Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sro 14 Lut 2018, 20:32
Jadalnia

Przestronne, jasne pomieszczenie dodatkowo oświetlone sporych rozmiarów żyrandolem oraz szóstką dopasowanych do niego kinkietów. Na środku ustawiono długi, mogący pomieścić tuzin osób, stół wykonany z drewna brzozowego dodatkowo wzmocnionego zaklęciami, by misterne, rzeźbione na jego blacie wzory magicznych zwierząt nie zostały uszkodzone pod naporem stawianej nań zastawy oraz półmisków, tac i lazanier. Cała wschodnia ściana jadalni jest oszklona i znajduje się na niej wyjście na, również oszklony, ganek.
Dunja Yaneva
Dunja Yaneva
Jadalnia Tumblr_inline_odt8ogzB3P1rifr4k_500
Belgrad, Federalna Republika Jugosławii
47 lat
czysta
za Starszyzną
zastępczyni komendanta Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t667-dunja-yanevahttps://petersburg.forum.st/t681-dunja-yaneva#1360https://petersburg.forum.st/t683-pani-kosto-tfu-yanevahttps://petersburg.forum.st/t682-rokita

Wto 13 Lis 2018, 18:07
10.08.1999

Jako, że Dunja miała nadzieję doczekać kolejnego dnia wolnego, a do tego stęskniła się za jakimś większym, rodzinnym spotkaniem postanowiła spróbować zorganizować takowe, skoro już miała okazję. Choć szkoda jej było kariery Sofiji, to jednak uznała, że dobrze będzie wykorzystać jej przymusowo wolny czas, by móc dostosować się do trybu pracy Gavriila. Nie mówiąc już o zajęciach Zory.
O Gorance niestety słuch zaginął i choć brak odezwu z jej strony był normą Yaneva zaczynała się już mocno martwić. Po cichu nawet ogłosiła już poszukiwania. Do tego w duchu najstarszej córce dawała tydzień na danie znaku życia - jeśli tego nie zrobi chciała rozpocząć jakieś większe poszukiwania, tym razem oficjalne. Może i Goranka nie należała do najlepszych dzieci, ale dalej jej dzieckiem była.
Kobieta sporą część dnia spędziła w kuchni, aby dopilnować, by bożątka dopełniły odpowiednio swych obowiązków w tym domu, do których należało chociażby gotowanie (nie mówiąc o praniu, sprzątaniu, odkurzaniu czy prasowaniu). Chciała mieć pewność, że dla każdego znajdzie się coś dobrego i choć jej relacje z potomstwem nie należały raczej do najlepszych to jednak się starała, by chociaż dzisiejszy dzień należał do tych miłych.
Czy tak w ogóle można określić udany i warty wspomnień dzień pośród wielu takich średniawych? Jakiś filozof powinien to chyba rozważyć.
W pewnym momencie usłyszała dzwonek do drzwi.
- Sofija! Zora! Sprawdźcie kto to! - krzyknęła licząc, że właśnie przybył syn, córka marnotrawna albo nawet oboje naraz. W międzyczasie poprawiła kwiaty w wazonie i wróciła do kuchni. Chciała się upewnić, że w każdej chwili jedzenie można podać do stołu.


Ostatnio zmieniony przez Dunja Yaneva dnia Czw 02 Maj 2019, 15:49, w całości zmieniany 1 raz
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Jadalnia JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Czw 15 Lis 2018, 19:50
Między jedną, a drugą sprawą przyszło do niego zaproszenie. Na samym początku odrzucił je na grubą stertę papierów, które musiał zrobić. Nie miał głowy do takich pierdół, co było dużym błędem, szczególnie, że nie rozpoznał w pierwszym momencie pisma matki. To był bardzo duży błąd... Bo dawno temu obiecał sobie, że będzie trzymał matkę najbliżej ze wszystkich członków tej rodziny.
Otworzył zaproszenie dopiero wieczorem, kilka dni później kiedy przyszło do tego nieszczęsnego spotkania. Przeklął pod nosem, odrzucając papier na bok. Miał jeszcze jedno spotkanie i wtedy powinien wyrobić się do domu. Spojrzał na zegarek i zgarnął teczkę z biurka, wychodząc pospiesznie z gabinetu. Nie potrafił skupić się całkowicie na rozmowie, choć wszystko miał idealnie rozpisanie tuż przed sobą. Dunja doskonale wiedziała jak ważne jest sprawianie wrażenia idealnej rodziny, ciekawe tylko dlaczego akurat teraz i wtedy kiedy nikt nie będzie miał ich na oku...
Po dwóch godzinach wrócił do swojego gabinetu, zmieniając koszulę i zostawiając jeden guzik otwarty. Przyjrzał się krytycznie swojemu odbiciu w lustrze, skrupulatnie omijając miejsce, gdzie mógłby spojrzeć sobie w oczy. Byłby to duży błąd.
Od rana czuł narastający ból w okolicach skroni... Od wypicia pierwszej porannej kawy nie odchodziło od niego uczucie niepokoju. Może to głosu, może obrazy ludzi...
Po godzinie zadzwonił dzwonkiem do drzwi i cierpliwie czekał. Po drodze zakupił bukiet kwiatów przeznaczony dla rodzicielki. W końcu przyjście z pustymi rękoma kompletnie do niego nie pasowało... Wkupienie się w łaski drugiej osoby szło mu całkiem nieźle, szczególnie, że wiedział jak dokładnie powinien to rozegrać.
Powinien czuć zdenerwowanie? Dawno nie znaleźli się wszyscy w jednym miejscu. Szczególnie po tym, jak postanowił zrobić sobie niespodziewane wakacje.
Drzwi uchyliły się, a lekki uśmiech pojawił się na jego ustach. Bardzo odpowiedni i tak bardzo swobodny. Przekroczył próg i uściskał osobę, która raczyła go wpuścić.
Odwiesił płaszcz na odpowiednie miejsce i ruszył dalej, w poszukiwaniu pomysłodawczyni tego wieczoru. Kiedy już odnalazł matkę, podszedł do niej i lekko ją uściskał.-To dla Ciebie.-Powiedział i wręczył jej bukiet.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Jadalnia Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Nie 18 Lis 2018, 21:34
Rodzinna sielanka, a może to powinno być nazywane rodzinna maskarada. Nie wiadomo, czy coś dobrego wyjdzie ze spotkania się wszystkich osób w tej przedziwnej rodzinie. Czyby nowy konflikt roił się na horyzoncie? Nie miała zielonego pojęcia, ale wiedziała, że nic co dobre, nie będzie trwać wiecznie. Nawet dobry dobór stroju, czy przybrany na twarzy uśmiech nie ukoi niepewności, która narastała w główce rudosłowej.
Przez fakt, że nie mogła trenować, część dnia spędziła w domu, pomagając matce w przygotowaniach. I tak nic ciekawszego (niestety) nie miała do zrobienia. Troszkę poprasowała, odświeżyła zastawę stołową, lecz do kuchni się nie zbliżała. Nie chciała, aby przez nią coś nie wyszło w smaku dań.
Kiedy czas spotkania się zbliżał nieubłagalnie, Sof zdołała doprowadzić się do porządku, jeszcze z trzy razy upewniła się, że wszystko jest, aż usłyszała wołanie matki. O, ktoś przyszedł. Ruda miała nadzieje, ze to był Gav, bo jakoś ze starszą siostra nie miała zbytnio kontaktu. Mimo obietnic, nie ujrzała jej na tym weselu... Może dostała po prostu fałszywe informacje, mówi się trudno. Ale no nie myśląc o tym, podeszła do drzwi i otworzyła je... bratu. Aż uśmiechnęła się na widok brata, z którym no niedawno co się spotkała przypadkowo. Ale nie wspomniała o tym nikomu, spokojnie! Uściskała brata na powitanie, szczerze ciesząc się z jego przyjścia. W razie gdyby coś nieoczekiwanego by się wydarzyło, to on pomoże. Nie będzie musiała zbytnio być rozmowna.
Zaraz brata zaprowadziła do kuchni, skąd roiło się od zapachów. - Gav przybył!- krzyknęła swej rodzicielce, aby wiedziała, kto zawitał do tego domu. Potem stała z boku i obserwowała całą scenę powitalną, która z pozoru wydawała się być normalna, ale coś jakaś nuta niepewności jakby towarzyszyła w tym. Może po prostu trzyma ją jeszcze te ostatnie wrażenie po rozmowie z Gavem No, to mogło tak być zaiste.
Zora Yaneva
Zora Yaneva
Jadalnia W7AevR8
Petersburg
21 lat
czysta
za Starszyzną
studentka kursu klątwołamaczy
https://petersburg.forum.st/t1368-zora-yaneva#6251https://petersburg.forum.st/t1380-zora-yanevahttps://petersburg.forum.st/t1382-zorza#6388https://petersburg.forum.st/t1381-orzel#6386

Pon 19 Lis 2018, 14:29
Nie ma pospiechu. Czas wydaje się stawać w miejscu częściej, niż ma w zwyczaju – leniwe popołudnie, pierwsze od zakończenia semestru i ostatnich egzaminów, jest niemożliwie przyjemne i Zora na samą myśl o tym, że cokolwiek mogłoby zepsuć ten stan czuje nieprzyjemny uścisk w żołądku. Dlatego nie podnosi się z łóżka, kiedy z piętra niżej, zza lekko uchylonych drzwi, dobiega ją głos matki poprzedzony wysokim, wibrującym w trzewiach domu dźwiękiem dzwonka niechybnie obwieszczającym przybycie któregoś z rodzeństwa. Dlatego kurczowo zaciska palce na pościeli, równie mocno zamykając powieki, by spróbować w ten sposób zebrać jak największą ilość spokoju, który tam, na dole, z tymi ludźmi będzie jedynym rozwiązaniem na względnie normalny przebieg obiadu. Zora zdaje sobie sprawę z tego, że nie powinna podważać szczerych chęci matki do pojednania się ze swoimi dziećmi; że nie powinna wątpić w dobre intencje Sofiji, Gavriila i Goranki, decydujących się na uczestniczenie w tym przedziwnym misterium, nie jest jednak w stanie nie brać poprawki na to, że prawdziwym powodem dzisiejszego spotkania w rzeczywistości są wydarzenia, do jakich zaczęło dochodzić na przestrzeni ostatnich tygodni. Nie uwierzyłaby w jakiekolwiek zaprzeczenia; nie uwierzyłaby, że żaden członek ich rodziny choćby przez chwilę nie zastanawiał się, będąc poza domem, czy reszta jest bezpieczna. Mogą wszak darzyć się niechęcią, nie są jednak bezdusznymi głupcami.
Nie mogą być.
Przyjemnie ciepłe, letnie powietrze wdzierające się do pokoju przez szeroko otwarte okna wypełnia płuca Zory, kiedy, decydując się wreszcie wstać i zejść na dół, wciąga je głęboko, od jego nadmiaru niemal czując ucisk w klatce piersiowej. Przelotne zerknięcie w taflę lustra przypomina jej o przybraniu pogodnego uśmiechu, pasującego do pogody na zewnątrz oraz jasnozielonej, lekkiej szaty narzuconej na koszulę nocną w ciemniejszym, oliwkowym kolorze.
- Witaj, Gavriilu – rzuca od progu, uważnym spojrzeniem taksując wszystkich zgromadzonych w kuchni, po czym w kilku szybkich krokach podchodzi do brata i, wspierając się na jego ramieniu, staje na palcach, by ucałować go w policzek na powitanie. – Chodźcie stąd. Z takim tłumem między nogami bożątka nie będą w stanie pracować, a Kirka już wygląda na bardzo niezadowoloną. – W uprzejmym tonie wybrzmiewają nuty ostrzeżenia, kiedy Zora chwyta Gavriila pod ramię, wolną rękę kładąc na plecach Sofiji i delikatnie, acz znacząco dając siostrze do zrozumienia, że całą trójką natychmiast powinni opuścić kuchnię, przechodząc do przyszykowanej już jadalni. Posiłek lada moment się rozpocznie, a przeprowadzanie jakichkolwiek rodzinnych rozmów w obecności bożątek jest zwyczajnie niestosowne.
Dunja Yaneva
Dunja Yaneva
Jadalnia Tumblr_inline_odt8ogzB3P1rifr4k_500
Belgrad, Federalna Republika Jugosławii
47 lat
czysta
za Starszyzną
zastępczyni komendanta Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t667-dunja-yanevahttps://petersburg.forum.st/t681-dunja-yaneva#1360https://petersburg.forum.st/t683-pani-kosto-tfu-yanevahttps://petersburg.forum.st/t682-rokita

Sob 24 Lis 2018, 22:27
Wiedząc już, że ktoś właśnie wchodził do ich domu automatycznie na szybko poprawiła koka i zieloną sukienkę, która świetnie podkreślała kolor jej oczu. Ich rodzinne spotkania były dla kobiety swego rodzaju świętem, więc zawsze starała się ubrać jak na ważną kolację. Na dzieci nie naciskała w tym względzie, choć jeśli któremuś zdarzało się przyjść w byle jakim stroju zawsze takiego delikwenta mierzyła wzrokiem od stóp do głów, aby niewerbalnie zwrócić uwagę na tę kwestię. Nie wymagała jednak też strojów wieczorowych, w aż taką paranoję nie popadła.
- Synku, dziękuję - powiedziała ściskając go na powitanie mocniej niż on ją. - Zaraz wstawię je do wazonu - rzekła odbierając od niego kwiaty, po czym nakazała jednemu z bożątek przygotowanie wazonu. Stworzonko zrobiło to szybko i już po chwili bukiet od Gavriila stanął w honorowym miejscu w kuchni.
- Zorka ma rację. Usiądźcie już, upewnię się tylko, że Kirka i reszta mogą nam podać do stołu i do was dołączam - zgodziła się z najmłodszą córką, po czym wróciła do upewniania się, że wszystko jest. Półmisek egzotycznych owoców stał przygotowany, jedno z bożątek przygotowało magiczny czajnik, który sam napełniał kubki herbatą, stek z hipogryfa i przystawki miały zostać skończone za moment, a przynajmniej tak mówiło doświadczenie Dunji, która niejedno już takie spotkanie w swoim życiu zorganizowała.
Powinnam może pomyśleć nad jakimś większym spotkaniem - pomyślała. Akurat dziś całą rodziną mogli usiąść nie martwiąc się dodatkowymi niesnaskami, które naturalnie urodziły się między nimi, a Olafem i jego synami. Yanevie jednak brakowało trochę tych szlacheckich spotkań, na które wkręcała siebie i dzieci, dla których chciała lepszego życia bardziej niż dla siebie. I brakowało jej też właśnie takich obiadów jak dziś, tylko w pełniejszym gronie. W sumie nie dziwota, do niedawna wszyscy byli całkiem rozbiegani i dopiero w sumie te wakacje pozwoliły im w większości zwolnić.
No, oprócz Dunji. Ona musiała pracować na szalonych obrotach.
- Już jestem - powiedziała z uśmiechem dosiadając się do stołu. - Powiedz co tam u ciebie, Gavriilu. Nie wiem kiedy ostatnio się z tobą widziałyśmy - stwierdziła nie wiedząc, że Sofija rozmawiała z bratem raczej całkiem niedawno.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Jadalnia JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Pon 26 Lis 2018, 19:16
Puścił w między czasie perskie oczko w kierunku Sofiji, tak, aby żadna z obecnych tutaj kobiet tego nie dostrzegła. Ich ostatnie spotkanie miało pozostać tajemnicą, czego oczywiście nie zaznaczył, jednak doskonale wiedział, że siostra wyczuje nastrój który towarzyszył tamtego wieczoru. Nie było w nim niczego, co mogłoby być uznane za podejrzane, mogło być to jednak wszystko. Gavriil stał się człowiekiem ostrożnym jeszcze bardziej, niż wcześniej. Nic dziwnego, że wszystkie jego czyny i słowa były skrupulatnie dobrane. Wiedział co powiedzieć, wiedział co zrobić... Grał doskonale wyćwiczoną przez lata rolę, którą wybrał. Nie narzekał na brak wyzwań, szczególnie w pracy.
Sformułowanie "synek" tak dziwnie brzmiało w połączeniu z jego osobą. Tak jakby to zdrobnienie nie pasowało do posągowej postaci jego osoby. Do surowego i czujnego spojrzenia. Nawet do półuśmiechu czającego się w kącikach jego warg. Nie mógł jednak powstrzymać wywrócenia oczyma, jakby czuł się za stary aby być tak nazywanym.
Odwrócił głowę i przyjrzał się Zorze, która oparła się o jego ramię. Kolejna dawno niewidziana twarz. Znajoma, jednak dziwnie obca. Jak każda znajdująca się w tym pomieszczeniu.
-Zora.-Przywitał się, posyłając jej lekki uśmiech. Pozwolił poprowadzić się dziewczynie do stołu, podszedł do swojego miejsca, które zostało przez niego obsadzone już lata temu. Nic się nie zmieniło, co? Poczekał aż jego siostry zasiądą i sam odsunął krzesło, siadając.
Przyjrzał się matce, która zjawiła się chwilę po nich, zasiadając na jednym z krzeseł. Oparł się wygodnie na krześle, podpierając podbródek trzema palcami.-Wieki temu, matko.-Powiedział spokojnie.-Tonę w papierkowej robocie. Prawdopodobnie czas najwyższy załatwić sobie kompetentną sekretarkę... -Mruknął. Skupił się całkowicie na sprawach zawodowych, to był teraz jego główny priorytet. Dzięki temu skupiał myśli na jednym. Nie miał sił aby walczyć z resztą swoich demonów.-Odebrali sprawę jednej z lepszych obrończyń i wręczyli ją mnie. Nieprzyjemny przypadek i bardzo niezadowolona Pani.Jego wargi wygięły się w dziwny łuk. Przypomniał sobie nadzwyczajne spotkanie z nadzwyczajną kobietą. Była wyzwaniem, którego chętnie się podjął. Spojrzał po twarzach swoich dzisiejszych towarzyszek.-Lepiej porozmawiajmy o czymś ciekawszym niż moja praca. I moja osoba.-Wymownie uniósł brwi, czekając na potok informacji.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Jadalnia Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Sob 01 Gru 2018, 22:56
Niech drogi braciszek się nie martwi, Sof zadbała o to, aby Dunja nie poznała całej prawdy. Ona tylko wiedziała, że nieco zasiedziała się na treningu, co nie było kłamstwem. Życie zmusiło ją, aby nauczyła manipulować prawdą tak, aby choroba się nie objawiła. Nie chciała znaleźć się w Hotynce i czekać na potwierdzenie, ze tylko kawałek skóry został ozłocony. Co zabawne, normalne złoto ma swoja wartość, która pozwoliłaby im na bardzo wiele. Nawet teraz, kiedy państwo zakazuje jej pracy, mieliby wtedy spokój duszy o kwestie materialne. Ale niestety, ozłocić może jedynie siebie, co zdecydowanie nie sprzyjało jej organizmowi. Za to jej dusza... pragnęła pobyć z rodziną, bez żadnych waśni, jak to było podczas ostatniego spotkania, które rudowłosa niestety zbyt dobrze pamięta. Przez to przeczuwała, że i te spotkanie przerodzi się w jakąś kolejną, rodzinną kłótnię.
Póki co, panował spokój, miłość, ptaszki, love trzykrotne, ale Sof jedynie obserwowała z boku. Czując na plecach dłoń młodszej siostry, spojrzała na nią, a następnie wraz z resztą familii udała się do stołu, przy którym zajęła wolne miejsce. Postanowiła obserwować pozostałych, zbytnio się nie udzielając. Ona poniekąd już nieco wiedziała, co się działo z bratem, nawet miała swoje teorie, ale nie miała zamiaru rozważać ich na głos. Miała wrażenie, że Gav nie chciałby tego, a nie chciała jemu rzucać kłód pod nogi. Wolała oddać głos pozostałym dziewczynom, które pewnie będą chciały nieco poopowiadać. Bo co może Sof powiedzieć prócz nieudanych imprez, stracenia pracy jak i ponurymi myślami? Niech Zorka poopowiada o uczelni, albo Dunja o swojej pracy. To było lepsze, bezpieczniejsze, przyjemniejsze do wysłuchania.
Zora Yaneva
Zora Yaneva
Jadalnia W7AevR8
Petersburg
21 lat
czysta
za Starszyzną
studentka kursu klątwołamaczy
https://petersburg.forum.st/t1368-zora-yaneva#6251https://petersburg.forum.st/t1380-zora-yanevahttps://petersburg.forum.st/t1382-zorza#6388https://petersburg.forum.st/t1381-orzel#6386

Czw 13 Gru 2018, 21:19
Nim Zora zasiada z resztą rodzeństwa do stołu, pozwala sobie otworzyć drzwi prowadzące na ganek – na nim zaś rozchylić okna, sprawiając że do już pogrążonej w aromatycznych zapachach jadalni zaczyna nienachalnie wkradać się ciepły, popołudniowy wietrzyk. Nigdy by nie przyznała, że w tak subtelny sposób sygnalizuje każdemu o możliwej drodze ucieczki – o odetchnięciu od nerwowej atmosfery, o oczyszczeniu głowy z gniewnych myśli, o zmianie niewygodnego tematu – gdyby zaszła potrzeba do skorzystania z niej. Promienny uśmiech, jakim raczy Gavriila i Sofiję, w żadnym wypadku nie wskazuje bowiem na jakiekolwiek ukryte zamiary – zresztą, rodzeństwo prawdopodobnie już dawno spisało najmłodszą latorośl Yanevów na straty, a Zora rzadko kiedy daje komukolwiek do zrozumienia, że z nauk matki i jej osobliwego wychowania czerpie jedynie tyle, ile sama uznaje za stosowne i potrzebne. Wzorowa córka, przykładna siostra, nienaganna obywatelka Magicznej Federacji Rosyjskiej. Kwiat czarodziejskiej młodzieży wyższych sfer. Przepełniona jedynymi, słusznymi ideałami, postępująca pod dyktando świętych praw Starszyzny. To nie jest wygodna maska, nie całkiem, ale wystarczająco komfortowa, by bez przeszkód i niepotrzebnych pytań funkcjonować w świecie rządzonym przez Radę Czarodziejów.
- Za mało się cenisz, Gavrusha, jeśli uważasz, że nie jesteś ciekawym tematem do rozmowy – mówi z błyskiem w oku, ale nie naciska, by brat kontynuował swoją wypowiedź, skoro wyraźnie nie jest mu to w smak. Zora zna granice wścibstwa, których nie tylko w towarzystwie nie należy przekraczać, zręcznie przechodzi więc do innego tematu, nie dając nikomu sposobności do podchwycenia jej uwagi. – Co z Goranką, mamo? Kontaktowałaś się z nią w sprawie dzisiejszego obiadu? Odezwała się? Czekamy na nią? – Dopiero kiedy po serii pytań nastaje krótka cisza, Zora uświadamia sobie, że przepełnione były większą żarliwością, niż można by się było spodziewać.
Tęsknota za siostrą wyziera jednak zewsząd z niewyobrażalną, porażającą mocą – z jeszcze jednego, pustego krzesła przy stole, z spokoju zamkniętego na klucz, z miejsc po zdjęciach, które zostały ukryte przed ludzkim wzrokiem. Jest niczym stale zaciskający się węzeł, o obecności którego nie sposób zapomnieć. Dla nich, dla całego świata Goranka może być czarną owcą, niespełnionymi ambicjami, zaprzepaszczonymi nadziejami, ale dla Zory jest wszystkim – była wszystkim – czego można chcieć: ostoją pomagającą przetrwać najbardziej absurdalne matczyne fanaberie. Dla nich może być stracona, ale Zora nigdy z niej nie zrezygnuje. I dlatego świdrującym wzrokiem wpatruje się w matkę, mając nadzieję, że nie usłyszy, że nie były sensu zaprzątać Gorce głowy takimi nonsensami, jak rodzinne spotkanie.
Dunja Yaneva
Dunja Yaneva
Jadalnia Tumblr_inline_odt8ogzB3P1rifr4k_500
Belgrad, Federalna Republika Jugosławii
47 lat
czysta
za Starszyzną
zastępczyni komendanta Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t667-dunja-yanevahttps://petersburg.forum.st/t681-dunja-yaneva#1360https://petersburg.forum.st/t683-pani-kosto-tfu-yanevahttps://petersburg.forum.st/t682-rokita

Pią 14 Gru 2018, 21:05
Wszyscy tutaj grali jakieś role. Dało się wyczuć, że nawet teraz uważają na ruchy, gesty i słowa nie chcąc przypadkiem pierwszemu wywołać awantury. W końcu nikt nie chciał potem gryźć się w język po czasie albo wprost przeciwnie - żałować, że po powiedzeniu "a" nie powiedział "b". Uśmiechnięci i życzliwi póki co doskonale prowadzili proste pogawędki choćby o pogodzie. Ciekawe co by było jakby do polityki doszło...
Póki co rzeczywiście nie zapowiadało się, żeby rodzinna posiadłość Yanevów miała się jakoś bardzo zmienić. Wypielęgnowany ogród, bożątka, nawet antyki kryjące się po pokojach i pokoje gościnne, w których pomieszczą się najważniejsi goście, nie licząc rezydentów... Nikt nie widział powodu, by cokolwiek dodawać czy odejmować. W końcu lepiej mieć nadmiar niż niedostatek.
- Znajdź najlepiej jakąś po studiach albo stażu w Ministerstwie. Taka będzie miała opanowane jakieś podstawy - doradziła uznając, że jej dzieci od dawna wolą nie prosić jej o rady wprost. Najwyżej z takowych nie będą korzystać. - To dobrze, widać że cię docenili. Korzystaj z tego koniecznie.
Popatrzyła za Zorką, co ta robiła i mówiła. Chciała zachęcić Gavriila do opowiedzenia jednak co nieco o pracy, jednakże przy zmianie tematu do pokoju akurat wparowały bożątka z potrawami. Spojrzała przez chwilę smutno na puste krzesło, nim zwróciła się do Sofiji:
- Patrz, Sofijko, Kirka niesie twoje ulubione danie - po tych słowach istota postawiła je blisko środkowej córki. Dopiero po wyjściu małych służących Dunja podjęła temat nieobecnej córy.
- Wątpię by przyszła. Nie odpisała mi - przyznała, jakby to nie robiło to na niej większego wrażenia, jakby już się przyzwyczaiła. Niby mogła, ale nadzieja zawsze pozostaje. - Na wypadek zaczęłam już małe poszukiwania. W końcu zrobiło się bardziej... niebezpiecznie - szukała odpowiedniego słowa nie chcąc zaczynać tematu obecnych zagrożeń. Miała ich wystarczająco w swojej robocie.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Jadalnia JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Pon 31 Gru 2018, 13:13
Oh, wiedział doskonale, że Sof nie zrobi czegoś, co mogłoby mu w jakikolwiek, nawet najmniejszy sposób zaszkodzić. Ich ostatnie spotkanie mogło dać jej wiele do myślenia, dlatego pozwolił kiełkować tym teoriom, aż pewnego razu przyjdzie do niego i rzuci nimi wszystkimi na blat. Wtedy będzie mógł wybierać, aż natrafi na tę, która zbliżona jest do tej prawdziwej. Niemal czuł uśmiech na ustach, który nie był wywołany dobrymi manierami czy chęcią niewywołania sprzeczki.
Spojrzał na Zorę i przez moment milczał, przyglądając się jej postaci. -Nie widziałam was, dlatego wolałbym posłuchać o tym, co dzieje się w waszych życiach.-Sprostował krótko, posyłając jej lekki uśmiech. I fakt był taki, że niespecjalnie chciał rozmawiać o tym, co aktualnie działo się w jego życiu. Nie kiedy zaczął odczuwać skutki swojego szaleństwa. Teraz. W tym pokoju. Wśród tylu osób. Poprawił się nieznacznie na krześle.
-Już prawie to załatwiłem... Potrzebuję jedynie kogoś, kto zaprowadzi porządek w dokumentach. Postanowiłem więc odebrać sekretarkę innemu Obrońcy.-Powiedział spokojnie. Przypomniał sobie dzień, w którym faktycznie doszło do rzucenia przez niego propozycji tej biednej kobiecie... Aż miało się patrzyło jak w oczach Pani Obrończyni zapłonął ogień.
Zamilkł kiedy temat objął jedną z jego sióstr. Tak długo go nie było, że nawet nie zauważył jej nieobecności. Mimowolnie się skrzywił, jakby nie był z siebie dumny. I tego, jakie sztuczki używał przeciwko niemu jego własny umysł.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Jadalnia Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Wto 08 Sty 2019, 20:39
Peace, love, harmony... wait, to nie ta bajka. Chociaż czy te spotkanie, które przebiega w dosyć spokojnej atmosferze, nie można by określić właśnie jako bajka? Może i nie ma najstarszej siostry, które pewnie doprowadziłaby do stopnia normalnego, ale przez te parę sekund było miło poobserwować na resztę rodziny. Oni sobie rozmawiają o pracy, o nauce. Wspaniale, że Gav nie próżnuje, szuka pomysłu na obecne małe problemy. Bo kto ich nie ma? Ale tutejsze tematy mijają spokojnie, bez żadnych waśni, sprzeciwów od reszty dziewczyn. Uśmiechała się od czasu do czasu chcąc tym samym okazać swoje zainteresowanie ową konwersacją, która toczyła się przy stole. Coś by wypadało powiedzieć, pochwalić brata, lecz w tym samym momencie do pokoju wparowały bożątka, które niosły niespodziewanie jej ulubione danie. Czy ona dobrze widzi roladkę z kurczaka z żurawiną?
- Och, nie musiałaś.- miło było ujrzeć, jak Kirke przynosi jej talerz z posiłkiem, na który aż ślinka zaczynała się gromadzić w ustach. Skinęła matce głową w podzięce za ten posiłek i z ciekawości zerknęła, co reszta rodzeństwa dostała. Co jeszcze jest w stanie zrobić, aby dzisiejsze spotkanie było inne, niż zwykle? Można rzucać śmiałe tezy, ale na to jeszcze jest zbyt prędko.
- Te niebezpieczeństwa... czy one są powiązane z tym, co się wydarzyło na weselu u Yaxleyów? Słyszałam, że Gorianka na nim miała być, lecz nie zdołałam jej odnaleźć wśród ludzi.- próbowała podciągnąć ten wątek, kierując swe słowa do sowej rodzicielki. Może to był fałszywy trop z siostrą na tym weselu, w końcu wtedy też by i Zora się pewnie zjawiła. Ale cóż, było - minęło. Tak samo wesele, całe szczęście że nie została pogryziona, jeszcze by musiała stawiać się w Hotyńce.
Zora Yaneva
Zora Yaneva
Jadalnia W7AevR8
Petersburg
21 lat
czysta
za Starszyzną
studentka kursu klątwołamaczy
https://petersburg.forum.st/t1368-zora-yaneva#6251https://petersburg.forum.st/t1380-zora-yanevahttps://petersburg.forum.st/t1382-zorza#6388https://petersburg.forum.st/t1381-orzel#6386

Czw 10 Sty 2019, 22:37
Zorze nie podoba się odpowiedź brata. Jeszcze mniej satysfakcjonuje ją odpowiedź udzielona przez matkę, więc daje wyraz swojemu niezadowoleniu w pełnym dezaprobaty wydęciu warg. Nie zamierza jednak poprzestać na cichych gestach; nie zamierza podkulać pod siebie ogona; nie zamierza nie mówić głośno o tym, co powinno być powiedziane – na co powinna zwrócić uwagę Dunja i co powinno przykuć zainteresowanie reszty rodzeństwa – jeśli to, co razem tworzą, chcą wciąż nazywać rodziną.
- Wyobraź sobie, Gavriilu, że tak samo długo my nie widziałyśmy ciebie – odparowuje z wyraźną goryczą w głosie, wpatrując się w niego twardo. Nie odwzajemnia uśmiechu, nie ucieka wzrokiem, nie odwraca się nawet wtedy, kiedy bożątko staje przy niej z aromatycznie pachnącym półmiskiem pełnym pieczonych gruszek nadziewanych żurawiną i owocami jałowca. Nie zamierza odpuszczać. Po skończonym obiedzie nie chce odchodzić od stołu ze świadomością, że wszystko ciągle będzie wyglądało tak samo. – Ciągle tylko siedzisz w pracy, ignorując prośby matki o przyjście choćby na podwieczorek. Gdyby nie zapewnienia Janko, że jego kuzyn widuje cię na korytarzach Ministerstwa, byłabym skłonna uwierzyć, że zakwitłeś i zapuściłeś korzenie w swoim gabineciku albo zginąłeś męczeńską śmiercią pod stosami dokumentów. – Zora nie czuje żalu, że pozornie sielska atmosfera zaczyna robić się nieprzyjemnie napięta. Sumienie pozwala jej ze spokojem znosić spojrzenia, jakie na niej spoczywają. Nie czeka jednak, aż Gavriil, Sofija czy Dunja spróbują ją uciszyć, zamiast tego kontynuuje artykułowanie swoich oskarżeń, zwracając się w stronę matki. – W rzeczy samej, zrobiło się niebezpiecznie. I w takim razie, kiedy zamierzałaś powiedzieć nam, mamo, że Goranka się nie odezwała? Ze rozpoczęłaś poszukiwania? Chciałaś w ogóle poruszyć z nami temat tego, co, jak zauważyła Sof, stało się na weselu Yaxleyów? I tych wszystkich rzeczy później? – Kiedy Zora wreszcie zamyka usta, wargi jej drżą. Drżą też ręce, które natychmiast chowa pod stołem, mocno zaciskając w pięści, aż bieleją jej kłykcie. Wystarczy chwila – jeden z psów opatrznie odczytuje ten gest i już słychać stukot pazurów o drewnianą podłogę; już próbuje odnaleźć w dłoni Zory nieistniejący przysmak, mokrym nosem trącając jej rozgrzaną skórę.
Ale Zora nie zwraca na to uwagi, spojrzeniem wodząc po całej trójce. Niewypowiedziane pytania osiadają na potrawach, jak kurz, jak nadmiar niewłaściwych przypraw, skutecznie odbierając jej chęć rozpoczęcia posiłku. Poniewczasie znów zamienia się w tę wszystkim dobrze znaną, wiecznie uprzejmie milczącą, niewzruszoną figurę – teraz zdobioną pęknięciami, z między których bije nieznany żar.
Dunja Yaneva
Dunja Yaneva
Jadalnia Tumblr_inline_odt8ogzB3P1rifr4k_500
Belgrad, Federalna Republika Jugosławii
47 lat
czysta
za Starszyzną
zastępczyni komendanta Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t667-dunja-yanevahttps://petersburg.forum.st/t681-dunja-yaneva#1360https://petersburg.forum.st/t683-pani-kosto-tfu-yanevahttps://petersburg.forum.st/t682-rokita

Sob 12 Sty 2019, 19:07
- Na pewno? Wiesz, że możesz w ten sposób narobić sobie wrogów? - spytała zdziwiona, że Gav najwyraźniej nie pomyślał o tym fancie. W Ministerstwie mógł nałapać wielu przydatnych kontaktów, więc szkoda, żeby utracił część z nich tylko dlatego, że wolał czyjąś sekretarkę. Jeśli to nie była zażarta konkurencja od dłuższego czasu to naprawdę ciężko jej było zrozumieć motywacje własnego syna.
Jedzenie, zwłaszcza dobre, zawsze poprawia wszystkim humor. Kobieta wiedziała to z własnego doświadczenia, więc tylko uśmiechnęła się do Sofiji na jej słowa. Słysząc jej dalszą wypowiedź już myślała jakby tu jej odpowiedzieć, jednakże niespodziewanie obudziło się najmłodsze, rude tornado, które postanowiło zniszczyć tę spokojną, sielską od wielu dni atmosferę. Yaneva ledwo zdążyła odebrać od bożątka stek z hipogryfa, kiedy Zora zaczęła mówić z wyrzutem najpierw w stronę Gavriila, a potem jej. Ona sama miała ukryty żal, że syn tak rzadko ich odwiedza, wierzyła jednak, że nie robi tego bez powodu, a brak obecności Goranki nie był przecież niczym nowym. Choć jej brak zawsze można było odczuć choćby zastawą, przy której nikt nie siedział.
- Uspokój się - zaczęła karcącym głosem znanym zapewne wszystkim z dzieciństwa. - Chciałam właśnie odpowiedzieć na to pytanie Sofijki, gdy zaczęłaś swoją przemowę - miała wrażenie, że musi się tłumaczyć i to córce, która zdawała się do tej pory rozumieć jej działania. Czyżby w pewnym momencie każde z jej dzieci postanawiało zarzucić przynajmniej w części przekazane im nauki? - Do tego z pewnością pamiętasz, że twoja siostra często nie odpisywała na moje wiadomości albo robiła to z opóźnieniem. Nie uważasz, że lepiej jest, abym najpierw się upewniła, że cokolwiek jej jest zanim was poinformuje? Gdybym działała inaczej to regularnie, przynajmniej raz czy dwa razy w miesiącu, jeśli nie częściej, dostawalibyście wiadomości, że Goranka się nie odzywa. Tego chcesz? Regularnych skarg, że mi nie odpisała? Czy jednak sprawdzonych informacji? - spytała z wyrzutem, jednakże wyraźnie oczekując odpowiedzi. Nie planowała podejmować zarzutów skierowanych w stronę syna uznając, że jest wystarczająco dorosły, by umieć wytłumaczyć powody swej nieobecności. Nie musiała robić za jego - nomen omen - adwokata.
Aż odechciało jej się jeść, więc jedynie otworzyła wino, nalała sobie i gestem spytała, czy ktoś też chce. Atmosfera w końcu bezpowrotnie się zepsuła.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Jadalnia JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Pią 08 Lut 2019, 22:02
Wiedział, że nie poradzi sobie podczas tej kolacji bez pierścienia, więc niepostrzeżenie wsunął go na palec, tak by uwolnić się od głosów w swojej głowie. Ostatnio spędzał większość czasu wsłuchując się w eter, a jego własny umysł wrócił do płatania mu figli, jednak to był jedyny sposób by ją znaleźć i być na bieżąco ze wszystkim, co się aktualnie dzieje. Duchy nie zawsze były szczere, jednak nauczył się już rozpoznawać w dużej mierze prawdę od kłamstwa. Zwłaszcza, że zmarli lubili często z niego szydzić, tak więc wszystkie podszyte złośliwością informacje odrzucał z góry. Westchnął delikatnie, kiedy pierścień zagościł na jego palcu i przez chwilę poczuł się, jakby ktoś mu włożył stopery do uszu. Piękna cisza.
- Spokojnie matko, mam wszystko pod kontrolą. - odparł z uśmiechem na ustach, który wyglądał na szczery. Jednak gdyby można było wycisnąć cały jad, który chciałby włożyć w słowo "matko" to można byłoby nim wytruć całą starszyznę jak ostatnie szczury. Spojrzał na Zorę i uśmiechnął się pobłażliwie, kiedy nie kryła jadu w swoim głosie. Co miał jej powiedzieć? Że rozpaczał po zaginięciu ukochanej? Że jak Czarne Słońce pali go w plecy? By znała jego wszystkie słabości? Hah! Niedoczekanie.
- Cieszę się, że za mną tęskniłaś Zora. - odparł jakże uprzejmym głosem. - Wszystko ma swoje powody, ja też miałem swoje, by skupić się bardziej na pracy. - dodał po chwili.
Nie zamierzał się spowiadać z tego co robił, to było jego życie. Miał swoje powody, nie chciał martwić tym części swojej rodziny (głównie Sofiji) i nie chciał roztrząsać kolejnej dyskusji. Nie był już małym Gavriilkiem, którego dręczyły koszmarki. Potrafił sobie poradzić z swoimi problemami. Kiedy dyskusja zbiegła na temat Goranki, taktycznie nie dołączył do dyskusji. Głównie dlatego, że zdawał sobie sprawę z tego, że jego siostra jest bezpieczna, nie wiedział dokładnie gdzie, co i jak... jednak dobrze zdawał sobie z tego sprawę, że takich jak Goranka diabli nie biorą, ani czarne psy, ani czarne słońce. Chociaż żałował, że jej tu nie ma. Pewnie by robiła sceny, byłoby weselej, ale przynajmniej czułby jakby miał kogoś naprawdę po swojej stronie, kogoś kto przynajmniej w jakiejś części znał go lepiej niż obecni tutaj członkowie rodziny.
Kiedy matka zaproponowała wino, grzecznie odmówił. Ostatnio unikał alkoholu ze względu na swoje częste zdejmowanie pierścienia, to nigdy nie działało dobrze razem.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Jadalnia Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Nie 10 Lut 2019, 12:26
Nie ma to jak siedzieć, w spokoju nieco podjadać z posiłku i przysłuchiwać się rosnącym słowom, wyczuwać wzrastającą frustrację, która nieznośnie zaczyna psuć smak potraw. Ruda słyszy burzę słów od Zory w stronę najstarszej, przy której można postawić sumiennie znak zapytania. Ale czy coś z tym zrobi? Raczej wątpliwe. Bo jak mogłaby im pomóc, skoro najstarsza najwidoczniej woli pozostać w ukryciu. Czuła na sobie spojrzenie Zory, które zaczynało ją palić. Czego ona oczekiwała, że wstanie, obrzuci kilkoma obelgami w stronę matki, mimo iż nie darzy tak głębokim uczuciem do Gorianki, niż Zora do niej?
- Jakbyś nie zauważyła Zora, ona zwykła nie odpisywać, może sama powinnaś spróbować napisać do niej, hm? Albo spróbować wypytać o nią, jak tak bardzo ci na niej zależy. Bo może i ja nie darzę wielkim uczuciem, a mimo to dostałam jakiś sygnał, że miała wtedy się stawić na tym weselu i podejrzewam dwie opcje: albo rzeczywiście nie przyszła, albo zmieniła nieco swoja aparycję. Co jest prawdziwe - na pewno to, że dzieje się burdel na ulicach. Myślę, że jakby ona potrzebowałaby wsparcia, dałaby znać. Ale nie wiem jak Ciebie, lecz mnie bardziej martwią notoryczne ataki, kolejne nakazy ze strony Starszyzny, które i tak są łamane przez resztę. - swe słowa kierowała do siostry, lecz miała nadzieję, że w jakiś sposób dojdą też do myśli matki i brata. Ona nie powinna udzielać się w polityce, być wśród tłumu i prawić morale, które są bazowane na kłamstwie. A oni... oni wszyscy mają szanse coś zmienić. Ale nie, bo Zora woli rzucać swe wątpliwości co do starszej siostry, zamiast próbować zrozumieć zbliżającą się apokalipsę. Nie miała ochoty na żadne wino, czy jedzenie, które było na stole i stygło.
Zora Yaneva
Zora Yaneva
Jadalnia W7AevR8
Petersburg
21 lat
czysta
za Starszyzną
studentka kursu klątwołamaczy
https://petersburg.forum.st/t1368-zora-yaneva#6251https://petersburg.forum.st/t1380-zora-yanevahttps://petersburg.forum.st/t1382-zorza#6388https://petersburg.forum.st/t1381-orzel#6386

Wto 26 Lut 2019, 22:13
Niezrozumienie kotłuje się nad stołem, niczym gigantyczna komórka burzowa. Zora niemal czuje na skórze wyładowania gniewu rozpętane jej obrazoburczym wystąpieniem, strącającym całą trójkę z tronów spokoju i komfortu, na jakich dotychczas zasiadali. Gdyby nie targający nią huragan niepokoju nieustannie towarzyszący jej od pewnego czasu, wybuchłaby mało eleganckim śmiechem. Twarz jednak stanowczo trzyma maskę powagi – to nieodpowiedni moment na śmiechy i zabawę w rzutki nasączone szyderstwem. Ta droga zaprowadziłaby ich wyłącznie do punktu wyjścia, wymuszając start nieustannie z tego samego miejsca.
- Odwracanie kota ogonem za bardzo weszło ci w krew – mruczy w kierunku brata, nie starając się kryć coraz śmielej wypełniającego ją rozczarowania. Od śmierci ojca jest jedynym mężczyzną w ich rodzinie, a jak tchórz dekuje się za wątłą barykadą pracy, jakby wykonywane obowiązki stanowiły remedium na wszystkie problemy i niewygodne pytania. – Uważam, że obecnie powinniśmy trzymać się razem i nie mieć przed sobą tajemnic, jeśli zamierzamy przeżyć terror Czarnego Słońca – mówi spokojnie, tak samo, jak wcześniej, nienawykła do bezpodstawnego podnoszenia głosu. Ton wypowiedzi nadal jednak przepełniony jest pretensją, która nie zniknie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki; której nie sposób obłaskawić smakołykami, niczym domowe zwierzątko. – Jesteśmy rodziną, a nie grupą obcych sobie osób, nie widzę więc problemu, abyśmy się o siebie wzajemnie troszczyli. – W tak prosty sposób, tak łatwo przychodzi jej zredagowanie matczynych słów, by nie brzmiały, jak wypowiadane przez kogoś, kogo zaczęło przerastać rodzicielstwo; kto potrafi jedynie skarżyć się na własne dzieci. Zora, jak nikt inny, żałuje, że miejsce naprzeciw niej wybrzmiewa grobową symfonią ciszy, lecz wędrując wzrokiem od Dunji, przez Sofiję do Gavriila, na dłużej zatrzymuje spojrzenie na pustym krześle w naiwnej nadziei, że jeśli poczeka jeszcze chwilę dłużej, Goranka wreszcie im się objawi, aplikując ich zmęczonym duszom nową dawkę energii. – Wbrew obiegowej opinii, nie mam tak niebotycznych problemów z utrzymaniem z Goranką kontaktu. Może dlatego, że nie zasypujemy się wzajemnie dziesiątkami listów. – Siostrzane przymierze, choć z biegiem lat stające się coraz bardziej kruche, wciąż trwa niewzruszenie. Comiesięczna korespondencja, koi niespokojne sumienie, nie nadwyrężając wzajemnej cierpliwości i kapryśnej tolerancji.
Dunja Yaneva
Dunja Yaneva
Jadalnia Tumblr_inline_odt8ogzB3P1rifr4k_500
Belgrad, Federalna Republika Jugosławii
47 lat
czysta
za Starszyzną
zastępczyni komendanta Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t667-dunja-yanevahttps://petersburg.forum.st/t681-dunja-yaneva#1360https://petersburg.forum.st/t683-pani-kosto-tfu-yanevahttps://petersburg.forum.st/t682-rokita

Nie 03 Mar 2019, 22:01
Nalała sobie za mało wina, żeby ukoiło jej nerwy, jednak nie zamierzała wypić jednym haustem kieliszka, by zaraz nalać sobie kolejną dawkę. Choć ostatnio żyła w ciągłym stresie zdecydowanie daleko jej było do alkoholizmu czy wpadnięcia w uzależnienie. Jedyne co, to gorzej spała i czuła się jak cyborg, który chodzi do pracy, próbuje ogarnąć co się da, a potem zadbać o rodzinę, co wraz z czasem wydaje jej się coraz trudniejsze. Wiedziała jednak, że jej czas jeszcze nie nadszedł. Jeszcze może coś zrobić, jeszcze może coś zmienić nim zejdzie z piedestału u szczytu chwały. Pytanie czy ten nie minął, a ona nie leci właśnie głową w dół na złamanie karku.
- Przestańcie, nie spotkaliśmy się tu, żeby teraz wylewać na siebie żale - spróbowała przerwać sprzeczkę córki i syna, którzy zachowywali się, jakby mieli ze sobą na pieńku. - Jeśli mamy nie mieć przed sobą tajemnic, przede wszystkim nie powinniśmy się rzucać sobie do gardeł - to ostatnie zdanie rzuciła z intencją zasugerowania Zorze ochłonięcia. Chyba spędzanie czasu z Bregoviciem za bardzo weszło jej w krew, bo niepodobne były do niej takie wybuchy ukryte pod spokojnym tonem głosu.
Bogowie, jak bardzo potrzebowała spokoju od takich nerwowych sytuacji. Jeśli padnie na zawał serca krótko po pięćdziesiątce chyba w ogóle jej to nie zdziwi. Inna sprawa, że na zdziwienie się nie będzie miała czasu.
- Dlatego właśnie o niczym nie mówiłam. Wystarczy, że ja się stresuję poszukując Goranki, kolejny raz zresztą. Jakbym ci powiedziała włączyłabyś się nagle w jej poszukiwania? I to w momencie, gdy w każdej chwili możesz spłonąć na stosie wychodząc z domu? - Dunja wreszcie nie wytrzymała. Ciągle tylko słyszała żale, stwierdzanie, że wszystko jest jej winą, szukano haczyków w jej zeznaniach i działaniach, licząc na pretekst do zrzucenia jej ze stołka, a może nawet wyrzucenia z Białej Gwardii. Tylko Anfim ją doceniał. I Olaf, kiedy pomagała mu przy synach. Teraz jeden nie żył, drugi miał własne problemy, a jej życie jakby sypało się w jej rękach, takie miała wrażenie. - Niby kiedy ostatnio wymieniłaś z nią orła? Kiedy ostatnio się do ciebie odezwała? - spytała niemal jak na przesłuchaniu, gryząc się w język by nie skomentować sugestii, że najstarszej córce nie daje żyć zasypując ją listami. Kiedy wreszcie uczucie głodu wraz z gniewem do niej doszło odgryzła sobie kawałek steka i zaczęła jeść prawie łapczywie, niczym rasowy mięsożerca. Jeśli już to spotkanie musi tak wyglądać przynajmniej nie chciała wyjść z niego głodna.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Jadalnia JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Sob 09 Mar 2019, 16:08
- A tobie wytykanie mi wszystkiego. - odpowiedział z jakże czarującym uśmiechem na ustach. Czyżby... nie... czyżby znów to zrobił? Tak! Odwrócił kota ogonem. Szkoda, że nie miał kota, którego mógłby tak obracać, najlepiej dupą w kierunku Zory.
A potem dyskusja zaczęła się kręcić w ogół nieobecnej tutaj Goranki. Gavriil nie odzywał się podczas tej całej kobiecej wymiany poglądów na temat rodzinnych więzów, bo i po co. Dobrze wiedział jak to wyglądało. Chociaż o mało nie parsknął śmiechem, kiedy Zora stwierdziła, że są rodziną, a nie grupą obcych sobie osób. No chyba nie. Bliżej było im do tych drugich. Kiedy własnie pisałaś z Goranką, Zoro? Kiedy widziałaś się z Gavriilem jeszcze zanim zapadł się pod ziemię? Kiedy rozmawiałaś z Sofiją i zapytałaś się jak się miewa? Gdyby nie wspólne nazwisko, to mogliby być i uznawani za nieznajomych, albo za znajomych z widzenia. Wiedzieli o sobie tyle, że znali swoje imiona. Tego już od dawna nie można było nazwać rodziną, aż był zdziwiony że z nich wszystkich, to właśnie Zora się łudzi, że jest inaczej. Bardziej widział to w wykonaniu ich matki, niż jej.
Zaraz pewnie ktoś wyskoczy, że powinni się częściej spotykać na takich obiadkach, by zacieśnić relacje. O welesie. Jakie relacje. Może i Gavriil troszczył się o swoje siostry (chociaż Zora działała mu na nerwy), dałby się zabić za ich bezpieczeństwo, to nie zmienia faktu że relacje między nimi nie były normalne i to było jego zdaniem nie do naprawienia. Ale siedział cicho, nawet zaczął jeść bo w sumie co by tu nie jeść. Dobre, to trza jeść. Za darmo dają, to przecież szkoda by się zmarnowało. Ostatnio chyba za dużo czasu spędzał z biedniejszymi raskolnikami i zaczął myśleć podobnie do nich.
Zora Yaneva
Zora Yaneva
Jadalnia W7AevR8
Petersburg
21 lat
czysta
za Starszyzną
studentka kursu klątwołamaczy
https://petersburg.forum.st/t1368-zora-yaneva#6251https://petersburg.forum.st/t1380-zora-yanevahttps://petersburg.forum.st/t1382-zorza#6388https://petersburg.forum.st/t1381-orzel#6386

Pią 26 Kwi 2019, 20:51
Usta zaciskają się w wąską linię, opadłe z sił, nieskore do ponownego wejścia na ścieżkę wyraźnie wyjałowioną, pozbawioną sensu wytłumaczenia bratu – jedynemu i najstarszemu z całego rodzeństwa, lecz wbrew rozsądkowi i wykonywanemu przezeń zawodowi, najwyraźniej najgłupszemu – dziecinności jego zachowania. Każde z nich – każdy w ogóle, w żyłach którego płynie choć uncja krwi Yanevów – uparte jest jak osioł i przekonane, po części dzięki nie mającym końca kazaniom matki, o własnej wyjątkowości oraz możliwości zagarnięcia chociaż kawałka świata wyłącznie dla siebie. Każde z nich zawsze, za wszelką cenę, przeforsować będzie chciało wyłącznie swoją rację – tę najwłaściwszą, najlepszą – z nietrafionego wyścigu o pierwszeństwo zawarcia małżeństwa, przerzucając się raczej na walkę o przodownictwo w słownych przepychankach mających jak najbardziej w oczach rodzicielki zdeklasować resztę rodzeństwa.
Zorę pali świadomość, że swoim postępowaniem nie ustępuje ani na krok Gavriilowi; że młodym wiekiem, pięcioletnią różnicą między nią a najdroższym bratem, nie ma prawa zwalniać samej siebie z obowiązku zachowywania twarzy nawet w najbardziej wyprowadzających z równowagi sytuacjach. Nie w taki sposób była wychowywana, by brak obserwujących ich bacznie oczu osób trzecich był pretekstem do spuszczania samej siebie ze smyczy obowiązków i powinności względem rodziny.
- Tak to działa, mamo? W tym świecie? Naszym świecie? Że tajemnice i sekrety ominą nas szerokim łukiem, jeśli nie będziemy mówić sobie wzajemnie o naszych wadach? Czy zatajanie takich informacji to nie pierwszy krok do wpadnięcia w błędne koło kłamstw? – Zora Yaneva, głos rozsądku, uśpiony wulkan, cichy obserwator, który we właściwym momencie dzieli się z odpowiednimi osobami swoimi wnioskami. Zora już wie, że skończyła posiłek, zanim na dobre do niego przystąpiła. Paradoksalnie największy żal ma jednak do siebie – że pozwoliła sobie na tak gwałtowny, nieoczekiwany wybuch; że nie potrafiła raz jeszcze utrzymać języka za zębami. – Chyba nie myślisz, że odcinając nas od informacji o Gorance, że nie włączając nas w jej poszukiwania, sprawiasz, że mniej się stresujemy? Rozumiem, że w związku z tą nową grupą masz w pracy mnóstwo roboty, ale może powinnaś zastanowić się nad wzięciem wolnego, by naprawdę pobyć z rodziną, a nie w dni takie jak ten sprawiać nam pozory normalności. Nie jesteś konsekwentna.Nie jesteś kompetentna ciśnie się Zorze na usta, ale słowa nie płyną dalej. Nie takie. Nie może pozwolić sobie zniszczyć własną matkę wypowiadanymi w gniewie frazami. – Ze trzy tygodnie temu? – odpowiada z buńczuczną nutą w głosie. – Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć. Jeśli nagle poczułaś potrzebę zainteresowania się resztą swoich dzieci i jeszcze większego ich kontrolowania. Dziękuję. – Ostatnie słowo rzuca przesadnie uprzejmym tonem, wstając od stołu, nie uszczknąwszy choćby kęsa z takim staraniem przygotowanego przez bożątka obiadu.

Zora z tematu
Dunja Yaneva
Dunja Yaneva
Jadalnia Tumblr_inline_odt8ogzB3P1rifr4k_500
Belgrad, Federalna Republika Jugosławii
47 lat
czysta
za Starszyzną
zastępczyni komendanta Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t667-dunja-yanevahttps://petersburg.forum.st/t681-dunja-yaneva#1360https://petersburg.forum.st/t683-pani-kosto-tfu-yanevahttps://petersburg.forum.st/t682-rokita

Sro 08 Maj 2019, 22:59
Marzyła tylko o tym, aby wszyscy się oddalili, a ona poza wzrokiem rodziny mogła se nalać więcej wina i nie wyjść na alkoholiczkę. A nawet wypić całą butelkę przed snem i pójść spać nie myśląc o problemach dnia wczorajszego czy tam jutrzejszego, co za różnica. A jutro móc olać to wszystko, wyjechać do Irkucka albo do zapadłej wsi serbskiej z myślą jebał to pies i zachowując się, jakby jej dotychczasowe projekty, działania i plany były tylko snem. Zaraz jednak otrząsnęła się z tego chwilowego marazmu orientując się, że ma robotę, w której nie ma szans na awans, ma skłócone dzieci, z których każde polazło inną drogą, niemal w przysłowiowe cztery strony świata, a jej próby włączenia Yanevów do Starszyzny mimo paru okazji wydawały się nierealne ze względu na burdel w mieście. Chyba można to uznać za osobisty koszmar niespełnionej kobiety.
Pewnie tak się czuła jej matka, kiedy olała jej lekcje i wyszła za Anfima.
Patrzyła zawiedzionym wzrokiem na swoją córkę, którą uznawała za jedyną, realną szansę na spełnienie jej rodzinnych ambicji i coś w niej pękało. Nagle poczuła się zmęczona tą ciągłą walką. Skupiała się więc na przeżuwaniu i popijaniu, nie mając ochoty tłumaczyć Zorze, że nic nie jest tak proste jak sądzi. Ale tak jest ze wszystkim - wiedząc mało każdy jest pewny, że wie prawie wszystko na dany temat. Wiedząc w miarę dużo człowiek wie, ile mu brakuje do pełnego obrazu.
Po wyjściu Zory reszta rodzina jadła w ciszy. Najwyraźniej każdemu odechciało się rozmawiać. Nawet Kirka nie dopytywała, czy jedzenie im smakuje.

Wszyscy z tematu
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Jadalnia JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Wto 01 Wrz 2020, 21:41
A więc matka dowiedziała się o odwyku Goranki. To coś nowego. Nie pierwszy raz Gorka tam kończyła, pewnie nie będzie tam ostatni raz niestety. Mimo pozornych negatywnych relacji, Gav się troszczył o siostrę. W końcu on był tą osobą, która zawsze była przy niej, kiedy przedawkowała, kiedy majaczyła. Czasem się wtedy rzucała, czasem krzyczała, czasem mamrotała bez sensu a czasem kazała mu ratować wyimaginowane koty. Gav już nie liczył ile razy to robił. To było automatyczne. Czasem Gorance udało się z nim skontaktować, czasem duchy go informowały o stanie jego siostry, czasem po prostu to czuł w kościach.
Nie był zatem zdziwiony, kiedy dostał list od matki z prośbą o spotkanie. Zapewne chciała z nim porozmawiać o stanie jego siostry. Nie powie mu nic, czego by już zapewne nie wiedział, jednak zdecydował się wstawić na spotkanie w rodzinnym dworku. Kiedy się wstawił lekko przed czasem, jego matki jeszcze nie było. Kirka wpuściła go do środka i zaproponowała herbatę, jednak ten grzecznie odmówił, sugerując, że pewnie nie zabawi tutaj długo. Podszedł do oszklonej części jadalni, gdzie przystanął trzymając ręce w kieszeniach swoich spodni od garnituru. Nie wiedział jak długo wpatrywał się gdzieś w eter, kiedy z zamysłu wyrwały go kroki jego matki. Odwrócił się, wyjmując ręce z kieszeni.
- Dobry wieczór, pisałaś, że to coś ważnego... Coś się stało? - przywitał się, podchodząc bliżej i lekko objął rodzicielkę na przywitanie. Wyuczony gest, nie mający nic wspólnego z rodzinną czułością, ale tak mogłoby się wydawać. Gavriil jest w końcu świetnym kłamcą.
Dunja Yaneva
Dunja Yaneva
Jadalnia Tumblr_inline_odt8ogzB3P1rifr4k_500
Belgrad, Federalna Republika Jugosławii
47 lat
czysta
za Starszyzną
zastępczyni komendanta Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t667-dunja-yanevahttps://petersburg.forum.st/t681-dunja-yaneva#1360https://petersburg.forum.st/t683-pani-kosto-tfu-yanevahttps://petersburg.forum.st/t682-rokita

Nie 06 Wrz 2020, 22:32
Jak mógł jej nie powiedzieć! Przez tyle lat, tyle pieprzonych lat, kiedy starała się, by żadnemu z jej dzieci niczego nie zabrakło. Kobieta czuła się w pewien sposób zdradzona przez niewdzięcznego syna. Wiedziała, że na medium źle się spogląda, ale jeśli do tej pory nie wyrzekła się jego ćpającej siostry naprawdę myślał, że jego by się zawstydziła? Przecież nikt nie musi wiedzieć.
Piła meliskę na uspokojenie, kiedy Kirka na szybko teleportowała się do niej, by poinformować o przybyciu jedynego syna. Próbowała się uspokoić, aby podjąć temat na spokojnie. Dalej była zła, ale może Gavriil miał po prostu swoje powody? Może ktoś mu coś nagadał? O co by nie chodziło, nie chciała tego rozwiązywać pochopnie.
- Witaj - przytuliła go, na razie nie podejmując się odpowiedzi na pytanie. Zaraz przyjdzie na nie moment. - Usiądź. Napijesz się czegoś? - spytała zastanawiając się, czy Kirka zdążyła o to spytać. Na wypadek zresztą ją zawołała, aby poprosić o czarną, niesłodzoną herbatę dla siebie. Dopiero kiedy ją otrzymała postanowiła zacząć delikatnie. - Wiesz, gdzie trafiła Goranka? - kochała ją, choć była to trudna miłość. Osobiście Yaneva nie miała bladego pojęcia czemu tak to się skończyło. Przecież robiła co mogła, aby jej dzieci miały dobre, dostatnie życie, aby niczego im nie brakowało, aby się związały z dobrymi rodzinami i brały sobie od nich szacunek.
- Wiesz, czy trafiła tam pierwszy raz? - chciała też go przy okazji sprawdzić. Gorka była chyba trochę za szczera, a może Dunji tylko się wydawało i kłamała jak z nut. Tyle że kobieta pierwszy raz od dawna miała wrażenie, że jej córka mówiła całkowicie szczerze, a intuicja rzadko ją zawodziła.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Jadalnia JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Nie 06 Wrz 2020, 23:04
No właśnie. Nikt nie musi wiedzieć. To zdanie można było uznać za motto jego życia. Nikt nie musiał wiedzieć o problemach Goranki, nikt nie musiał wiedzieć o tym, że jest medium, nikt nie musiał wiedzieć o Ulyanie, nikt nie musiał wiedzieć o tym, że jest raskolnikiem, nikt nie musiał wiedzieć o tym, że swoją pierwsza sprawę rozwiązał przy pomocy ducha, nikt nie musiał wiedzieć, że jest okultystą. Nikt nie musiał o niczym wiedzieć. Wystarczyło, że założył garnitur i krawat, uśmiechnął się szarmancko i grał idealnego dziedzica, którym nigdy nie był. Takie było jego życie, już od samego początku uczył się kłamać. Pamiętał jak dziś słowa dziadka, który kazał mu się z tym kryć, bo medium są uznawani za szaleńców. Zapewne mówił z własnego doświadczenia, ktoś się dowiedział i dziadek się na tym sparzył, i przekazał to doświadczenie Gavowi.
- Nie, dziękuje. Kirka już mnie pytała. - odpowiedział uprzejmie. Kiedy matka dostała herbatę, o którą poprosiła, zdecydował się zasugerować ruchem ręki by usiedli przy stole, bo co mają tak stać. Chociaż Gav najchętniej to by stąd wyszedł.
- Tak, wiem. - przyznał szczerze. Zawsze wiedział. Nawet jeśli duchy go o tym nie informowały, to i tak zawsze ta informacja do niego trafiała. - Nie mam pojęcia, dobrze wiesz, że nie mamy najlepszych kontaktów. - odpowiedział z odpowiednią ilością obojętności w głosie. Nie że miał na to totalną olewkę, ale brzmiał jakby nie był zbyt przejęty losem swojej siostry, a był. Jak zawsze. W końcu był zawodowym starszym bratem... i zawodowym kłamcą. Goranka nigdy nie chciała, by ktoś inny wiedział o jej nazwijmy to "gorszych momentach", więc Gav nigdy nikomu nie mówił. Poza tym na co dzień zazwyczaj nie mieli dobrych relacji, więc nie kłamał do końca. Jedynie w tych najgorszych chwilach zabiliby dla siebie nawzajem. Czego niestety Gavriil nie wiedział, to tego, że Dunja miała nad nim pewną przewagę w tej dyskusji. Wiedziała, co Gavriil ukrywał, ale że Gav jeszcze o tym nie wiedział, prowadził tę dyskusję tak, jakby prowadził ją normalnie.
Sponsored content


Skocz do: