Salon Wróżb (Z)
Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 04 Lut 2017, 18:36
Salon Wróżb

Czasem zdarza się, że, spiesząc się do pracy, kątem oka dostrzegasz drzwi, których, mógłbyś przysiąc na Peruna, nie widziałeś nigdy wcześniej, mimo że codziennie przemierzasz tę samą trasę i znasz wszystkie sklepy przy tej ulicy. Postanawiasz, że po robocie koniecznie sprawdzisz, co oferuje ten sklep, lecz nigdy do tego nie dochodzi. Wspomnienie o tajemniczym wejściu rozpływa się w mnogości obowiązków. Sam sklep jednak nie znika – w pełni widoczny jest jedynie dla tych, którzy świętują właśnie swoje narodziny. Jubilat ma wówczas okazję zajrzeć do sekretnego miejsca, wyposażonego nad wyraz ubogo: jedynym przedmiotem znajdującym się w środku ciemnego pomieszczenia jest metrowa, wykonana z marmuru czara w kształcie kielicha, wypełniona po brzegi oleistą, perłową substancją. Ten, kto zanurzy w niej twarz, będzie miał możliwość poznania niewielkiego, przypadkowego fragmentu swojej przyszłości.

Kod:

Styczeń
1.01 – Peer Lagerlöf
6.01 - Edna Janashvili
18.01 – Varvara Kuragina
20.01 - Matvei Onegin
23.01 - Elena Tyanikova

Luty
13.02 - Gavriil Yanev
23.02 - Annika Lehtinen
23.02 – Marek Habel

Marzec
2.03 - Yelena Vasina
5.03 – Anna Wrońska
12.03 – Fyodor Karamazov
13.03 - Arvo Dolohov
16.03 - Ben Watts

Kwiecień
4.04 - Lucija Gorchevski
7.04 - Bazyl Skaryna
8.04 – Irka Odrowąż
12.04 – Luka Stransky
13.04 – Sofija Yaneva
15.04 - Krastyo Gorchevski

Maj
5.05 - Tsisia Janashvili
17.05 – Yrjänä Anvari
28.05 - Aleksander Tyanikov
31.05 – Dionisie Caragiale

Czerwiec
14.06 - Arystea Zakharenko
16.06 - Ljuban Gregorović
20.06 – Vanya Gorchevski
25.06 – Gana Kuragina
28.06 – Hekate Zakharenko
29.06 - Oleg Naryshkin

Lipiec
8.07 - Zahara Chaves
13.07 – Dunja Yaneva
20.07 - Dima Kuragin
20.07 - Efim Kuragin
22.07 - Lotta Kuragina

Sierpień
5.08 – Hersilia Sorokina
5.08 - Hercules Caravaggio
7.08 - Agathe Zakharenko
15.08 - Janko Bregović
15.08 – Konstanty Wroński
15.08 - Łukasz Odrowąż
17.08 - Claire Annesley
20.08 - Lajla Veličković
21.08 - Dezső Gárdonyi
25.08 - Foka Pankratov
25.08 – Krzesimir Wroński
30.08 - Yekaterina Gorchevski
30.08 - Saran Karamazova

Wrzesień
1.09 – Arseniy Kuragin
12.09 - Andrei Asen
20.09 - Jaryna Butko

Październik
15.10 - Hedeon Bykov

Listopad
19.11 – Adela Sorokina
30.11 - Petra Drozd

Grudzień
12.12 – Kosmas Zakharenko
15.12 – Bogna Nicicka
17.12 – Endar Sorokin
20.12 – Goranka Yaneva
21.12 – Olena Iordanou 
28.12 – Zora Yaneva
31.12 - Bagrat Chanturia

Orina Dolohova
Orina Dolohova
Salon Wróżb (Z) DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Nie 24 Gru 2017, 00:51

17.05.1999

Poniedziałek lub równie dobrze mógłby to być każdy inny dzień tygodnia, nie była w stanie odróżnić ich od siebie. Możliwe, że nawet specjalnie nie przywiązywałaby uwagi do daty, gdyby nie orzeł od Kostyi, który był obciążony niewielkim pudełkiem kryjącym czarną, jedwabną apaszkę. Jej droga, starsza siostra zajęta badaniami nad syberyjską populacją tulp, pracą na uczelni i w prikazie oraz wychowaniem dwójki dzieci miała znacznie lepsze rozeznanie w kalendarzu, niż ona. Chusta nie była zwyczajna, pewnie była powiązana z pracą naukową Kostyi, bo miała pomóc noszącemu ją uwolnić się z niechcianych, natrętnych myśli. Skuteczność miała mierną, tysiąc trudnych wizji dalej nawiedzały Dolohovą, a kieliszek, najlepiej pięć były w stanie, jednak odjąć ten ciężar z jej ramion. A po powrocie czekać ją będzie przesyłka z Jemenu, może właśnie, dlatego wracała powoli, na piechotę i drogą okrężną. Niestety musiała być trzeźwa, dalej przeszukiwała akta pod kątem rylca, czekały ją kolejne tomy w archiwach, które były rozproszone i musiała je składać, jak łamigłówkę, której zasad nie znała. Dostrzegła drzwi, których tu nie powinno być, a może powinny być właśnie, najczęściej wracała dywanem, więc może jej się wszystko pomylić. Skierowała się w ich stronę instynktownie, aby tylko zagrać na czas. Oczekiwała zwykłego składu z magicznymi, niewiele wartymi błyskotkami, a jednak coś przykuło uwagę. Nauczyła się, żeby takich impulsów nie ignorować, w końcu kilka razy uratowały jej kończyny.
Orina rozgląda się po wnętrzu, jedynie misa na długim cokole. Czarodziejski świat obfituje nierzadko w miejsca niezwykłe, przesycone magią, nie musi się koncentrować ani sprawdzać misy, aby czuć energię. Opiera dłoń o brzeg kielicha, czarny kamień, biały płyn, który ledwie muska serdecznym palcem lewej dłoni, na moment zanurza go cieczy. I po co ta ostrożność, jest sama, może pozwolić sobie na tyle nieuwagi, ile dusza zapragnie, nikomu nic się nie stanie. A myślodsiewne są rzadkie, więc kusi to sprawdzić, choć kilka razy była w pracowni Musina i tak widziała proces ich tworzenia. Zanurza twarz, dłonie po obu stronach, inaczej nie utrzymałaby się na nogach, gdy pochyla się tak głęboko. I co?
Weles
Weles

Pon 25 Gru 2017, 23:02
Czy naprawdę dobrym pomysłem było zanurzać głowę w tym naczyniu, droga Orino? Przecież nie wiesz, co to za miejsce, nie znasz właściciela, nie możesz mieć pewności, że to nie jest jakaś magiczna pułapka. A jednak stało się i zajrzałaś do środka tej „myślodsiewni”.Przez krótki moment masz wrażenie, że spadasz w dół. Otoczenie wokół ciebie nie jest zbyt wyraźne, jednakże otaczające cię ściany są szare i prawdopodobnie metalowe, a tobie samej jest zimno. Widzisz drzwi wyjściowe, jednakże nie masz jak z nich skorzystać – klamki z tej strony, z której się znajdujesz nie ma. Jeśli właśnie zaczęłaś rozważać użycie różdżki to ze zdziwieniem albo jakąś podobną emocją mogłaś zauważyć, że nie masz jej przy sobie – a przecież dałabyś głowę, że chwilę wcześniej tkwiła tam, gdzie zawsze.
Coraz bardziej zaczynasz odczuwać wszechobecne zimno. Możesz podejrzewać, że to ze względu na znajdujące się tutaj surowe, świeże mięso. Czy twoja choroba daje o sobie znać moja droga? Czy nabierasz ochoty na to mięso, chociaż pewnie jest zmrożone na kość, a ty nie masz jak się wydostać?
Jeśli kiedyś miałaś okazję słyszeć, widzieć lub oglądać jakiś dokument dotyczący między innymi rzeźni możesz domyślać się, że to miejsce służy do przechowywania wyrobów mięsnych. Nie przypominasz sobie jednak, byś kiedykolwiek znalazła się w takim miejscu. Jesteś pewna, że to myślodsiewnia, a nie coś innego? W końcu to mogą być jakieś zwidy, omamy… Albo twoja przyszłość. Ewentualnie samospełniająca się przepowiednia, ale to czas pokaże, która z tych opcji jest prawdziwa. Kiedy zdążyłaś już się rozejrzeć po całym pomieszczeniu, to poczułaś, że coś podrywa cię w górę, a ty sama wyciągasz niezwykle gwałtownym ruchem głowę z czary. Chyba już wystarczy dziwnych wizji na dziś, co?
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Salon Wróżb (Z) DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Sro 27 Gru 2017, 00:54
Orina miała wątłą nadzieję, że to się okaże nie tyle dobrym pomysłem, co złym. W końcu ryzykowałaby tylko sobą, strata tyle, co nic. Obraz z lekka rozmyty, jakby wzroku nie mogła odpowiednio zogniskować przez dłuższy moment. Odkąd jej źrenice się rozszerzyły, ledwie co, przecież prawie w normie, a i tak potrafiło to jej przysporzyć problemów. Musiała więc nauczyć się polegać na innych zmysłach. Teraz czuła jedynie przerażający chłód. Odruchowo chciała zaklęciem otworzyć drzwi, brak klamki dostatecznie wzbudziło pierwszą falę paniki. Tak się dać złapać w potrzask. Rozgląda się po chłodni. Nie tyle nabiera ochoty na mięso, co po prostu ten przymus podnosi się i opada, ale nie zostawia jej w spokoju.
Po powrocie na górę, do siebie łapie głęboki oddech. W dalszym ciągu kurczowo trzyma się brzegów misy, jej krawędzie zostawiają czerwone ślady po wewnętrznej powierzchni dłoni. Rozciera jedną o drugą, ociera twarz. Tyle byłoby z tych niezwykłych wydarzeń, choć chciałaby to zignorować, to już za późno. Czy to była wizja skierowana do niej, przestroga czy podpatrzyła coś nieprzeznaczone dla niej? Orina stoi jeszcze chwilę w bezruchu przy tym dziwnym kielichu, dalej sama, nikt się nie pojawił. Aż raz szkoda, że nikt się nie wyłonił, żeby ją ustawić do pionu za pchanie się w nieswoje sprawy. Wychodzi ze sklepu prosto na jasną ulicę i zabieganych ludzi. Jedna kobieta o mało, co wpada na Orinę, całkiem zaskoczona, skąd się tamta niespodziewanie wzięła. Również Dolohova w końcu z ociąganiem kieruje się w stronę swojej kamienicy. Za kilka dni będzie przechodzić tędy, ale sklepu już na pewno nie odnajdzie.

Orina z tematu
Gana Kuragina
Gana Kuragina
Salon Wróżb (Z) Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Czw 29 Mar 2018, 08:51

25.06.1999

Jakim cudem wcześniej do niego nie weszła? Ani chybi magia, bo chyba nie istniało logiczniejsze wytłumaczenie na to, że nigdy nie weszła do sklepu, do którego sobie planowała zajrzeć tyle razy. Wracała właśnie z redakcji Avoski lekko wstawiona (inne rosyjskie plotkary również chciały z nią wypić za kolejny przeżyty przez nią - i z nią - rok) nie wiedząc na dobrą sprawę, jaki właśnie był dzień tygodnia, kiedy kolejny raz w życiu w oko wpadły jej drzwi do tego tajemniczego salonu. Niewiele myśląc - do czego w sumie miała dzisiaj całkowite prawo, w końcu była pijana, i nie liczyło się, że tylko trochę - ruszyła w stronę wejścia. Szła powolnym, statecznym krokiem licząc, że wygląda godnie, ale gdzieś w głębi duszy zdawała sobie sprawę, że równie dobrze może się gramolić właśnie niczym kaczka.
Drzwi skrzypnęły, kiedy tylko je popchnęła naciskając klamkę.
- Halo, jest tu kto? - spytała, choć pomieszczenie wyglądało na dość opustoszałe. - Jeśli jestem tu niemile widziana to nie chcę przeszkadzać… - Rozejrzała się dookoła. Jedynym przedmiotem jaki zauważyła w głębi ciemnego pomieszczenia była metrowa, wykonana z marmuru czara w kształcie kielicha. Nie mając nic innego do obejrzenia z bliska Gana podeszła do niej i zauważyła, że czara jest wypełniona po brzegi oleistą, perłową substancją. Kuragina w pierwszym odruchu ciekawości wetknęła weń palec, ale szybko go cofnęła zdając sobie sprawę, że to najprawdopodobniej jest myślodsiewnia. Przynajmniej to zdawało się najlogiczniejszym wytłumaczeniem. Dlatego bez większego wahania, dzięki procentom nie czując najmniejszego strachu, włożyła do środka twarz, aby jak najszybciej odkryć nieznane.
Weles
Weles

Wto 01 Maj 2018, 21:05
Gratulacje, Gano. Dziś jest twój szczęśliwy dzień. A może jeden z najbardziej pechowych, jaki dotychczas ci się przytrafił? Tego jeszcze nie wiesz, ale zaraz wszystkiego się dowiesz – drzwi do Salonu Wróżb pojawiły się jakby znikąd. Mogłabyś przysiąc, że doskonale znasz te okolice, jak przystało na detektywa z prawdziwego zdarzenia zwiedziłaś niemal każdy kąt tego miasta, ale nigdy wcześniej ich nie widziałaś. A może to tylko twój umysł i stan upojenia alkoholowego płatają ci teraz figle? Okazuje się, że nie, bo udaje ci się z powodzeniem wejść do środka. Szybko zauważasz metrową, wykonaną z marmuru czarę w kształcie kielicha – na pierwszy rzut oka mimowolnie przypomina ci myślodsiewnię, choć nie masz pewności, czy to na pewno ten przedmiot. Tajemnicza aura tego miejsca (a może to tylko alkohol szumiący w twojej głowie?) sprawia, że postanawiasz odruchowo zanurzyć głowę w perłowej substancji. Czy to na pewno odpowiedzialne? Kto by się nad tym zastanawiał. Jesteś jubilatką, dziś są twoje urodziny i wszystko ci wolno. W dodatku zaraz dostaniesz ode mnie w prezencie przepowiednię. A może raczej największy koszmar? Tylko czy na pewno się sprawdzi? Tego nigdy nie wiesz, życie to kwestia decyzji, nie tylko tych podjętych przez ciebie.
Czy rozpoznajesz to miejsce, w którym się znajdujesz? Przez przypadek przeglądasz się w lekko zakurzonej witrynie kiosku – widzisz swoje odbicie, choć w niczym nie przypominasz siebie jeszcze sprzed kilku chwil. Twarz masz ubrudzoną i pomarszczoną, wyraźnie widać, że czas nie był dla ciebie szczególnie łaskawy, a na sobie – brzydkie, stare łachmany. Gdzie się podziały te piękne suknie i drogie ubrania, w których tak uwielbiałaś chodzić? Z przerażeniem w oczach patrzysz w szybę i nie potrafisz uwierzyć, że to właśnie ty. Co się stało z dawną Ganą Kuraginą? Z intensywnych i rozpaczliwych rozmyślań niespodziewanie wyrywa cię rudowłose dziecko, tak łudząco podobne do ciebie, które kurczowo trzymasz za rękę. Zwraca twoją uwagę tym, że zaczyna głośno krzyczeć, mówi coś do ciebie, twoje imię, ale jesteś tak oszołomiona nową sytuacją, że nie wiesz, co masz zrobić. Rozglądasz się wokół siebie, przez przypadek dostrzegając na stoisku z gazetami podobiznę twojego najdroższego kuzyna, którego zawsze tak szczerze nienawidziłaś. Bierzesz ją gwałtownie do ręki, choć właściciel kiosku spogląda na ciebie spode łba, po czym czytasz z ogromnym niedowierzaniem na twarzy:
„Nowy Minister Magii Arseniy Kuragin swoją kadencję zaczyna od wyeliminowania ze społeczeństwa magicznego czarodziejów z obciążeniami genetycznymi, tym samym uważając, iż są dla świata realnym zagrożeniem, którego nie należy dłużej ignorować. W dniu 25 czerwca 2035 roku oficjalnie wchodzi w życie dekret magiczny nr 403, na mocy którego charłaki, cienie, medium, obstaculusy, poświsty, przyłożniki, tęsknice, wielkoludy, wilkołaki i wupary zostają pozbawione magicznych praw człowieka i przymusowo zesłane do więzienia Chatanga. » Czystość rasy jest dla mnie najważniejsza. Musimy teraz zrobić wszystko, by jak najszybciej uzdrowić nasze społeczeństwo, które od wielu lat boryka się z tą zarazą « zadeklarował stanowczo Minister Magii w swoim wczorajszym przemówieniu na Placu Dumy".
Czy tak wygląda przyszłość, Gano?
Trzask.
Cztery białe ściany.
Gabinet psychiatryczny.
- Panienko Kuragino, czy wszystko w porządku? Jak się pani czuje? – Nieznajomy głos wcale nie sprawia, że czujesz się bezpiecznie. Starszy mężczyzna mówi coś do ciebie o nowych lekach i terapii, ale ty zdajesz się go w ogóle nie słuchać, zbyt pochłonięta szczegółami swojej wizji. W pewnym momencie w końcu udaje ci się wyjąć głowę z czary i powrócić do rzeczywistości. Co to wszystko miało znaczyć?
Gana Kuragina
Gana Kuragina
Salon Wróżb (Z) Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Pią 22 Cze 2018, 15:27
Gdyby chociaż spodziewała się tego, co ujrzy po włożeniu swojej głowy do środka czary, zapewne odpuściłaby sobie tej wątpliwej przyjemności i od biedy, jeśli ciekawość bardzo by ją zżerała, wróciłaby tutaj po wytrzeźwieniu. Fakt, mogłaby już tego miejsca nie znaleźć, ale patrząc z perspektywy czasu za dużo by nie straciła.
Nawet nie zorientowała się, kiedy znalazła się przed kioskiem z niedowierzaniem patrząc w swoje odbicie. Co to za magiczne sztuczki? Wyrzuciło ją w przyszłość w czasie, a może trafiła do jakiegoś świata równoległego?
To wszystko było takie dziwne, tym bardziej, że za rękę trzymała jakieś dziecko. Dziecko? Przecież ona raczej matką nie zostanie, więc skąd się wzięło obok niej? Niczym rodowity detektyw widząc stoisko z gazetami puściła dziewczynkę i nie zważając na nic, przyjrzała się dokładnie temu kawałkowi papieru z najnowszymi informacjami.
Rok dwa tysiące trzydziesty piąty? Jakim cudem? Pominęła wzrokiem zdjęcie kuzyna nie mając ochoty oglądać jego gęby, za to z niedowierzaniem spojrzała na treść artykułu. Te działania zdecydowanie nie miały sensu, ciekawe ile osób stwierdzi to samo.
Nie miała jednak czasu popytać, gdyż nagle znalazła się w pomalowanym na biało pomieszczeniu. Zniknęło wszystko, co dotychczas było wokół.
Gana, lekko otumaniona dziejącymi się wokół niej zdarzeniami i alkoholem (który parował z niej w zaskakującym tempie), nie załapała od razu, gdzie ją przeniosło. Jakiś stary facet gadał do niej o terapiach i lekach, co w ogóle nie łączyło jej się ze zdarzeniami przy stoisku z gazetami. No bo jak i czemu ją przeniosło? I skoro dopiero co była mowa o czystkach, to dlaczego trafiła do szpitala i to chyba psychiatrycznego?
Bez sensu to wszystko.
Nagle Kuraginie udało się wyjąć głowę i z pewną obawą rozejrzała się po pokoju z czarą. Chyba wróciła do siebie?
Musiała wyjść i natychmiast to sprawdzić.

Gana z tematu
Dunja Yaneva
Dunja Yaneva
Salon Wróżb (Z) Tumblr_inline_odt8ogzB3P1rifr4k_500
Belgrad, Federalna Republika Jugosławii
47 lat
czysta
za Starszyzną
zastępczyni komendanta Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t667-dunja-yanevahttps://petersburg.forum.st/t681-dunja-yaneva#1360https://petersburg.forum.st/t683-pani-kosto-tfu-yanevahttps://petersburg.forum.st/t682-rokita

Wto 27 Lis 2018, 23:25
13.07.1999

Dziś chyba był wtorek. Dunja dałaby niemal za to głowę. Z pewnością było dalej do weekendu niż bliżej, a kolejny, męczący dzień roboty dawał się już jej we znaki. Zdecydowanie przydałyby się jej wakacje, ale wątpiła, że dostanie urlop na więcej niż dwa dni. Nie wiedziała jednak ile jeszcze przetrzyma takie tempo. Musiała przynajmniej zwolnić z pracą, żeby nie oszaleć.
Choć może to nie będzie takie łatwe, bo praca zdecydowanie zbyt mocno weszła jej w krew. Kiedy chcąc zajść do jednego sklepu w pobliżu zauważyła drzwi, których nigdy wcześniej nie widziała włączyła jej się lampka ostrzegawcza w głowie. Wiedziała, że powinna to sprawdzić, bo to mogła być jakaś pułapka na czarodziejów chociażby. W końcu obecnie grasowało w Petersburgu Czarne Słońce.
Wyjęła różdżkę i powoli, rozglądając się podeszła do tego tajemnego przejścia. Nie widząc nikogo, kto by ją obserwował otworzyła drzwi zaklęciem i ostrożnie upewniła się, że nikogo nie ma w środku. Weszła do wnętrza tego pokoju, który nie wiedziała, że zwany był salonem wróżb, po czym zaczęła szukać oznak życia. Nie wierzyła, że ktoś zostawiłby samemu sobie pomieszczenie w tak dobrej lokalizacji. Gdyby tu ktoś zrobił pełnoprawny sklep zapewne miałby na co dzień niezłe obroty. Yaneva jednak nie zauważyła, żeby ktokolwiek pilnował tego i czary znajdującej się w środku.
Wreszcie uznała, że przesadziła z reakcją, schowała różdżkę, po czym zaciekawiona podeszła do tego niby kielicha chcąc zobaczyć czy to nie przypadkiem myślodsiewnia. Jeśli tak, to może uda jej się jednak odkryć kto jest właścicielem? Może niekoniecznie powinna go znaleźć, ale wysłać list orłem, że powinien lepiej zabezpieczyć swoją własność? To chyba mogła dla takiego człowieka zrobić.
W poczuciu obowiązku zanurzyła głowę...
Weles
Weles

Nie 23 Gru 2018, 15:56
Dziś są twoje urodziny, Dunju. Czy pamiętasz które to, czy może w tym wieku staje się to już nieważne? Na karku masz w końcu czterdzieści sześć lat i dopiero teraz udało ci się zawitać do Salonu Wróżb. To nie może być przypadek; świat musi mieć ci coś do przekazania. Nie da się ukryć, że na samym początku przesadziłaś z reakcją, ale w końcu nie powinna ona nikogo dziwić, skoro jesteś wzorowym stróżem prawa. Sytuacja w Petersburgu jest napięta – Czarne Słońce w dalszym ciągu zbiera swoje żniwa, lecz tutaj nie musisz się o nic obawiać. Salon Wróżb to bez wątpienia magiczne i całkowicie bezpieczne miejsce, które ujawnia się tylko poszczególnym ludziom w dniu ich urodzin. Kiedy rozglądasz się uważnie po tym całym tajemniczym pomieszczeniu, nie zauważasz niczego podejrzanego – nie licząc tego, że sklep stoi pusty i wielkiej czary w kształcie kielicha, która szybko przykuła twoją uwagę. Jesteś ciekawa, co to takiego? Nie ty pierwsza i nie ostatnia, Dunju. Nic dziwnego, że nie mogłaś się temu oprzeć; sam nie znam nikogo, komu udałoby się to zrobić. Kto by pomyślał, że zaraz dowiesz się czegoś nowego na temat swojej przyszłości. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem. W końcu nigdy nie ma się stuprocentowej pewności, czy aby właśnie na pewno tak będzie.
Doskonale znasz to miejsce. To Pałac Sprawiedliwości, w którym do tej pory często bywałaś na licznych bankietach czy spotkaniach ze Starszyzną jako przedstawicielka Białej Gwardii. Zawsze marzyłaś o tym, by w końcu wkupić się w ich łaski. Mieliście przecież wszystko, co niezbędne: brakowało wam jedynie stołka w Radzie Czarodziejów. Dlatego też to nie był kolejny zwyczajny bankiet, który zaszczyciłaś swoją osobą – to właśnie na nim Yanevowie oficjalnie mieli uzyskać pełnoprawne członkostwo w Starszyźnie. Zjawiłaś się na nim wraz z całą swoją rodziną – stały przy tobie niemal wszystkie twoje dzieci: Sofija, Goranka i Zora. Z wyjątkiem najstarszego syna, Gavriila. Nie wiesz, dlaczego go nie ma; co się wydarzyło, że go zabrakło? Niewiele brakowało, byś poznała prawdę, ale twój czas się skończył – zaraz wynurzasz swoją głowę z magicznej czary i znów powracasz do rzeczywistości, czyli do Salonu Wróżb. Nawet jeśli chciałabyś jeszcze raz zanurzyć głowę w kielichu i dowiedzieć się czegoś więcej, jest już za późno. Może jeszcze kiedyś uda ci się tu trafić, jednak na dziś to tyle. W twojej głowie pojawiło się mnóstwo pytań, na które nie potrafiłaś znaleźć odpowiedzi. Jeszcze. Dobrze znasz w końcu siebie i nie spoczniesz, póki ostatecznie nie poznasz prawdy. Nawet bolesnej.
Dunja Yaneva
Dunja Yaneva
Salon Wróżb (Z) Tumblr_inline_odt8ogzB3P1rifr4k_500
Belgrad, Federalna Republika Jugosławii
47 lat
czysta
za Starszyzną
zastępczyni komendanta Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t667-dunja-yanevahttps://petersburg.forum.st/t681-dunja-yaneva#1360https://petersburg.forum.st/t683-pani-kosto-tfu-yanevahttps://petersburg.forum.st/t682-rokita

Czw 27 Gru 2018, 20:34
W pewnym wieku przestaje się dbać o urodziny, jakby doświadczenie nabywane z latami i zmarszczkami na twarzy było czymś wstydliwym. A czy na pewno powinno tak być? Raczej nie. Ale to jednak młodość zawsze jest w cenie, a nie życiowa wiedza.
Kiedy trafiła do tego miejsca rozejrzała się wokół zdumiona, a to co ujrzała bardzo jej się spodobało. Ona, w pięknej sukni, witana przez najważniejszych członków Starszyzny jako kolejny ród zasiadający w Radzie. Obok niej jej wszystkie córki, nawet Goranka, która wyglądała kwitnąco, jakby wszystkie toksyny przyjęte z narkotykami wreszcie z niej zeszły. Czyżby miała wrócić na łono społeczeństwa? Dunja bardzo o tym marzyła, nawet z wiedzą, że po jej wyskokach raczej nie ma co liczyć na małżeństwo ze szlachcicem. Przyjęła z chęcią mnóstwo gratulacji nim miała okazję rozejrzeć się za Gavem. Tylko gdzie on był? Nigdzie go nie widziała. Podeszła do córek.
- Widziałyście Gavrilla? - spytała. One, zdziwione, powiedziały jej, że przecież nie mógł przyjść. Nagle to wszystko kobiecie przestało się podobać.
Jak to nie mógł przyjść? - myślała. - Przecież robiłam to dla nas wszystkich...
Poszła się napić szampana nie wierząc w to, czego się dowiedziała. Czy naprawdę byłaby gotowa nie poczekać, aż jej pierworodny będzie mógł przyjść na to przyjęcie? Czy naprawdę by go nie przełożyła? Coś tu jej mocno nie pasowało.
- Sofijko, wyślij list do brata gdzie jest - powiedziała, ale po minie córki zobaczyła, że chyba uznała, że ta oszalała.
Och, Gav, co się z tobą stało? - niepokoiła ją ta sytuacja strasznie.
Miała szczęście, że po chwili wróciła do rzeczywistości. Zamrugała szybko oczyma, rozejrzała się po właściwie pustym pomieszczeniu, po czym postanowiła prędko wrócić do domu. Jeśli to miała być ich przyszłość musiała zrozumieć jak jej zapobiec.
Oby to były tylko zwidy...

z/t
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Wto 22 Sty 2019, 19:33

07.08.1999

Nie, żeby nie wiedziała jaki dzisiaj dzień. W końcu jutro miała spotkać się z Cyzią w Kunstkamerze. Czyli jutro ósmy, dzień jak co dzień, dzień po dniu wciąż się dzieje życia cud. A że siódmy, to jakby był dniem urodzin jej i brata w dodatku, a nawet w pierwszeństwie, bo był starszy. Albo chichot losu, albo rodzice to sobie wszystko nieźle wycyrklowali, naprawdę czapki z głów dla dziadów Zakharenko. Przypadek czyste złoto, że tak powiem.
Nie przypadkiem za to Agata jak natrętną muchę odganiała te cyferki jej o głowę się obijające, bo to już trzecie urodziny bez niego, a zawsze były z nim i trzecie też, których świętować czasu ani najmniejszej ochoty nie miała, bo warunki absolutnie temu nie sprzyjały.
Nie można powiedzieć, żeby się do pracy spieszyła, bo wracała spacerkiem (bo co jej innego w tym smutnym niemagicznym nagle życiu pozostało) w to popołudnie przeradzające się w wieczór już, na liliowo niebo zabarwione, jeszcze ciepło, ale wiał już wiatr ten przyjemny, na wspomnienie którego zawsze się człowiekowi robi lżej na sercu. Młodzież kwiat sowiecki siedzący na krawężnikach, w oknach kamienic babuszki, dryblasy na rowerach i młode matki cyka blyatki, jaki piękny obraz lata. A w tym wszystkim wchodzi ona, cała na biało ćmiąc papierosa i poprzez smugi dymu dostrzegając drzwi, których oczywiście nigdy akurat tu nie było. Oczy mruży i to nie tak, że ją zew nagle bohaterski wziął i myśli sprawdzę, bo to podejrzane. Słyszała o nich. Wrotach, co się w dniu urodzin pojawiają i jedną masz szansę, żeby poznać przyszłość. I może parę lat temu minęłaby je dumna osa z prychnięciem, bo niezbyt dobre z wróżbami miała doświadczenia i ogółem pogardzała przecież przepowiedniami, ale serce ołowiane ją tknęło, bo może może, może może dowie się czegoś o nim. Bo może może, ten wspólny dzień urodzin, będzie miał jakieś znaczenie.
Nie zastanawia się więc, tylko za klamkę łapie i drzwi otwiera, przechodząc ze stanu przyjemnego światła ciepłego popołudnia w półmrok, w który jeszcze sporą chmarę dymu o zapachu kory dębu wydmuchuje, po czym zrzuca bezczelnie resztę papieroska na podłogę i przydeptuje butem, nie przejmując się niczym absolutnie, tylko tą misą i perłową poświatą. Dawaj.
Sava Zakharenko
Sava Zakharenko
Salon Wróżb (Z) LrN4VRB
Odessa, Ukraina
31 lat
cień
błękitna
neutralny
zdrajca renegat
https://petersburg.forum.st/t1009-savvas-zkharenko#3365https://petersburg.forum.st/t1011-savvas-zkharenkohttps://petersburg.forum.st/t1012-sava-the-savage#3416https://petersburg.forum.st/t1010-ryszard

Sro 23 Sty 2019, 21:56
Wszystkie dni stawały się jednym, ciągłość niewiadomych nakładających się na siebie jak zerwane klisze filmowe, jak ich zbyt wiele na jednej szpuli. Powoli zapominał kim w rzeczywistości jest, zapominał dokąd całe życie szedł, po co to robił, dla kogo się stoczył. Zapominał powoli skąd wyszedł, z którego gniazda wyskoczył w samobójczym zamachu na spokojne i słodkie swoje dzieciństwo. Wyznanie nieswoich grzechów, przyjęcie na grzbiet odpowiedzialności za nieswoje czyny, w milczeniu godzenie się na społeczne wykluczenie tylko po to, by raz i ostatecznie odsunąć wszelkie podejrzenia od swoich rodziców, swojej rodziny, od tych, którzy byli mu najbliżsi. Dziś nie był pewien co jest miłością, nie do końca pamiętał, czym jest troska o rodzinę , wyparłszy wszystko to, co ciągnęło go w dół, stał się tym, kim przecież się urodził.
Cieniem.
Mógłby być każdym, mógł być tobą, nikim, piekarzem z Pietrovichowskiej, sprzątaczem krzątającym się po Placu Czerwonym, batiuszką z podmiejskiej cerkiewki. Duchem, który wyziera zza tej chmury dębowego dymu, w tym półmroku szaro-czarny, zimny i śliski, niemal posąg, czy pamiętasz jeszcze tę twarz? Po drugiej stronie misy, z dłońmi w kieszeniach spodni, bez ruchu, nawet nie mrugał.
Powietrze było zimne, światło zdawało się podkurczać palce u progu drzwi, niechętne by oświetlić choćby skrawek wnętrza, choćby milimetr kryjącej się wewnątrz postaci. Czy on tu był w ogóle, czy to twoja tęsknota wywołała go z ciemności wspomnień?
Mógł cię wcale nie poznać, kiedy widzieliście się ostatnio? Zbyt dawno, żeby pamiętać, a jednak jakby to było wczoraj.
Dziś były nie tylko twoje urodziny, Agape.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Czw 24 Sty 2019, 20:13
Czy pamięta? A da się w ogóle zapomnieć? Takie rzeczy nie ścierają się nawet po pół wieku, po pół wieku wciąż pamiętasz głos, fakturę skóry zapach włosów bliskich, tak powiadają, że z czasem pamięć ulatuje, ale pewne rzeczy będą stałe, jeśli są wystarczająco ważne. Niby nie długo, ale patrząc na stać ich życia jeszcze z nich młode dusze, więc te trzy lata bez siebie w okolicy zdają się być okresem długim, po jakim więzi ulatują już i relacje spłaszczają się, ale czy tak to działa też w rodzinie? Rodzina ma, a przynajmniej mieć powinna, specjalne względy. Specjalne twarze tylko dla nich zarezerwowane, powiedz Sava, taką twarz niewzruszoną zarezerwowałeś dla Agaty? Nie oceniam, tylko pytam.
Bo Agape kiedy za tą misą twarz dojrzewa, kiedy dym w powietrzu rozpływa się w końcu to ołowiane serce jej się zatrzymuje i dopiero teraz czuje, jak ciąży w piersi ten organ cholery. Czy to takie są iluzje? Tak ta magia tutaj się wokół jej głowy kumuluje, że jej tworzy przed oczami wizualizacje? Czy to ktoś inny jest zupełnie? Tyle pytań, bez sensu, nie ma się co zastanawiać, bo nikt jej przecież na żadne z nich nie odpowie. Do misy podchodzi, łapie ją za brzegi choć z (chyba) brata spojrzenia nie spuszcza i wiesz, w tym blasku perłowej masy skrzą jej się tak oczy, jak młodym gnojkom gdy wypatrują na niebie pierwszej gwiazdki. Długo się tak jednak nie wpatruje, może parę sekund, może całe dziesięć, ale to do niej zupełnie niepodobne, żeby z oszołomienia korzystać do granic możliwości. Zęby więc obnaża, śmiechem parska, nie z niego, do niego też chyba nie do końca, ale na jego widok, you bastard, jak dobrze, że żyjesz.
Chociaż pewności nie ma i mieć nie może, w końcu mało to przewrotna jest magia? Mało się sztuczek w życiu naoglądała? Stworzyć tutaj Savę przed nią w taki okolicznościach to pikuś, więc Agape musi sprawdzić, palec do rany w dłoni włożyć. Puszcza misę obchodząc ją i jego przy okazji też, do pleców, po lewej stronie ucho przykłada i oddech wstrzymuje na chwilę, ale niepotrzebnie, bo i bez tego słychać i czuć jak serce bije. I chociaż powinna przecież ostrożność zachować, to ciężko ją winić o to, że w sytuacji takiej pozwala sobie na słabość i spuszczenie siebie samej ze smyczy, że od razu ufnie, bo to przecież starszy brat, to mój brat, chociaż może być doppelgangerem knującym, a mimo to Agata ręce wyciąga i tuli się do tych pleców Savy i chyba tuli to delikatnie powiedziane, bo ściska, jakby chciała go zmusić do wyplucia wszystkich wnętrzności.
Jest też kwestia taka, że jej z tej pozycji bycia ściskanym potencjalny klon noża w plecy nie wbije. Ale z Agaty i tak niecierpliwa osa, bo tak ją rozpiera nagle bardzo dużo różnorakich emocji naraz, że podskoczyć próbuje, chyba podnieść go na sekundę chociaż on po prawdzie dwa razy od niej cięższy i taka jest nabuzowana, głową kręci czołem się o jego kręgosłup ocierając, w prawo w lewo w prawo w lewo.
- Sava. - Mówi w końcu i miała coś dodać po tym wszystkim, jakieś obietnice, jakieś pytania i podsumowujące przekleństwo może, coś, co brzmiałoby na nią, ale chyba na teraz wystarczy to imię.
Sava Zakharenko
Sava Zakharenko
Salon Wróżb (Z) LrN4VRB
Odessa, Ukraina
31 lat
cień
błękitna
neutralny
zdrajca renegat
https://petersburg.forum.st/t1009-savvas-zkharenko#3365https://petersburg.forum.st/t1011-savvas-zkharenkohttps://petersburg.forum.st/t1012-sava-the-savage#3416https://petersburg.forum.st/t1010-ryszard

Pią 25 Sty 2019, 00:15
W tej chwili, kiedy tak jak zjawa wynurzała się z papierosowego dymu, pamiętał ją jak miała może siedem, może pięć lat i próbowała okiełznać pierwszą miotłę. Oczywiście nie wolno jej było tego robić, ale to zadanie starszych braci wpakować małą siostrę w kłopoty, albo na miotłę ojca. Rozbiła wtedy kolano na tyle strasznie, że trzeba je było szyć i mimo, że ciotki mówiły, by usunęli jej bliznę zaklęciem, matka powiedziała, że musi zostać znak, żeby miała nauczkę. Zastanawiał się teraz, czy ta nauczka cokolwiek dała. Czy blizna na kolanie jeszcze tam jest, czy zbladła jak wspomnienie o sielskich czasach dzieciństwa.
Przez ostatnie miesiące bardziej niż zwykle rozmyślał o przeszłości. Od czasu, kiedy Salida del Sol i te przeklęte meksykańskie rodzeństwo napiętnowało go znakiem czarnego słońca wydawało mu się, że historia jego życia zakończyła się zupełnie. Ostatnim zrywem postanowił, wraz z tonącą osobą Savvasa Zakharenko, pociągnąć na dno największe grzechy swojego ojca. Chwycić je w ręce i zginać z nimi, by nikt nie wyciągnął ich więcej na światło dziennie, nikt umarłemu dziedzicowi nie wyrwał ich z zesztywniałych palców. Wtedy, dopiero wtedy mógł stać się kimś innym.
Pozbawionym wolnej woli niewolnikiem ruchu anty-magicznego. Psem na posyłki, sługą, któremu można było to dać do ująć mocy by nigdy nie zapomniał przed kim ma chylić głowę. Sava do służby był przywykły, bezdyskusyjnego wykonywania rozkazów. Dobrych, złych, kapryśnych, byle jakich, wykonywał bez szemrania przykazania Kosmasa, Hekate. Ten Sava jednak utonął i choć wciąż wydawał się być sobą, stając przed rodzeństwem Franco, należało pamiętać, że był cieniem. Że jego życie utkane było osobowościami, które nigdy na prawdę nie istniały. I jeśli był w Rosji człowiek, który mógł oszukać Słońce, to był to ten tu, ukrywający się w półmroku gnój.
Nie poruszył się. Nie mrugnął. Może był zjawą? Nie drgnął ani na jej śmiech, ani na krok pierwszy, drugi w jego stronę. Czujność wilka była chlebem powszednim, nie raz przecież i nie dwa już mierzył się z oszustwami Ministerstwa, które na przeróżne, ohydne sposoby próbowały wywabić go z mysiej dziury. Zaginając czas, rzeczywistość, udając miłość, bliskość. Piętno kosztowało go wszystko, tam gdzie szedł pozostawiał zgliszcza, zapłacił zbyt wysoką cenę za swoje obecne życie, by odrzucić je w przypływie braterskiej miłości. Był podejrzliwy, przygotowany na wszystko, gdy go objęła mogła z łatwością wyczuć jak napina wszystkie mięśnie, wyczekując jej kolejnego ruchu.
I to właśnie ten policzek kościsty oparty o żebra, ten słodki, niewinny wręcz, dziecinny gest wtulania się w jego plecy sprawił, że otworzył szerzej oczy. Czy magia mogła wiedzieć i to? Wiedzieć, jak oszukać jego najgłębiej zakorzenione instynkty? Czy magia mogła udawać Babate tak doskonale, że zabolało serce?
- Aga. - powiedział bardzo cicho, prawie jakby po prostu westchnął, odwracając się z uniesioną ręką tak, żeby objąć ją jak człowiek. Nie miał wiele do stracenia, tak myślał do teraz, życie nie miało większej wartości jakby odruch bezpieczeństwa wypierał wszystkie ważne uczucia i wspomnienia z głowy, chcąc chronić kalekie serce przed zupełnym rozpadem. Nie miał do stracenia nic, tylko wszystko. Teraz miał więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Czystą stronę w dzienniku i jedną, jedyną osobę z przeszłości, która nie stała po drugiej stronie barykady. Jedną Agape, która zawsze, która przecież zawsze...
- Nie przytulaj się jak małpa. Jesteś za stara. - powiedział cicho w czubek jej głowy, zaciskając wokół niej ramiona w geście równie silnym i desperackim co ona sama.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Sob 26 Sty 2019, 01:13
Nie znalazłbyś jej. Blizny z dzieciństwa na kolanie. Nie dlatego, że zbladła z biegiem czy znikła zupełnie, tylko dlatego, że mnóstwo innych było, jedna na drugiej, druga na trzeciej, mniejsze i większe, dłuższe, krótsze, brzydsze, interesujące, srebrne koronki na całym ciele Agaty, bardzo łatwo było je zdobyć, o wiele ciężej się ich pozbyć, ale to z kolei nie interesowało jej ani trochę. I czego się nauczyła, od tej pierwszej? Każda z nich miała być punktem czujności, każda z nich poległa ze swoją nauką kiedy przybywała następna. Tym sobie pluła w brodę, słabością, chociaż niepotrzebnie i błędnie się tym dręczyła. Ale kto mógłby ją z tego błędu wyprowadzić, skoro w niczyją stronę słowem to nawet nie splunęła na ten i wiele innych tematów. Może ty byś mógł, gdybyś tylko wrócił. Może potem, nie od razu, może w międzyczasie, kiedy ona by twoje kawałki składała i jej pęknięcia by się zasklepiły, a może nie. Stara Roza przewidziała jej kiedyś, że nigdy nie poskłada się już w całość.
Wiesz, jej dawno nie przytulał nikt, nie jak człowiek, a ty takie ciało masz prawdziwe i ciepłe i ma to dla niej znaczenie przeogromne w tym chaosie co to się w nim próbuje hardo poruszać od kilkudziesięciu miesięcy, znaczenie w tym chaosie co to jest wielkim ojca rzygiem, kurwipadołem przez który zaczyna wątpić poważnie we wszystko co całe życie wierzyła i za dużo ma w sercu już goryczy, między innymi przez to, co się z tobą stało, żeby się trzymać uparcie domen tych rodzinnych i zawodowych. Marnie wygląda, ty pewnie też, nie widzi, bo jedyne źródło światła to tak perłowa poświata, a zbyt długo nie miała okazji cię ściskać, żeby policzyć czy mniej czy więcej żeber wystaje, czy wiotki jesteś czy jednak mięśnie masz na plecach, ale ściska i zapamiętuje obecny stan rzeczy.
- Ty jesteś stary durniu, ja mam dwójkę z przodu. - Niby patos i takie to wydarzenie przez które w mostku zatyka, ale nie od dzisiaj doskonale wiadomo, że maskować humorem emocje jest najprościej. Inna sytuacja, że pomimo wszystkich okoliczności, które się wokół nich zakręciły, o których cała trylogia mogłaby powstać, poziom swobody Agaty osiągnął maksimum w momencie, kiedy upewniła się, że to on, to jest on.
Głowę uniosła, brodę gdzieś na mostku Sabatowym opierając i obnażając zęby.
- Widzisz? Dwójka z przodu. - Jedną rękę wyswobodziła z uścisku żeby wskazujący palec przytknąć do zęba. Przez chwilę to nawet z tego żenującego żartu kręciły jej się chochliki-śmieszki w oczach, bo to było hehe takie hehe śmieszne, że klękajcie narody.
Nie, ale for real, klękajcie, skoro tutaj taki potencjał królewski się rodzi właśnie.
Wolną dłonią, co to już nie trzeba nią wskazywać na zęba, złapała brata za brodę kciukiem jego górną wargę unosząc, jak tam twoje zęby bracie, jak tam twoja trójka z przodu, bo chyba nie najlepiej?
Spadła w końcu z tego małpowania parę szczebli niżej powagi bliżej, palec cofając, choć ręki nie.
Wzrok przeniosła na poświatę za brata plecami, potem na niego, na poświatę, na niego.
- Przekonamy się kiedy stary wapniak dostanie od nas paternoster, a potem wychodzimy stąd i w lewo? - Agape daleko było w tym wszystkim do bycia team Kosmas, kiedyś owszem, ale życie weryfikuje i na szczęście swoją wolną wolę cały czas starała się mieć przy sobie.
Weles
Weles

Sob 26 Sty 2019, 16:56
Magia bywa przewrotna, ale los wydaje się pod tym względem być jeszcze bardziej złośliwy. Niepohamowany w swoim wyrafinowaniu, postanowił sprowadzić was do Salonu Wróżb niemal w tym samym czasie. Ale przecież chyba nie powinno to nikogo dziwić, skoro jesteście rodziną. Więzy krwi posiadają w sobie magię najsilniejszą ze wszystkich, rządzącą się sobie tylko zrozumiałymi prawami.
Może to intuicja, może wiara, a może coś zupełnie innego dość słusznie podpowiedziało ci, Agathe, że to, co ujrzycie w czarze stojącej pośrodku pomieszczenia samotnie i niewzruszenie, niczym świadectwo bezwzględnie nadciągającego nieuniknionego, będziecie dzielić wspólnie – jak ten krótki moment waszego dziwnego spotkania w tym jeszcze dziwniejszym miejscu. I tak, jak nie ociągaliście się z poznaniem przyszłości, tak przyszłość nie próbowała odraczać w czasie uszczknięcia wam rąbka tajemnicy na temat tego, co będzie was czekało.
Stoicie we dwójkę, ramię w ramię, z twarzami bez wyrazu, wyglądając dokładnie tak, jak po wykonaniu jednego z niezliczonej ilości wymagających zadań. Coś w waszej posturze, w trzymanych w dłoniach broniach, wyraźnie daje do zrozumienia, że właśnie tak jest – że z powodzeniem i niemałym wysiłkiem zakończyliście kolejną misję. Niemal jak na zawołanie odwracacie się za siebie, by spojrzeć na trzy ciała leżące na wypolerowanej, drewnianej podłodze. Odwrócone są twarzami do ziemi, więc nie powinniście wiedzieć, do kogo należą, ale przecież widma najbliższych będą towarzyszyły człowiekowi do końca życia i do końca życia wszędzie, nawet w największym tłumie, poznalibyście sylwetki należące do waszych rodziców. Nie jesteście jednak w stanie przypatrzeć się trzeciej osobie, bo obraz gwałtownie rozmowa wam się przed oczami, kiedy prawie siłą wasze twarze zostają wypchnięte ponad perłową ciecz, na powierzchni której nie widać żadnych marszczeń – jakbyście wcale przed momentem się w niej nie zanurzyli. Ponowna próba odtworzenia tego momentu, poprzez zajrzenie w odmęty kamiennego kielicha, spełznie na niczym, nie będziecie w stanie nawet włożyć do środka dłoni, bo oleista substancja, z którą mieliście do czynienia, stwardniała na kość.
Sava Zakharenko
Sava Zakharenko
Salon Wróżb (Z) LrN4VRB
Odessa, Ukraina
31 lat
cień
błękitna
neutralny
zdrajca renegat
https://petersburg.forum.st/t1009-savvas-zkharenko#3365https://petersburg.forum.st/t1011-savvas-zkharenkohttps://petersburg.forum.st/t1012-sava-the-savage#3416https://petersburg.forum.st/t1010-ryszard

Sro 30 Sty 2019, 21:14
Trochę jakby ich ktoś rozdzielił w nieodpowiednim momencie, ścieżki rozplotły się jak tęcza w poprute tasiemki wybrakowanych kolorów. Przeżywał przecież całkiem to samo, choć w zupełnie innej skali, w zupełnie innych warunkach. Mógłby nawet w pewnym życia momencie zastanowić się, czy jej nie zazdrościł tego sybiru na który wybrała się te lat kilka temu. Czy by nie wolał może, zamiast w maszynie miasta pod głównym konduktorem pomieszkać jednak w kompletnej leśnej głuszy. Mimo że był przytulany przez wiele ramion, wiele kobiet, nawet waszą matkę zanim wyparła się go ostatecznie, to w twoim uścisku nagle poczuł się w dobrym miejscu. Czy była to Alabama?
Pogładził włosy Babaty, wtulając w jej głowę twarz, nic to, że trójwymiarowa, że wypukła nie wklęsła i do menisku czaszki niekompatybilna. Przygląda się jej z takim głupim niedowierzaniem, takim rozbawieniem, a może nawet jakaś łezka w oku zatoczyła się zanim z zawstydzeniem nie cofnęła pod dolną powiekę.
Zaśmiał się lekko, kręcąc z niedowierzaniem głową i cofając głowę, pfu, gdzie mnie te brudne paluchy. Nie ma co się dziwić, że ją Kosmas na białą pustynię wysłał, przecież taką na salony zaprowadzić to nigdy nie zarobi na miano Dumy, prawda?
A bo nieprawda.
Czochra jej włosy i spogląda na misę zaraz po niej. Zróbmy to, może powinien na głos, ale jednak po cichu pozostaje cała ta wypowiedź w środku, jednak po co się martwić, skoro zaraz jej rękę chwyta i jak boa sobie pod ramię zaplata.
Czego się spodziewał Savvas Zakharenko wsadzając mordę do perłowej masy? Na pewno nie tego, że będzie Babatę za rękę trzymał. Na pewno nie rewolwerów i zmęczenia na twarzy. Najbardziej szokujący jednak widok z tego wszystkiego okazał się dla niego małym wzruszeniem. Śnił o śmierci swojej rodziny już od wielu lat, śnił o cieniu Czarnego Słońca wiszącego nad Kosmasem i Hekate od samego początku. Był to przecież argument koronny rodzeństwa Franco ku całkowitemu zniewoleniu go pod swoim jarzmem. Teraz? Teraz było mu wszystko jedno, Agape miała swoje mysio-złote pukle i dwójkę z przodu. Jeśli do tanga trzeba dwojga, to dobrze, że tej tam w japie nie straciła podczas jednej z wielu przygód.
Nie czuł potrzeby mówienia czegokolwiek, wszystko wydawało mu się oczywiste.
- Wychodzimy i w lewo? - powiedział w końcu, nieco od niechcenia, a jego włosy stały się czarne jak noc, długie i proste jak cieknąca smoła, skóra nieco śniada i skośne oczy, nagle był znacznie od niej niższy, trochę bardziej krępy, przybity jak pies walczący w klatce.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Sro 30 Sty 2019, 22:29
Alabama kurwa dama. Czyli z wszystkich trzech wymienionych po trochu składowe Agaty, wszystko się zgadza, matematyka się zgadza, ramię Sabata zgadza się najbardziej i zróbmy to, powiedział może byśmy tak kiedyś, może dzisiaj, powiedział, tak zróbmy to, tak by nikt nie widział, może w parku, pod lasem, na torach przy garażach, tam,  gdzie zawsze jest ciemno i gdzie prawie nikt nie chodzi. Jak tutaj, nikt nie wejdzie na pewno, nikt tej wizji nie przerwie i szkoda szalenie, że taka krótka, a jaka emocjonująca i nim zdąży się Agape przyjrzeć dokładnie, nim by chciała zobaczyć, któż to się kryje w postaci trzeciego truchła, to wciąga ją rzeczywistość, wyciąga bardziej, z tych okoliczności walki o oddech, wodę i (najważniejsze) ropę czy benzynę, trochę byłaby może zawiedziona, ale już jej się oczy błyszczą na to, że tylko urywek dostała, że tylko ułamek, polizać tylko i reszta została jej odebrana, bo już trybiki Agacie w meniskowej czaszce działają na najwyższych obrotach, już myśli, co rozegra jak rozegra i że będzie mogła w ogóle, aby te wizję uprzedzić, potwierdzić, rozegrać potem dalej i splunąć i co stary chuj kek kurwa, bo co, nie udowodniła mu dawno temu, że na salonach to ona jak lwica, tylko, że ją potem jej król lew, chociaż bardziej mały futrzak pospolity chorowity rzucił, to się przerzuciła na bycie lwicą syberyjską i nie ma potrzeby wracać w ogóle, na te posadzki polerowane, zwłaszcza, że poślizgnęłaby się teraz na tych belwederowych parkietach na gównie, bo w końcu każdy sra pod siebie.
Kiwnęła głową, chyba jednocześnie i na tę wizję, i pytanie, obserwując jak się zmienia, z rozpalonym wzrokiem, bo dawno nie widziała takich rzeczy przecież, nie w jego wykonaniu, parskając na końcu.
- Brzydki jesteś. – Tak podsumowała, a potem w lewo.

Agathe i Sava z tematu
Łukasz Odrowąż
Łukasz Odrowąż
Salon Wróżb (Z) Tumblr_inline_p9yn1jqXtF1rxlhrp_250
Kraków, Polska
23 lata
czysta
neutralny
student medycyny, asystent, stażysta
https://petersburg.forum.st/t1475-lukasz-odrowaz#7375https://petersburg.forum.st/t1489-lukasz-odrowaz#7579https://petersburg.forum.st/t1490-a-dajcie-mi-wszyscy-swiety-spokoj#7581https://petersburg.forum.st/t1488-odrzel#7577

Wto 05 Lut 2019, 15:29

15.08.1999

Minął miesiąc od pamiętnego spotkania w bibliotece, na którym - miał wrażenie - udało mu się całkiem nieźle wykazać i pokazać w petersburskim świecie magomedycznym. Kłótni z Ireną niestety nie udawało mu się unikać, ale w sumie na świat patrzyli w zupełnie odmienny sposób, wręcz jakby wychowali się w różnych domach, a przecież oboje dzieciństwo spędzili w Krakowie. Goranka… Z Goranką nigdy nie było nic wiadomo, miała być na odwyku, a nagle ot tak pojawiła się na dyżurce nazywając się jego narzeczoną. Koszmar! Jakby nie mogła wymyślić mniej kompromitującej go wymówki. Musiał w końcu dbać o opinię, żeby mieć szansę na zostanie cenionym lekarzem. Nic dziwnego, że wolał, żeby wcześniej młoda Yaneva skończyła odwyk.
Dużo słyszał o tym salonie. Że misa, że wróżby, że się sprawdzają. Odrowąż uznawał, że to bujdy, że może prawdziwi wieszcze mogą cokolwiek przepowiadać, ale w swoje urodziny miał dobry humor i w sumie chciał się przekonać, co zobaczy. Fakt, pomysł mu wpadł po kilku kielonkach wypitych z innymi stażystami, ale jednak. Liczył, że zobaczy swój sukces u szczytu kariery i zarówno motywacja jak i humor wzrosną mu nawet o sto procent. Zapewne to niemożliwe, ale Łukasz nie należał przecież do geniuszy matematycznych.
Kręcił się dłuższy czas po Petersburgu, szukając choćby śladu tego miejsca. Nie od razu wypatrzył tajemnicze drzwi, których nigdy nie widział w tej okolicy. Fakt, nieczęsto tu bywał, ale jednak na tyle często, że takie rzeczy rzucały mu się w oczy. Jak gdyby nigdy nic podszedł do wejścia, ostrożnie zajrzał do środka i dopiero wszedł do salonu wróżb. Na wypadek rozejrzał się czy gdzieś nie wisi jakaś instrukcja bądź ostrzeżenie. Niestety, jedyne co mu się rzuciło w oczy to wielka misa pośrodku pomieszczenia.
Janko Bregović
Janko Bregović
Salon Wróżb (Z) BS7DsWA
Belgrad, Federalna Republika Jugosławii
22 lata
błękitna
neutralny
hultaj
https://petersburg.forum.st/t1908-janko-bregovic#9584https://petersburg.forum.st/t1909-janko-bregovic#9586https://petersburg.forum.st/t1911-janko-bregovic#9588https://petersburg.forum.st/t1910-tluczek#9587

Sob 09 Lut 2019, 17:05
Dzisiaj moje dwudzieste drugie urodziny, czyli niekwestionowanie najważniejszy dzień w całym roku. Choć ogólna atmosfera była w Rosji nieciekawa, co dało się zauważyć choćby po opustoszałych ulicach, którymi właśnie się szwendałem, to nie zamierzałem się tym wyjątkowo przejmować. W końcu chciałem się tylko bawić i cieszyć się tą szczególną datą, zwłaszcza że z tej okazji postanowiłem zaprosić kilku przyjaciół do mnie do mieszkania, które w ostatnim czasie udało mi się kupić za pieniądze zarobione w drużynie. Przy okazji, chciałem zrobić zakupy na wieczorną imprezę, tym samym udając się bezpośrednio do Gostinyego Dvoru, ale – bez większego powodu i w zasadzie przez przypadek – coś mnie podkusiło, aby wejść do jednego z miejsc, którego nigdy wcześniej nie zauważyłem. Wydawało mi się, że niemal znam Petersburg jak własną kieszeń, a jednak – tym razem dałem się zaskoczyć. Nie mówiąc już o tym, że po wejściu do Salonu Wróżb zauważyłem znajomą mi osobę. Byłem ciekawy, co to dokładnie za lokal, choć ciężko było cokolwiek stwierdzić po jego ubogim wystroju. Mógłbym zapytać o to mojego towarzysza, ale sam nie bardzo wiem, czy miałem na to teraz ochotę.

- Ej, Odrowąż, a ty, co tak właściwie tutaj robisz? Nie byłem tu nigdy – odzywam się w końcu po momencie zastanowienia, podchodząc nieco bliżej do Łukasza, choć dalej pozostaję od niego w bezpiecznej odległości na wszelki wypadek. Na Welesa, spodziewałbym się akurat tutaj wszystkich, ale nie tej cioty w długich włosach. Nie mam pojęcia, czemu mnie tak pokarało; nie dość, że nie mogę swobodnie trenować w dowolnych godzinach, to jeszcze wszędzie napotykam na tych, których wolałbym na oczy nie widzieć. Z Łukaszem nigdy nie byliśmy w dobrych relacjach, odkąd tylko pamiętam, czyli od Akademii Koldovstoretz, nieustannie irytował mnie swoją obecnością i arogancją, która na dłuższą metę była nie do zniesienia. – Co to ogóle za dziwaczne miejsce? – Chociaż zamierzałem stąd wyjść, to zaraz mimowolnie podszedłem do tajemniczej misy. Czy to nie było przypadkiem coś w rodzaju myślodsiewni? Na dobrą sprawę nawet nie zauważyłem, w którym momencie nieumyślnie włożyłem do niej głowę – to stało się tak nagle, że nie poczekałem na odpowiedź Odrowąża na moje pytanie. Zapewne i tak, jak zwykle, nie miał nic ciekawego do powiedzenia.
Weles
Weles

Wto 12 Lut 2019, 14:13
Chłopcy, dzieciaczki, co wam do głowy strzeliło, by w takim wieku młodzieńczym chcieć fortunę kusić, nikt was nigdy nie ostrzegał, jakie to niebezpieczne? Wróżbom nie ufać, na pewno się ich nie trzymać, a co najważniejsze - nie wchodzić do miejsc podejrzanych bez odpowiedniego przygotowania. Na przykład zapasu szczęścia, bo widzę, że tego w życiu macie mało i to, że się dzisiaj tutaj spotkaliście, gwiazdeczki jednego dnia urodzone, to tylko drobna, nic nie znacząca kropla w morzu pecha. Misa reaguje na was jak na każdego innego gościa, proces się nie zmienia, światło się nie zmienia, tylko wy w tej wizji wcale nie jesteście razem, zupełnie nie jak Savvas i Echo, nie stoicie ramię w ramię, chociaż w niewytłumaczalny logicznie sposób widzicie swoje wzajemnie wizje. Niewygodne co? Krępujące.
Łukaszu, pochodzisz z dużej rodziny, latami obserwowałeś kłótnie i uściski, a jednak nie kochasz tej rodziny należycie, nie tak jak siebie i swoje ambicje, które z pewnością pielęgnować będziesz całe życie, ale na co ci tytuły, specjalizacje, habilitacje, wywieszone na ścianie eleganckiego gabinetu dyplomy w oprawach z lakierowanego drewna, na co ci ta ścieżka ratowania tylu ludzkich żywotów, kiedy jednego, tego najważniejszego, nie będziesz w stanie uratować.
W czasie rzeczywistym jesteś zagubiony, miotasz się na stażu nie wiedząc, którą drogę obrać, ale nie obawiaj się, każdy ma swoje wzloty i upadki i ty poradzisz sobie z tym doskonale i obojętnie na co się zdecydujesz, osiągniesz sukces, który trwać będzie jeszcze przez najbliższe dwadzieścia lat, dopóki się na twoich włosach pięknych nie pojawią już siwe włosy, a wokół oczu zmarszczki, w najlepszym momencie życia, kiedy będziesz myślał, że wszystko jest tak, jak ma być, że jesteś tego wszystkiego panem, to jedno życie najważniejsze, którego nie zdołasz uratować pomimo sławy w medycznym świecie, na twoich dłoniach zgaśnie wraz z ostatnim uderzeniem serca twojego małego synka. Lata nauki i pracy, późniejsze miesiące pełne nerwów i stresu, poszukiwania remedium doskonałego - wszystko na nic. Niespełna półtora roku śmiechu i płaczu dziecka, twojego i jedynego, ważniejsze będą i cięższe od jakiegokolwiek innego etapu twoje życia i po ostatnim jego tchnieniu, nie poskładasz się już nigdy, nie do takiej postaci jaką byłeś, nim się on urodził.
Janko, ty cwaniaku, ciebie wszędzie pełno i nie można zaprzeczyć, że będzie tak całe życie. Ja to wiem, ty nie, bo najbliższe lata są w tej misie czarną dziurą dla ciebie. W przeciwieństwie do Łukasza nie możesz w ekspresowym tempie zaobserwować mijanych lat, nie ma dyplomów na ścianach i egzaminów, chociaż te sukcesy tam są, czekają cię wierz mi, nie widzisz ich. Ani ty, ani Odrowąż, bo przecież jesteście w tych wizjach razem.
Widzisz natomiast ekran, sporych rozmiarów, dziwny, płaski telewizor, zupełnie inny od tego, które są teraz w domach czarodziejskich i mugolskich. Ale nie skupiasz się na technologii, tylko na przekazie, program informacyjny, w prawym rogu data i godzina 13:53, 12.02.2029. W dole ekranu paski, zwięzłe zdanie przebiegają w ekspresowym tempie, próbujesz je odczytać, ale w programie dzieje się bardzo dużo, AFERA ŁAPÓWKARSKA TRENERA REPREZENTACJI.... czego? Nie wiesz. Dziennikarze różnych stacji podążają nachalnie za sylwetką niemłodej już kobiety, rozpoznajesz ją, czy nie? Unika odpowiedzi na pytania nie podnosząc wzroku, nie zatrzymując się nawet, zgodnie z zaleceniami prawników, tylko dwóch chłopców, ba, mężczyzn już, temperamentnych jak ty Janko, z miedzianorudymi czuprynami i zarysowanymi wyraźnie szczękami, widzisz w nich swoje odbicie, możesz być dumny, chociaż z tego, chociaż przez chwilę ze swoich synów, nim i ich nie zaatakują dziennikarze, zalewając pytaniami o czyny ojca, o to, czy wiedzieli, że drużynę sprzedaje i w jakich celach, o to, czy oni, po tym wszystkim pozostaną w drużynie, czy wyrok w zawiasach, czy może decyzję sądu wasz stary ułaskawi łapówką?, na co jeden z nich, ten bardziej krępy, widocznie pałkarz, nie wytrzymuje, rzucając się na dziennikarza.
Dorosły Janko, siedzący przed telewizorem ukrywa twarz w dłoniach, po chwili zza palców zerkając na dziejącą się na ekranie kolejną aferę, kiedy drugi syn mający więcej oleju w głowie wykorzystuje sytuację, by oddelegować mamę jak najdalej od zgiełku.
Powiedz Janko, ty jesteś człowiekiem honoru, co musiało się w twoim życiu stać, że stojąc u progu sukcesu zdecydowałeś się tyle zaryzykować, rodzinę na lincz publiczny wystawić, w imię czego?
Łukasz Odrowąż
Łukasz Odrowąż
Salon Wróżb (Z) Tumblr_inline_p9yn1jqXtF1rxlhrp_250
Kraków, Polska
23 lata
czysta
neutralny
student medycyny, asystent, stażysta
https://petersburg.forum.st/t1475-lukasz-odrowaz#7375https://petersburg.forum.st/t1489-lukasz-odrowaz#7579https://petersburg.forum.st/t1490-a-dajcie-mi-wszyscy-swiety-spokoj#7581https://petersburg.forum.st/t1488-odrzel#7577

Pon 18 Lut 2019, 15:42
O bogowie, że też musiał ten umysłowy neandertalczyk wejść do tego salonu tuż po nim! Jego dobry humor trochę się popsuł kiedy poszukując instrukcji usłyszał za sobą głos Bregovicia. Co on tu robił? W końcu ten ćwierćinteligent sam przyznał, że nigdy tu nie był i że nie ma pojęcia co może on, Łukasz tutaj robić. Co trzeba mieć w głowie żeby wchodzić do nieznanych miejsc? I to w momencie, kiedy na czarodziejów zagrożenie czyha nawet na ulicy...
- A co cię to obchodzi? - nawet nie starał się być miły. Janko zawsze go wkurzał. Był mięśniakiem bez rozumu. On za to miał naprawdę sporą wiedzę i nigdy nie czuł potrzeby jej ukrywania. W sumie w pewnym sensie niezbyt się od siebie różnili - jeden się chwalił swoją zajebistością jako zawodowy zawodnik, drugi jako inteligent.
- To salon wróżb, debilu - westchnął słysząc jego pytanie. - Podobno pokazuje... - zobaczył, że Bregović nawet go nie słuchał, więc przerwał swoje wyjaśnienia. I tak nie będzie go słuchać. Zamiast tego dołączył do niego wkładając głowę do misy.
Początek bardzo mu się spodobał - sukcesy zawodowe to było coś, co chciał ujrzeć, by poczuć dodatkową motywację w dążeniu na szczyt. Wreszcie się wybije, czy to na tle rodziny, czy szarych zjadaczy chleba! Ale nie wiedział jak interpretować ten fragment o swoim synu. Nie chciał dużej rodziny, pragnął mieć zarówno - i jedynie - córkę i syna, planował też wcześniej założyć rodzinę niż przed czterdziestką. Czemu ta misa pokazała mu coś takiego? Nie podobało mu się to kompletnie. Z drugiej strony i tak nie wierzył w taki przebieg wydarzeń.
Zdecydowanie większą radość sprawiło mu widzenie przyszłości Bregovicia, który najwyraźniej miał skończyć jako łapówkarz. Chętnie by mu życzył takiej przyszłości, ale wtedy by musiał uwierzyć, że to, co naczynie im pokazało jest prawdziwe, a zdecydowanie w swoją wizję przyszłości nie wierzył.
Kiedy to się skończyło, a oni wreszcie mogli wyciągnąć głowy Odrowąż bez słowa wyszedł na zewnątrz. Nie miał jakoś ochoty siedzieć w środku. Była piękna pogoda, a on miał ochotę wywalić to co zobaczył ze swojej głowy. Może na świeżym powietrzu wpadnie jak to zrobić, liczył na to.
Janko Bregović
Janko Bregović
Salon Wróżb (Z) BS7DsWA
Belgrad, Federalna Republika Jugosławii
22 lata
błękitna
neutralny
hultaj
https://petersburg.forum.st/t1908-janko-bregovic#9584https://petersburg.forum.st/t1909-janko-bregovic#9586https://petersburg.forum.st/t1911-janko-bregovic#9588https://petersburg.forum.st/t1910-tluczek#9587

Nie 03 Mar 2019, 01:49
Salon Wróżb? Cóż, tak naprawdę nigdy wcześniej o nim niczego nie słyszałem, jeśli mam być szczery. Może Zora będzie wiedziała na ten temat więcej, zapytam ją potem na wieczornej imprezie, jak o tym nie zapomnę. A raczej ciężko będzie to zrobić, biorąc pod uwagę to, co zobaczyłem, a nie chcę już mówić o tym, że ten głupi Odrowąż też zobaczył moją rzekomą przyszłość. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak to było możliwe, że stałem się kimś takim. Ja, Janko Bregović, człowiek honoru? Nie jestem święty, nie zamierzam udawać świętoszka, ale sport to coś, co szczerze kocham… Co więc musiało się wydarzyć, że zacząłem grać nieczysto? Dlaczego przy tym wciągnąłem w to swoją całą rodzinę? Dla nas, dla serbskich Bregoviciów, więzy krwi są w końcu najważniejsze. Kiedy tylko wyciągnąłem głowę z misy, nie spojrzałem nawet na Łukasza, który zaraz wyszedł na zewnątrz. Nie interesowało mnie to, co widziałem odnośnie jego przyszłości. Niewiele miałem w tym momencie do powiedzenia. Postanowiłem jak najszybciej opuścić to dziwne miejsce i zapomnieć o tym, co przed chwilą się stało. Może to tylko głupi los płata sobie ze mnie figle? Może tak naprawdę nic nie musi się sprawdzić? Na pewno jeszcze coś da się zrobić. Przecież nie mogę skończyć jako łapówkarz. Nie. W głowie miałem więc coraz więcej pytań, na które nie potrafiłem znaleźć żadnej sensownej odpowiedzi.
- Jak komuś piśniesz chociaż słówko… – Po wyjściu z Salonu Wróżb, niespodziewanie złapałem Łukasza za szmaty, by zaraz go przygwoździć do ściany budynku. – To twoje dni będą policzone. Zbiję cię na kwaśne jabłko tak, że nawet w tej twojej zasranej Hotynce nie będą w stanie ci pomóc. – Nie było w moim głosie ani odrobiny żartu czy wątpliwości, co Odrowąż mógł bez problemu wyczuć. Nie miał zresztą najmniejszych szans, aby wyswobodzić się z mojego uścisku. Po tych słowach puściłem go i oddaliłem się w swoim kierunku, aby skupić się na tym, co dziś najważniejsze: moja impreza urodzinowa. Rzuciłem mu jedynie na pożegnanie spojrzenie ostrzegawcze i zniknąłem za rogiem. Lepiej uważaj, chłoptasiu, Janko Bregović zawsze dotrzymuje słowa.

Janko i Łukasz z tematu
Hersilia Sorokina
Hersilia Sorokina
Salon Wróżb (Z) B1527d10f7f13bcd52335c45a2ed39a5
Syrakuzy, Włochy
33 lata
błękitna
neutralny
czytam wasz los z gwiazd, kart i dłoni, odprawiam rytuały, widzę duchy, jestem pewnie najlepiej znaną ci wdową w Rosji
https://petersburg.forum.st/t914-hersilia-lavinia-sorokina-zd-caravaggio#2831https://petersburg.forum.st/t918-hersilia-l-sorokina-caravaggio#2892https://petersburg.forum.st/t919-wdowa-po-tym-sorokinie#2893https://petersburg.forum.st/t920-caesar-golab-i#2894

Pon 01 Kwi 2019, 20:35
5.08.

Puste, święte miejsce: jedynie marmurowa czara pośród ciemności. Przypomina mi noworzymskie świątynie, pulsujące starą, duchową magią, przytłaczające boskością, ogromem i pustką. Na mnie to już nie działa. Zbyt wiele modlitw wyszeptałam, zbyt wiele lat spędziłam leżąc pokornie przed świętym ogniem, żeby takie miejsca zbijały mnie z tropu. Nauczyłam się wchodzić do nich przepełniona szacunkiem, ale z uniesioną głową, wyprostowana.
Czuję się właściwie jak w domu – jakkolwiek powinnam go pojmować.
Wiedziałam, gdzie iść, choć nigdy tu nie byłam. Słyszałam miejskie legendy – okultystyczna społeczność w Petersburgu nie jest liczna, opowieści rozchodzą się szybko. Słyszałam opowiadanie Tommaso.
Podobno zobaczył coś ważnego – upił się i wypytywał mnie, czy coś wiem o tym miejscu. Nie wiedziałam, a on nigdy nie zdradził mi, co zobaczył. Teraz zastanawiam się, czy mógł ujrzeć zapowiedź śmierci. Czy w przepowiedni były krzyki, walące się dekoracje i krew płynąca po schodach? Czy zobaczył, jak zniszczony został jeden z jego ulubionych garniturów, ten przeplatany srebrną nicią, ten od niej?
Wątpliwe. Bo gdyby wiedział – czy kupiłby bilety?
Mogę go teraz zapytać, jednak jego cień nie jest zbyt rozmowny. Posępnie snuje się po domu, ocenia, przygląda się, milczy. Jak grób, jak powiedziałby Hercules, szalenie zapewne dumny ze swojego dowcipu, nie wiedząc, że ze zmarłych i rzeczy świętych się nie żartuje, chyba że jest się nekrofilem, idiotą albo osobą o imieniu zaczynającym się na literę „H”, a kończącym się na „ersilia”.
Ech, Hercules.
Nie jestem tu jednak dla zmarłych, nie tym razem. Dziś, w moje pierwsze obchodzone od dawna urodziny, jestem tu dla żywych.
Założyłam się, że mój brat nie przepowie mi przyszłości lepiej od czary – to ten płytki powód, dla którego tu przyszłam. Ten inny, leżący u podstaw mojej decyzji: chcę się dowiedzieć. Jak każdy. Jak każdy, boję się tego, co zobaczę. Jak każdy, wątpię, że moja przyszłość jest dobra – albo chociaż istnieje.
Jak każdy, karmię się nadzieją.
To bardzo niebezpieczne uczucie dla dzieci Caravaggio. Kto by podejrzewał, że taka stara cyniczka jak ja będzie ją mieć?
A jednak mam. Zawsze mam, choć jej cząstki są malutkie, żałosne, słabe; jednak są. Po śmierci Tommaso zapomniałam, że jestem do niej zdolna. Żałobne kolory z czasem coraz bardziej blakną – jeżeli dożyję następnego roku, latem będę mogła zamówić już kolorowe sukienki. Nie wiem, czy to zrobię, ale dziś pozwalam sobie na ciemną butelkową zieleń. Po raz pierwszy od grudnia noszę coś o barwie innej niż wdowia czerń.
Wielki dzień, myślę, delikatnie kładąc dłonie na brzegach czary. Patrzę ostatni raz sobie w odbicie oczu w gładkiej tafli, tych samych oczu, które ma mój brat.
Szkoda, że jestem tu sama.
Mam nadzieję, że nie zje całego drugiego tortu sam, zanim wrócę.
Zanurzam głowę.
Weles
Weles

Nie 07 Kwi 2019, 22:51
Jesteś pewna, że chcesz znać przyszłość z dwóch źródeł, Hersilio? Kto wie ile to wprowadzi zamętu w twojej głowie, ile czasu będziesz żyć przepowiednią, którą zobaczysz i czy przynajmniej się jej nie wystraszysz. Strach przed życiem nie jest za ciekawy, wierz mi.
Miałaś wrażenie, że wpadasz w czarną przepaść, jednakże gdy tylko mrugnęłaś zorientowałaś się, że siedzisz na krześle przy okrągłym stole. Dłonie nie wyglądają na dużo starsze, być może jest to nawet dość bliska przyszłość, bo ich wygląd zdaje ci się praktycznie taki sam. Z tobą siedzi kilka osób, których pochylonych twarzy nie rozpoznajesz. Jeśli się rozejrzysz zobaczysz, że okna są przysłonięte ciężkimi zasłonami, a jedyne źródło światła pochodzi od jednej, małej świeczki palącej się na środku stołu.
Ni z tego, ni z owego słyszysz swój głos mówiący znaną ci inkantację. Wiesz, że używa się jej do wywoływania duchów, choć po wyjściu z tej wizji zapewne nie będziesz umiała jej dokładnie powtórzyć. Nie umiesz jej w końcu. Jeszcze.
Wszyscy trzymają się podczas tego momentu za ręce. Nagle w pokoju zrywa się gwałtowny wiatr, mimo że żadne okno nie jest otwarte. Choć nie możesz widzieć przez zasłony akurat tego faktu jesteś pewna. Ten nienaturalny ruch powietrza niszczy ci fryzurę, drażni płomień świeczki i powoduje upadek szklanej kuli, której upadek ledwie zauważyłaś kątem oka. Wiesz, że nie jest dobrze, ale uspokajasz obecnych krótkim, niby wolno wypowiedzianym zdaniem.
Czujesz czyjąś niematerialną obecność szybciej, niż zauważasz ducha, któremu dajesz wejść w swoje ciało, by przez ciebie przemawiał. Na pytania obecnych odpowiada on szybko, krótko, agresywnie, jakby zły z jakiegoś powodu. Ciężko ci go odkryć, nie znałaś w końcu tego człowieka. Kiedy nadchodzi jednak moment, by zakończyć rytuał czujesz, że nie możesz tego zrobić. Ten niematerialny byt zdecydowanie nie chce opuścić twojego ciała, które zmusza do zgaszenia świeczki i miłymi słowami zapewnia, że rytuał został zakończony nim zaczyna odsłaniać okna.
A ty jedyne co możesz zrobić, to ruszyć palcem u lewej stopy.
Skupiasz się tak bardzo na tym fakcie, że nawet nie zauważasz, w którym momencie wróciłaś do rzeczywistości, dopóki nie poruszysz ręką.
Sponsored content


Skocz do: