Gabinet Cecila Yaxleya
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 03 Lip 2017, 10:53
Gabinet Cecila Yaxleya

Wystrój pokoju jest elegancki, choć ciemny, jednakże duże okna dobrze go rozświetlają w dzień. W okolicach jednego z okien, w miarę blisko środka pokoju stoi duże, dębowe biurko, na którym znajduje się lampka, parę ozdobnych drobiazgów, pióro, atrament i stosik papierów. Pod ścianami stoi parę kwiatków i półki wypełnione licznymi książkami, głównie w języku angielskim, choć zdarzają się niekiedy francuskie czy rosyjskie egzemplarze. Na podłodze leży dywan, który nawiązuje do typowo brytyjskiego wystroju wnętrz.



Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sro 18 Paź 2017, 20:18, w całości zmieniany 1 raz
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Gabinet Cecila Yaxleya Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Wto 11 Lip 2017, 11:33
12.04.1999

Usiadł ciężko w fotelu za biurkiem i westchnął ciężko. Miał dość tego całego skandalu na Placu Dumy, niekończących się przygotowań do ślubu, szlam, pracy… Ogólnie wszystkiego. Chciał, żeby to wszystko wreszcie się skończyło.
Liczył trochę w tej sprawie na Tamarę. Była chyba dopiero drugą osobą (i – o ironio – też z Aristovów) spotkaną w tym kraju, która wiedziała co to ciemne sprawki i prawdziwe interesy. Nie to co Wrońscy, z których wszyscy zachowywali się tak pobłażliwie i ufnie. Cecil nie potrafił wytłumaczyć czemu czuje irytacje z ich powodu. Na samym początku jak się oświadczał zarówno skłonności Jadwigi, jak i jej rodziny mu nie przeszkadzały. Teraz wkurzał go każdy przejaw ich dobroci wobec mugoli i ich potomstwa.
Pracownik Yaxleya przyniósł po dłuższej chwili umówione wino (co to byłyby za interesy w Rosji bez alkoholu?) i dwa kieliszki. Mężczyzna dopiero po upewnieniu się, że kieliszki są dość wypolerowane pozwolił mu wyjść. Mimo powiązań z zakonem jego gość to szlachcianka, głupio więc pozwalać sobie na takie zaniedbania.
Wystarczy, że pozwolił sobie, by go spisali razem z tym Węgrem…
Wstał wyciągając z kieszeni wizytówkę kogoś powiązanego z tym typem. Ten uzdrowiciel w końcu go zaprosił na kontrolę, jakby się z nim dogadać może zwolniłby tego idiotę, podał jego adres albo chociaż przekazał prezent? A nawet jeśli w ten budzący zaufanie sposób nie uda mu się przekazać rzeczy zawsze może poszukać go w szpitalu.
Pytanie czy przypadkiem każda z tych metod przekazania przeklętego przedmiotu nie zrzuci na niego za dużych podejrzeń? W końcu w Rosji zawsze jest podejrzany, szczególnie po ostatnim pobiciu Szajpenesza.
Musiał być ostrożny jeśli chciał dożyć ślubu, po którym myślał, aby wyjechać. Rodzina narzeczonej na pewno się ucieszy, a on odpocznie od tego wariatkowa.
Wstał, rozsunął firanki i wyjrzał przez okno. Dzień był ładny jak nigdy i gdyby nie fakt, że Cecil miał co robić pewnie przynajmniej by się przespacerował. W Anglii pogoda nieczęsto tak dopisywała. Ale mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych i tak zrobiłby wszystko, jeśli dzięki temu mógłby wrócić do domu. Tam przynajmniej wiedział do czego chciał dążyć, co chciał osiągnąć. Tu spełnia swoje absolutne minimum.
Potem spojrzał na zegarek. Zakonnica niedługo powinna być. Anglik spokojnym ruchem schował dokumenty dotyczące tylko i wyłącznie hotelu szykując miejsce na te dotyczące sierocińca. W końcu też po to mieli się widzieć.


Ostatnio zmieniony przez Cecil Yaxley dnia Pon 25 Gru 2017, 13:48, w całości zmieniany 1 raz
Tamara Aristova
Tamara Aristova
Gabinet Cecila Yaxleya Tumblr_n3nbex2tTh1r1l1upo1_250
Petersburg, Rosja
33 lata
błękitna
neutralny
ikonograf
https://petersburg.forum.st/t586-tamara-aristova

Wto 11 Lip 2017, 16:20
Krok za krokiem, miarowe stukanie na chodniku ostro zakończonych obcasów, spiłowane stożki, ktoś mógłby pomyśleć, że to z wielu względów niebezpieczne buty. Dla właścicielki i otoczenia, zwłaszcza wrogiego. Ale Tamarze odkąd je nabyła nie zdarzyło się jeszcze wykorzystać ich inaczej niż zgodnie z przeznaczeniem. I oby nie doszło do tak prymitywnych ruchów, lepiej sobie radziła z klątwami niż z walką wręcz.
Czarny kapelusz z ogromnym rondem zagina się falami przysłaniając Tamarze część widoku, ale o to przecież chodzi. Okulary do kompletu, bo dzisiaj podejrzanie jasno. Tylko Tamara tak straszyła , czarny punkt na mapie, ubrana elegancko tak, że nikt nie posądziłby jej o bycie tą samą kobietą, która prowadzić ma ośrodek, poza który nie wychodziła w habicie letnim. Bo tylko taki jej został po zamierzchłych czasach kiedy szorowała na kolanach ryżową szczotką kamienną podłogę monastyru. Na każde wspomnienie uśmiecha się do siebie kącikiem ust, kpiąc z własnej naiwności, że taką ścieżką zmyje z siebie (ba, zedrze) te nikczemne predyspozycje zakorzenione w niej od momentu, w którym się urodziła. Dosyć już, przejrzała na oczy, nie musi na siłę próbować być człowiekiem o złotym sercu. Chociaż w przypadku ośrodka intencje ma dobre. Dać schronienie dzieciakom i jeszcze nauczyć ich czegoś wartościowego, o czym w szkołach mówić nawet nie wolno.
Kiedy dotarła do hotelu zdjęła okulary i pozwoliła się zaprowadzić do gabinetu Cyryla, którego list, wraz z innymi bardziej urzędowymi papierami schowany był w smukłej aktówce. Tamarze wypełnianie dokumentacji zawsze zajmowało wiele godzin, ale dlatego, że była to robota żmudna i często robiła sobie przerwy. Na przykład kilkudniowe.
Skinęła głową pracownikowi, który otworzył przed nią drzwi i weszła do gabinetu. Uniosła minimalnie podbródek, by spojrzeć na właściciela hotelu, po czym ruszyła spokojnie w jego stronę.
- Witam. – Wyciągnęła dłoń, kiedy znalazła się już w dostatecznej odległości od mężczyzny.
Tamara przez całe życie nie była dobra w odczytywaniu intencji innych. Nie radziła sobie z zacieśnianiem więzi, trzymając się na dystans, chociaż w przeszłości często wynikało to raczej z licznych jej obaw. W przypadku Cecila miała podobnym problem, nie potrafiła zinterpretować jego wzroku. Od samego początku. Podobno oczy są zwierciadłem duszy, a w tych Tamary odbijało się zawsze bardzo wiele ciemnych rzeczy. Dlatego też trochę z zaintrygowaniem rzucała Yaxleyowi przeciągłe spojrzenia.
Ale to łatwo można zwalić na to, jakim była człowiekiem. Od dziecka się gapiła. Na wszystko i wszystkich. I tyle rzeczy, sytuacji i drobiazgów było w stanie oderwać ją od innych zadań nawet na długi czas. Elegancki materiał czarnej sukienki z dekoltem w łódkę załaskotał Tamarę w łydkę rąbkiem spódnicy, kiedy wykonała krok. Cecil już nie musiał spoglądać na zegarek, bo przywiało ją idealnie na czas.
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Gabinet Cecila Yaxleya Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Sob 22 Lip 2017, 16:28
Cecil oderwał swój wzrok od dokumentów słysząc skrzypnięcie drzwi (będzie musiał kazać je naoliwić!) i ujrzał wchodzącą majestatycznym krokiem Tamarę Aristovą. Stukot jej butów ucichł, gdy kobieta znalazła się na typowo angielskim dywanie, o którego sprowadzenie mężczyzna bardzo się starał. Przybierając zwyczajowy w takich sytuacjach uśmiech wstał i uścisnął jej dłoń na przywitanie. Przez moment się zastanawiał czy wzorem Wrońskich nie powinien jej pocałować w rękę, ale zignorował tę myśl mając wrażenie, że kobiecie na tym zupełnie nie zależy.
- Good morning. Pięknie dzisiaj wyglądasz, Tamaro - powiedział odsuwając jej krzesło.
Potem sam wrócił na swoje miejsce. Starał się nie zwracać uwagi na świdrujący wzrok Rosjanki - choć widzieli się już wystarczająco wiele razy, by mógł go uznać za normę to i tak czuł się przez niego trochę nieswojo. No ale w końcu Anglicy zachowują większy dystans z natury, czyż nie?
- Chcesz wina? Czy wolisz coś innego do picia? Ostatnio miałem dostawę dobrej angielskiej herbaty - spytał. Nigdy nie mógł zrozumieć jakim cudem niektórzy od tak pozwalają sobie na zaczęcie spotkania od interesów. W takim wypadku ludzie nie mieli jak się rozluźnić ani przemyśleć sprawy, jak najlepiej zacząć konkretną kwestię. A żeby móc zachować pokerową twarz i nie dać ponieść się emocjom potrzebna była chwila na wyciszenie - chyba, że ktoś urodził się psychopatą i trzymanie nerwów na wodzy miał we krwi. - Jeśli chcesz mam też dziś dobry sernik - powiedział prawie że idealnie, choć miał ochotę powiedzieć angielską wersję ostatniego słowa. Nie czuł się z tym jednak źle, ostatnimi czasy mówiony rosyjski szedł mu naprawdę świetnie.
W międzyczasie sam sobie nalał czerwonego alkoholu. Wino było francuskie - ile by nie siedział w Rosji przyzwyczajenia z ojczyzny robiły swoje i z reguły pijał alkohole wytworzone przez tych okropnych żabojadów.
Chyba po tych kilku latach najwyższy czas przestawić się na trunki od rodu Janashvili. W końcu to oni tworzą najlepsze wina w tej całej Magicznej Unii Słowiańskiej, a on przynajmniej pozornie powinien się zasymilować.
- Jak tam idą sprawy z sierocińcem, Tamaro? Jest jakaś kwestia, w której potrzebujesz pomocy? - postanowił wpierw załatwić w jego mniemaniu priorytetową sprawę. Pojedyncze szlamy nie były tak ważne jak bidul, w którym mógłby zrekrutować potencjalnych pogrobowców idei Voldemorta... Albo przynajmniej siać nienawiść do mugoli.
- Jak coś pamiętaj, że w tej sprawie jestem do twojej dyspozycji.
Tamara Aristova
Tamara Aristova
Gabinet Cecila Yaxleya Tumblr_n3nbex2tTh1r1l1upo1_250
Petersburg, Rosja
33 lata
błękitna
neutralny
ikonograf
https://petersburg.forum.st/t586-tamara-aristova

Czw 27 Lip 2017, 01:15
Och, zgadza się, na pocałunkach w dłoń nie zależało jej kompletnie, co więcej, każdy uchylenie się od tej tradycji przyjmowała z ulgą. Niepotrzebne błaznowanie. Biznesowy uścisk dłoni w zupełności wystarczył, nadrobił konieczne maniery podsunięciem jej krzesła, na którym usiadła zakładając nogę na nogę i spojrzała na czubek buta. Wciąż nie była przyzwyczajona do tego typu obuwia, ale z niemałym zadowoleniem obserwowała w lustrze jak bardzo zmiana wizerunku jej służy. Podziękowała, na razie nie odwdzięczając się komplementem, jeszcze na to przyjdzie czas. Nie miała pojęcia, że przez nią Anglik czuje się nieswojo i pewnie gdyby wiedziała nie potrafiłaby nazwać emocji, które ta wiedza by wywołała. Na pewno byłoby to coś pomiędzy skonfundowaniem i ekscytacją.
- Wina. – Mszalnego. Żart. Wybór zdecydowany, poza tym najpierw zaproponował alkohol, później herbatę, priorytety od razu zostały zaznaczone. Przyjęła kieliszek ze skinieniem głowy nie ruszając się z miejsca.
- Dziękuję, nie przepadam za słodyczami.Nie przepadam to za mało powiedziane, ale niech tak będzie. Podobno ludzie, którzy nie lubią słodyczy są aspołeczni i nie należy im ufać. Cóż, w przypadku Tamary ta teoria sprawdza się całkiem nieźle.
Cheesecake na pewno był wyborny, tylko, że nie. Oczywiście, zjadłaby z grzeczności i uraczyła Cecyla sztampowym tekstem bardzo smaczny, ale nie byłoby w tym krzty przyjemności ani szczerości, pomimo uśmiechu, który przywołałaby na twarz.
Przez chwilę trawiła jego pytania, w zasadzie zbędne, bo oboje doskonale wiedzieli, że oczywiście, gdyby tylko potrzebowała pomocy to odezwie się natychmiast, więc tylko przyglądała się Anglikowi, aż uniosła kieliszek i upiła łyk.
- Masz coraz lepszą wymowę. – Pozwoliła sobie zejść na prywatę, skoro Cecil postanowił odroczyć przechodzenie do sedna. Uczenie się języka z tak odmiennych rodzin językowych musiało być katorgą i naprawdę, chapeau bas Cecilu, Tamara była pod ogromnym wrażeniem.
Wino było cierpkie, ale w taki sposób, jak powinno, nie za mdłe, jak te, do których podaje się owoce. Nie, żeby się na tym znała, zawsze unikała alkoholu, ale znała na pamięć wszystkie etykiety przyklejone do butelek drogich trunków, które stały w barku ojca w dworku rodu Aristov. I sporo było tam również zagranicznych win. Tamara lubiła patrzeć na te czerwone, stojące w przeźroczystych karafkach na podświetlanych półkach miały idealnie głęboki ocień szkarłatu lub ciemnego różu. Bardzo ładny kolor wstydu. I oczywiście, jak to sobie wtedy wmawiała, kolor krwi baranka.

Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Gabinet Cecila Yaxleya Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Nie 30 Lip 2017, 13:17
Anglik był zadowolony, że jego partnerka biznesowa w kwestii savoir vivre’u wymagała ledwie absolutnego minimum. Bez względu na kraj, w którym aktualnie się znajdował wiele kobiet z wyższych sfer wymagało - podświadomie lub nie - specjalnego traktowania. Jakby nie zauważały, że w pomieszczeniu, gdzie jest wiele niezwykłych dam żadna się niczym nie wyróżnia. Na jakiej więc podstawie miał każdą z osobna traktować lepiej niż inne?
- Proszę bardzo. - Cecil nalewając sobie czerwonej cieczy, zrobił to też kobiecie. Oba kieliszki wypełnił do mniej więcej połowy - w końcu nie zależało mu na tym, żeby ich oboje spić. Na to przyjdzie czas na jego czy Konstantego Wrońskiego weselu, choć on sam i tak planował zostać trzeźwy. Słyszał dużo plotek o tym, ile przeciętny Rosjanin jest w stanie wypić, co potrafi po pijaku zrobić i jakie rzeczy może wyciągnąć z człowieka, gdy przesadzi z procentami. A Yaxley zbyt sobie cenił tajemnice, pamięć o dniach minionych i trzeźwe myślenie, by na własnym ślubie pić coś więcej ponad wino. Ewentualnie jeden kieliszek wódki.
Tylko kiwnął głową na odpowiedź Tamary. On sam nie czuł głodu, więc postanowił odpuścić sobie zjedzenie kawałka ciasta. Choć mu akurat słodycze smakowały, nieraz osobiście sam sprawdzał czy dany smakołyk spełnia jego kryteria smaku. Zdarzało się, że nie, wtedy z reguły starał się zareklamować przysłane wypieki, a jeśli się nie dało rozdawał pracownikom, oferował w restauracji po taniości lub zwyczajnie wyrzucał. Nie chciał się narazić na negatywne opinie po tym, jak sprzedałby drogo jakieś niedobre jedzenie. W przypadku niższej ceny rosyjscy wielmoże spokojnie mogli uznać, że sami chcieli - w końcu niższa cena to niższa jakość.
- Dziękuję, staram się jak mogę - z nie wyrażającym zbyt wiele uśmiechem przyjął komplement. Choć wymowa (pewnie przez próbę przestawienia się całkowicie na rosyjski) rzeczywiście się polepszała to jednak dalej było słychać naleciałości angielskiego akcentu. Gorzej Cecilowi szło z czytaniem. Próbował przebrnąć przez "Zbrodnię i karę", w końcu to rosyjska klasyka, jednakże nie mógł usiedzieć nad książką napisaną rosyjską cyrylicą dłużej niż piętnaście minut.
- Skoro udało ci się przyjść chciałem spytać czy jest szansa, byś zaklę... - dokończenie zdania przerwało mu pukanie i wejście boya hotelowego, który poinformował go i Tamarę, że przybył jej posłaniec w - jak to określił - "bardzo pilnej sprawie".
Yaxley zaklął pod nosem, bo wiedział, że teraz nie dokończy tej kwestii, którą chciał zacząć, nie mógł jednak zatrzymywać kobiety - wiedział, że ona bez powodu nie pytałaby go, czy mogą przełożyć spotkanie na inny termin. Pożegnał się więc z Aristovą i postanowił sam poszukać sposobu na tego wstrętnego mugolaka.

Cecil i Tamara z tematu
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Gabinet Cecila Yaxleya C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Czw 19 Lip 2018, 22:11
z restauracji

Wchodzisz do pomieszczenia spokojna. Tłum ludzi czyni cię nerwową, ale tutaj jesteś sama. Oddychasz z ulgą, kiedy świeże powietrze z otwartego okna owiewa ci twarz. Jest odrobinę chłodno, ale to nic nie szkodzi. Obejmujesz ramiona rękoma, pocierając je w zastanowieniu. Lekko zamykasz za sobą drzwi. Ich szczęk gwarantuje ich szczelne zamknięcie. Opierasz się o nie tylko na chwilę, obejmując spojrzeniem gabinet. Nie w Twoim stylu. Za ciemny. Za ciężki. Mimo to jesteś ciekawa tego wnętrza. Podchodzisz do dębowego biurka, gładząc palcami lakierowane drewno. Przejeżdżasz po nim dłonią, przysiadając na krawędzi mebla. Odwrócona przodem do okna, chłoniesz otrzeźwiające zimno. Wysunięte z luźnego spięcia włosy, lekko drgają od drobnego powiewu świeżości. Chociaż przed chwilą było ci gorąco i duszno, teraz jest już lepiej. Cicho. Stabilnie. Przytłumione dźwięki gwaru panującego w restauracji nie zaburzają już twoich myśli. Nie musisz się obracać przez ramię, unikać zagrożeń. Kiedy lekki wiaterek zmywa z twarzy nerwowe wypieki, odkładasz lampkę wina na blat i przechodzisz na wskroś pomieszczenia, do półek. Przejeżdżając palcem wskazującym po grzbietach książek, wyciągasz jedną, rosyjską. Podświadomie unikasz tych angielskich, których jest tu dużo. Ostatnio czułaś się zbesztana za czytanie Sterne'a. Czasem sięgasz też po literaturę francuską, wiersze Baudelaire'a dalej robią na ciebie wrażenie. Teraz przejeżdżasz wzrokiem po ustępie na pierwszej stronie Panny na wydaniu Chekhova. Jakże ironicznie... Nigdy gościa nie lubiłaś.
Zamykasz tomik, odkładając go na miejsce. Jesteś na tyle spokojna, że przez chwilę wydaje ci się, że mogłabyś tam wrócić. Tylko do kogo?
Podziwiać Varvarę Kuragin, która dzisiejszego dnia, okrutnie próbowała przyćmić swoim wyglądem Jadwigę Yaxley? Napić się z Elżbietą Odrowąż? Czy jej brat pracował w Hontynce? Może znał dobry lek na złagodzenie nerwów? Czy wypadało o to pytać przy Mironie Twardowskim? I kręcącej się przy nich kelnerki, kimkolwiek nie była. Nie znasz imienia Vasiliji Maksimovicowej. Jak prawdopodobnie wszyscy, więc nie czujesz się temu winna.
Jadwiga Yaxley
Jadwiga Yaxley
Gabinet Cecila Yaxleya Tumblr_nn0pskOI471s2knhwo4_400
Kaliningrad, Rosja
24 lata
błękitna
za Starszyzną
kobieta biznesu, ikona mody i pasożyt swojego męża
https://petersburg.forum.st/t566-jadwiga-dobrawa-wronska#942https://petersburg.forum.st/t843-j-d-wronskahttps://petersburg.forum.st/t660-panna-jadzia#1245https://petersburg.forum.st/t766-coco

Wto 31 Lip 2018, 18:57
Wyszła tylko do łazienki. Skontrolować, czy makijaż się trzyma, czy włosy wciąż są idealne, czy wszystko – każdy cal wizerunku, jaki Jadwiga na własnym weselu usiłowała utrzymać – pozostało bez najdrobniejszej rysy. Wrońska, w tym przypadku wciąż Wrońska, nie była przecież panią młodą tylko dla siebie, bardziej dla reklamy swojego nieaktualnego nazwiska, dla kolejnego popisu wyczucia stylu i talentu. Jeżeli komukolwiek przemknęło przez myśl, że panna Kuragina wygląda dziś lepiej od pani Yaxley – to tylko dlatego, że czarna suknia, w którą nietaktownie wbiła się dziś ta zgorzkniała, porzucona przez zdrajcę krwi i mordercę stara panna, była jej projektu. Wiele kreacji, założonych na dzisiejszy wieczór, wyszło spod igieł jej krawcowych, z jej domu mody; nie bez satysfakcji rozpoznawała w tłumie weselników swoje klientki w ekstrawaganckich, kosztownych sukniach (a nawet garniturach; kobiety w garniturach wyglądały wyjątkowo powabnie, wbrew pozorom), myśląc o tym, że niedługo wszystkie salony na Słowiańszczyźnie będą tak wyglądać – wszystkie salony na świecie, jeżeli się uda.
Z jego pieniędzmi i jej przedsiębiorczością? Yaxley czuła, że uda się wszystko, cokolwiek sobie obierze za cel. Wystarczyło tylko pracować dalej, koniec świata czy nie.
Już dzisiaj kończył się pewien świat. Świat panny Jadwigi Dobrawy Wrońskiej, beznadziejnie zakochanej, bez nadziei niezainteresowanej swoim narzeczonym, runął dziś ostatecznie, z hukiem ślubnych dzwonów i w rozbłysku flesza aparatu fotografa najętego, by dzień końca udokumentować. Ale, pocieszała się pani Jadwiga Dobrawa Yaxley, mugolski Rzym też został zbudowany na ruinach. Może nie czeka jej bajka, na pewno nie; już dawno zresztą odpuściła sobie marzenia o księciu i pocałunkach prawdziwej miłości – ale czekało ją dostatnie życie, w którym mogła rozwijać karierę, otwierać drzwi do zachodnich salonów nazwiskiem z Nienaruszalnej Dwudziestki Ósemki, nigdy nie martwić się o budżet. O tym bajki rzadko opowiadały, tego nie mówiło się małym dziewczynkom, a może powinno: miłość nie jest ważna, jeżeli stoi na twojej drodze na szczyt.
W tym byłyście podobne, prawda, Illyano? Szłyście tą samą drogą, ale to sprawiało, że byłyście od siebie dalej niż ktokolwiek. Jak to mówiłaś?
Zawsze na dwa światy.
Wracała z apartamentu małżeńskiego pustym, cichym korytarzem, wciąż piękna i nienaruszona przez zmęczenie, gotowa stawić czoła wszystkim wyzwaniom, którym czoła panna młoda stawić powinna. Ojciec, bracia, wujkowie, kuzyni – wszyscy czekali na okazję, by z nią zatańczyć. Mąż (co za dumne określenie, jak pięknie leżało na równie dumnym Cecilu) też powinien odtańczyć z nią trochę, by żaden gość nie miał wątpliwości, że relacje między małżonkami są przynajmniej poprawne. Dotąd nie były, ale może od dziś… Może w świecie Jadwigi Dobrawy Yaxley...
Usłyszała ciche kliknięcie drzwi zza załomu korytarza – tam nie było pokoi, tylko gabinet Cecila. Powinien być zamknięty. Anglik trzymał tam ważne dokumenty, lepiej, żeby nie dostały się w ręce kilkuletniego łobuziaka, który zniknął z pola widzenia rodzicom (pamiętała, jak wymykała się tak z Yurim, Niedamirem i Krzesimirem! Miłe wspomnienia, powinna dziś z Aristovem porozmawiać, tak dawno się nie widzieli!). Kto inny mógłby się kręcić w tej części hotelu?
Zaniepokojona ruszyła na odsiecz cennej dokumentacji i rachunkom. Nacisnęła klamkę, nie kłopocząc się pukaniem – jakby nie było, to teraz też jej hotel, a czyjakolwiek obecność w gabinecie była dziś niepożądana – i zamarła na progu.
Nie spodziewała się.
Miłość nie jest ważna, jeżeli stoi na twojej drodze na szczyt. Bardzo trudno to sobie wyjaśnić, gdy miłość już była: stała przed Jadwigą tak piękna jak zwykle, tak niedostępna, w dzień Wrońskiej ślubu. Tak trudno ochronić swoje serce przed złamaniem.
Czemu nikt jej nie powiedział, żeby nie szukała miłości, gdy jeszcze była małą dziewczynką? Czemu nikt jej nie przestrzegł, że nie wszystkie historie miłosne dobrze się kończą? Czemu nikt jej nie zdradził, że to będzie tak bolało i tak zamiesza w głowie?
Wystarczył tylko sam widok Illyany, by Jadwigę coś ścisnęło w żołądku, a wszystko, co myślała, wydawało jej się głupstwem.
Przymknęła powieki i wzięła kilka płytkich, szybkich oddechów, jakby spazm zapowiadający płacz. To było za dużo.
Ale opanowała się.
Nie wiadomo, jak bardzo ta maskara jest wodoodporna.
Cicho domknęła drzwi. Postąpiła kilka kroków na środek gabinetu, na miękki, wygłuszający stukot obcasów dywan. Chłodne powietrze owiało i ją, rozkołysując kilka puszczonych luźno loków, poruszając leciutko materiałem sukni.
Gabinet powinien być zamknięty dla gości. Chyba ktoś nie dopełnił swoich obowiązków. — I co, wyprosisz ją, Jadziu?
Nie, nie wyprosisz.
Za dobrze cię znam.

/kiedy to się dzieje? Po pierwszym tańcu?
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Gabinet Cecila Yaxleya C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Czw 06 Wrz 2018, 00:26
Co czujesz w momencie, w którym patrząc prosto w oczy osobie, która powinna być ci bliska, zostajesz wyproszona z jej życia? Albo może tylko z gabinetu? Byłabyś naiwna, gdybyś miała w to wierzyć. Opierając się pośladkami na biurku za swoimi plecami, dłonie, które pozornie lekko kładziesz na blacie, w rzeczywistości dociskasz do drewnianej powierzchni, podkurczając palce.
Mówiąc szczerze, nie czujesz nic. Ciało reaguje na otoczenie niemalże mechanicznie. Gęsia skórka wstępująca na skórę jedynie cię otrzeźwia, budzi twoją ostrożność. Zachłannie nabierasz powietrza do płuc, wypełniając go chłodem panującym w pomieszczeniu. Uśmiechasz się kącikowo, chociaż sugestia niegdysiejszej przyjaciółki wcale nie wydaje ci się zabawna. Trochę przykra i godząca w kiedyś łączącą was więż. Gdybyś pozwoliła sobie teraz czuć… nie jesteś pewna, jakie myśli spłynęłyby ci do głowy. Jesteś neutralną Szwajcarią. Leniwie przymykasz powieki, odwracając wzrok na okno. Dłonią ułożoną na karku poprawiasz luźne pasma wypadające z lekkiego upięcia włosów. W milczeniu traktujesz zniewagę Jadwigi dla twojej obecności w pomieszczeniu.
Nie przychodzi ci to zbyt prosto? — odzywasz się w końcu, bezkarna, z lekką dozą krytyki w tonie, kiedy wstajesz, patrząc w oczy Jadwigi karcąco. Nie potrafisz zrozumieć, jak łatwo odrzuca wszystko to, co łączyło was przez lata. Zrozumienie, współczucie, wsparcie. Dla kogo? Dla Yaxleya? Czy on zna Jadwigę chociaż w połowie tak dobrze, jak ty?
Wypraszanie mnie, Jadwigo.
Podchodzisz jeszcze bliżej. W obronie przybierasz bardzo pewną siebie pozę. Czując się atakowana w ten sposób przez osobę, którą potrafisz przeniknąć jednym spojrzeniem. A może potrafiłaś? Teraz już niczego nie możesz być pewna. Miesiąc temu, nie założyłabyś, że możesz być “nieproszonym” gościem. Nie w miejscu, które należy do Jadwigi.
Powiedz mi to wprost, pani Yaxley.
Jeden zwrot brzmi bardzo obco w twoich ustach, zaskakująco chłodno, jak na przeważający spokojny ton, jaki narzucasz tej rozmowie. Stając na przeciw kobiecie, wpatrujesz się w nią przenikliwym spojrzeniem. Jasne oczy obejmują znacznie więcej niż Jadwiga prezentuje przed gośćmi wypełnionej po brzegi sali. Uwadze Sorokiny nie unika żaden szczegół. Nawet to krótkie przymknięcie powiek na twarzy Jadwigi Yaxley. Powinno cię satysfakcjonować, uspokajać, że kobieta darzy cię jeszcze jakimiś emocjami, choćby miała być to niechęć. To zawsze lepsze niż obojętność. Sama w tym momencie jesteś jednak zbyt apatyczna, żeby to docenić. Kręcisz z zawodem głową lekko na boki, nie spuszczając jednak spojrzenia z kobiety.
Jeśli chcesz mnie wyprosić. Musisz to zrobić należycie. Nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do przekazu. Inaczej udam, że go nie zrozumiałam.
Możesz to zrobić. Mozesz wszystko Illyana. Nie masz już nic do stracenia. Nawet dumę już dawno zgubiłaś.
Sponsored content


Skocz do: