strona.
Szmer. Głosy. Kroki. Skupienie nagle dogasa jak płomień ostatka świecy, pożegnalna, jaskrawa chorągiew sycąca się resztką wosku. Nie. Nie potrafi się skupić. Palce nerwowo bębnią w powierzchnię biurka, w rytmie spontaniczności; myśli harcują (kto przyszedł? Jak śmiała znowu zamącić taflę spokoju?). JEGO mieszkanie nie miało się stawać centrum JEJ towarzyskich spotkań.
Głupia.
Głupia.
Irytująco głupia.
Zawsze pełniła rolę winowajczyni. Dziś przeszkodziła mu w pracy - miał w swoich planach ukończyć kolejne (wspaniałe) dzieło, jakiego nie mógł rozwikłać jej pełen prostoty umysł. Dźwięki wydane przez zagłębione klawisze nie miały jednak zaistnieć - uczynił z siebie ofiarę, która uznała wizytę jej przyjaciółki za dostateczną przyczynę męczeńskiej śmierci swych planów. Nie zagra. Nie skoncentruje się.
Jesteś zbyt samowolna, Liliya. Aż strach pomyśleć, kto się przewijał między ścianami mieszkania w czasie jego koncertów za granicami miasta. Zmarszczył brwi; zielone tęczówki mrugnęły złowrogim blaskiem. Pochwycił znów czekoladkę, niknącą niedługo później w przepaści jego przełyku, podzielającą los innych. Na domiar złego, zaczął odczuwać pragnienie. Szklanka wody zdawała się być zbawienna - nawet, jeśli zbawienie nie miało żadnego smaku oraz nie porażało zmysłów.
Och, tak - przy okazji zrujnuje sielankę tego spotkania. Gra została skończona.
Gra miała jednak się zacząć. Uścisnął klamkę oraz wynurzył się pewnym krokiem ze swojej dawnej samotni. Przystanął w salonie
nagle
gniew całkowicie obumarł; na jego miejscu natychmiastowo zasiadł oślepiający zachwyt. Młoda kobieta, siedząca wówczas w pokoju, zdawała się najpiękniejszą spośród mijanych w życiu. Słowa - były zbyt nieudolne aby wystarczyć jako substytut fali nacierających uczuć.
Musiał ją poznać.
- Moja córka jest niebywale okrutna - zaczął, dyskretnie, aby nie wzbudzić w obecnej za drzwiami Liliyi niepotrzebnych podejrzeń - każąc pani oczekiwać samotnie. - Fałszywie niewinny uśmiech rozciągał krawędzie warg. Bezceremonialnie usadowił się obok, nie naruszając jednak jej prywatności choć chciałby znaleźć się bliżej, zwyciężyć ograniczenia. Była zniewalająco piękna. Dziewczęca. Delikatna. Niewinna.
- Nalegam - dodał - aby być towarzyszem w tej niepozornej chwili. - Powinna wiedzieć - nie było drogi odwrotu, była skazana na fascynację, na jego zatopione jak drzazga przybycie.
Bogna Nicicka
Bogna Nicicka
Salon Tumblr_p287rtL7UT1r7zm5qo10_400
Sosnowiec, Polska
20 lat
półkrwi
neutralny
modelka Wrońskiej
https://petersburg.forum.st/t633-bogna-ignacja-nicicka#1124https://petersburg.forum.st/t636-bogna-nicicka#1140https://petersburg.forum.st/t637-bimbrowniczka#1142https://petersburg.forum.st/t638-sosen

Nie 26 Maj 2019, 13:52
Obie tego chciały, choć dla Bogny wzajemne wsparcie nie było iluzoryczne. Jakoś wierzyła, że wiedzą o sobie prawie wszystko, choć obecnie z pewnością mniej, w końcu nie widziały się spory kawał czasu. Jakby tak pomyśleć nawet podczas wakacji, kiedy obie jeszcze chodziły do Koldovstoretz, nie nie widziały się aż tyle.
Czując na sobie ramiona przyjaciółki oddała uścisk wręczając jej butelkę z alkoholem. Niby to była Rosja, ona była Polką, wódka pasowałaby bardziej, ale przecież chciały miło spędzić czas i pogadać, a nie się uchlać. W międzyczasie Nicicka powiedziała skąd ma to wino i wyraziła chęć kontynuowania ich rozmowy.
- Mam przewodnik po Paryżu - wyciągnęła go z torebki. - A ceny biletów i takich innych znam. Powinno nam gładko to pójść - zapewniła nie wiedząc, że pewien człowiek zepsuje im plany. - Oczywiście, że nie! - zaprzeczyła. - To ja powinnam się martwić, czy jak będę na sesji to nie będziesz się nudzić beze mnie. No, chyba że znasz język?
Widząc, że Liliya nie chce pomocy, woląc sama wszystko przygotować usiadła przy stoliku, wcześniej dając jej butelkę z francuskim trunkiem. Już siedząc wyłożyła na stolik przewodnik po Paryżu. Zaczęła go przeglądać szukając ciekawszych zabytków i odhaczając te, które sama zwiedziła. Jako, że praca zabierała jej dużo tego czasu nie zwiedziła zapewne nawet jednej czwartej tego miasta, ale przecież miała jeszcze trochę czasu na to. Na Lva zwróciła uwagę dopiero, gdy się odezwał, wciągnięta w wir paryskich uliczek. Spojrzała na niego trochę zdziwiona, gdyż przecież miało go nie być, jednakże uśmiechnęła się wiedząc, że nie powinna witać gospodarza domu naburmuszoną miną. - Proszę tak nie mówić, po prostu poszła po przekąski - stanęła w obronie koleżanki. - Proszę bardzo - pozwoliła mu nie znając jeszcze jego zamiarów. Myślała, że ojciec Lilki po prostu chce poznać jej koleżankę i odkryć z jakim towarzystwem się zadaje.
Sponsored content


Skocz do: